Buratino premiera w PTLiA Baj Pomorski (fragm.)
"Buratino" (reżyseria i inscenizacji Stanisław Stapf) to bajka, o ciekawej i interesującej fabule, posiadająca jednak w inscenizacji bajowej dłużyzny. "Intermedia" nie wiążą i nie tłumaczą akcji, a wręcz przeciwnie, podobnie jak zakończenie rozładowują napięcie. Skróty i to zdecydowane, - o dobrą godzinę - wyjdą przedstawieniu, które automatycznie zyska na wartkości, - na dobre,
Oprawa plastyczna (Eligiusz Baranowski) staranna i pomysłowa (mostek), choć w stosowaniu proporcji niezbyt udana (np. scena łowienia złotego kluczyka w stawie wędką, która sięga do gwiazd i księżyca). Pozbawiona jednak jest lekkości i bajkowego charakteru (zbyt realistyczny księżyc!). Światła za mocno przyćmione. Nużą oko widza.
Maski (po raz pierwszy zastosowane w "Baju") mało sympatyczne, dla dzieci - straszne. Kostiumy pomysłowe (Karabas). Lalki są za małe, w stosunku "żywego planu".
Muzyka (Wojciech Kilar) to naprawdę nieporozumienie. A przecież "Baj Pomorski" znany jest ze starannego doboru oprawy muzycznej do każdej sztuki. Dość wspomnieć "Felka z cyrku", "Osiem lalek", "Domek kotki", "Zielony mosteczek", czy jak kto woli nawet "Pieśń Sarmiko". Ostatnio jednak ("Sen nocy letniej") "Baj" nie ma jakoś szczęścia do kompozytorów. Sprawa jest bardzo istotna i trzeba by zająć się nią szczególnie. A jak wypadli wykonawcy sztuki? Ojciec Karlo - w wykonaniu Henryka Kałamajskiego jest miły, sympatyczny. Głosowo trafny. W wykonaniu Stanisława Stapfa (premiera) aktorsko dobry (mimo niedoreżyserowanej gry na skrzypcach). Głosowo jednak nie budzi zaufania. Ochrypłość w głosie stwarza pozory złośliwości, która przeszkadza uzewnętrznieniu serdeczności, w jaką aktor wyposażył osobę grajka.
Marian Dymała w roli dyrektora teatru lalek Karabas - Barabasa zasługuje na szczególne wyróżnienie. Swoboda, lekkość i miękkość ruchów, dojrzała gra aktorska pozbawiona szarży, o którą w tej roli nietrudno, i dobra dykcja wskazują na nieprzeciętny talent wykonawcy.
Wacław Iwanicki jako król Tarabasu bardzo sztuczny. Gra rolę powierzchownie i razi dykcją (ochryple sepleni). Aktor ten nie wykazuje postępów, a czasy Karola (z "Felka z cyrku") poszły już w zapomnienie. W roli szczura prawie niezrozumiały.
Azor - Wacław Grzmociński bardzo dobry.
Choć niewidoczna na scenie, dobra głosowo i wyjątkowo staranną dykcją zasługuje na uznanie Ropucha Tortilla w wykonaniu Reginy Baranowskiej.
Dobrą grą wyróżnia się Alicja w wykonaniu Łucji Krajewskiej i Bazylio - Jan Czauderna.
W roli głównej "Buratino" występują na zmianę Teresa Karasińska i Zofia Ziembińska - dwie doświadczone aktorki odznaczające się wysokimi umiejętnościami w poruszaniu lalką.
"Buratino" Teresy Karasińskiej jest starannie opracowany, szczególnie dykcyjnie. Nieprzyjemnie jednak odcina się różnica tonu w śpiewie. "Buratino" Zofii Ziembińskiej to pokaz swobody w operowaniu lalką, jednak wskutek mówienia podniesionym głosem tekst jest niezrozumiały. Z. Z. mogłaby z powodzeniem mówić głosem normalnym, który w niczym nie obniżyłby wartości artystycznej granej roli.
W pozostałych rolach wystąpili: Marzena Tomaszewska, Henryk Radułowicz, Czesław Kurzawski.
Partię skrzypcową "grajka" z dużą starannością muzyczną wykonał Alfons Nasarzewski.