Artykuły

Z zaskakującą pointą

"Diabelski młyn" w reż. Romualda Szejda w Teatrze Scena Prezentacje w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Bulwarowe sztuki nie należą wprawdzie do tych z tzw. górnej półki dramatów intelektualnych, ale - podobnie jak tamte - też wymagają rzetelnej reżyserii i dobrego aktorstwa. Może nawet jeszcze bardziej, gdyż w sztukach bulwarowych rzadko bywa tak, aby sam tekst mógł obronić się przy nieudanej reszcie. Rzecz staje się wówczas jedynie stratą czasu, przynajmniej dla widzów. W kameralnym, dwuosobowym przedstawieniu "Diabelski młyn" nie ma mowy o stracie czasu. Wręcz przeciwnie. Banalnie - w sferze treści - zapowiadający się początek w miarę rozwoju akcji coraz bardziej intryguje licznymi zwrotami sytuacji aż po całkowicie zaskakujący finał.

Rzecz dzieje się w ciągu kilkunastu godzin w Paryżu. Bohaterami są kobieta i mężczyzna, którzy przypadkowo (tak przynajmniej z początku wygląda) spotkali się w jakimś pubie. Mężczyzna, zachęcony uśmiechem kobiety, przysiadł się do jej stolika i w taki właśnie banalny sposób nawiązała się znajomość. Kontynuowanie wieczoru bohaterowie przenieśli do mieszkania mężczyzny, który - jak się wkrótce okazało - jest chwilowo "wolny", bo żona i kilkunastoletni syn przebywają w górach na zimowych wakacjach. Trwają więc zaloty: żonatego, mocno w średnim wieku mężczyzny do przynajmniej o połowę młodszej od niego pięknej dziewczyny. A zatem znowu banał, nic nowego, nic oryginalnego. Niestałość uczuć. A jednak... Ów banał nagle przeradza się w coś nieoczekiwanego, kolejne sceny raz po raz zaskakują widza.

Dziewczyna, która dotąd wydawała się, mimo wszystko, dość onieśmieloną panienką, odkrywa swoje ponoć prawdziwe "ja". Okazuje się, że jest prostytutką, właśnie teraz będącą "w pracy". A gdy po wielu wątpliwościach mężczyzna wreszcie jest skłonny w to uwierzyć, dziewczyna zaprzecza wszystkiemu, twierdząc, że to był tylko podstęp, aby uzyskać dla kobiecego pisma, którego jest dziennikarką, potrzebne informacje na temat zachowań żonatych mężczyzn uwodzących dużo młodsze od siebie kobiety. Na dowód pokazuje maleńki magnetofon ukryty w pudełku po papierosach, gdzie nagrana jest ich rozmowa. A kiedy i w to już gotów jest uwierzyć, dziewczyna znowu zmienia swoje personalia. Twierdzi, że jest kosmetyczką, u której bywa jego żona. I właśnie żona wynajęła ją, aby sprawdzić wierność lub niewierność męża itd., itd. A tak naprawdę dopiero w finale dowiadujemy się, kim ona jest. I to już jest nie tylko zaskoczenie, ale poruszająca widownię pointa. Do tego czasu dziewczyna prowadzi wyrafinowaną grę.

Sztuka współczesnego francuskiego dramatopisarza Erica Assousa miała swoją premierę półtora roku temu w paryskim teatrze Marigny, w roli dziewczyny wystąpiła Astrid Veillon, w postać mężczyzny zaś wcielił się Alain Delon. Spektakl cieszył się niemałym powodzeniem, skoro miał aż sto wystawień. Myślę, że i tutaj, w "Prezentacjach", będzie grany przy kompletach widowni. Są po temu powody: warstwa fabularna sztuki niesie niespodzianki, dialogi zbudowane są dość dynamicznie, co podnosi dramaturgię przedstawienia. Rzetelna, sprawna reżyseria Romualda Szejda uwypukla sens zawarty w sztuce i pokazuje, że twórca przedstawienia znakomicie czuje się w takich formach teatralnych, czego już wielokrotnie dał dowód w reżyserowanych przez siebie spektaklach. Także aktorsko przedstawienie pozostaje bez zarzutu. Wprawdzie pod względem możliwości zaprezentowania warsztatu aktorskiego rola mężczyzny jest dużo uboższa w porównaniu z rolą kobiety, gdyż tak postaci zostały napisane przez autora, ale Krzysztof Gordon w oparciu o tekst, który został mu dany, zbudował dość wiarygodną postać.

Aktor gra "do wewnątrz", jest introwertyczny. Tak naprawdę przez dłuższy czas nie wiemy, co czuje, jakie ma zamiary. Zaskoczony słowami dziewczyny chwilami reaguje jak złapany na gorącym uczynku chłopiec. Nie jest spryciarzem. Do wszystkiego podchodzi ze stoickim spokojem, na wszystko znajduje logiczne wytłumaczenie, wydaje się, że nic nie może wyprowadzić go z równowagi i zaskoczyć. Gdy dowiaduje się, że dziewczyna jest w zmowie z jego żoną, zmienia natychmiast swój sposób zachowania w stosunku do niej. Ogromnie zabawna scena sfingowanego nagrania na magnetofon rozmowy w pubie przy stoliku ukazuje świetne warunki głosowe Krzysztofa Gordona, pozwalające na wydobycie pewnych niuansów. Cała scena została ładnie rozegrana przez aktorów, można powiedzieć właściwie samym głosem. To najlepsza aktorsko scena w całym przedstawieniu.

Nieporównanie więcej materiału do aktorskiego wygrania się ma tutaj Anna Dereszowska w roli dziewczyny. Jak wynika z litery tekstu, bohaterka - w przeciwieństwie do mężczyzny, dość statycznie potraktowanego przez autora - ma okazję raz po raz przechodzić metamorfozę. Niejako przeskakuje z postaci w postać, co wymaga zmienności środków ekspresji, temperamentu, sposobu poruszania się, mówienia etc. Anna Dereszowska zupełnie dobrze sobie z tym radzi. Raz jest spokojną, trochę zahukaną dziewczyną ze wsi, która przyjechała do Paryża i wszystko ją dziwi, trochę onieśmiela, nie potrafi wyrazić własnej opinii na temat oglądanych obrazów zawieszonych na ścianie. Po niedługim czasie, niemal w ekspresowym tempie, za sprawą kilku gestów, zmiany pantofli i przeciągłego spojrzenia na mężczyznę następuje zmiana osobowości. Jest już pewną siebie prostytutką, cynicznie traktującą chwilowe skrupuły mężczyzny. Po czym równie szybko przeobraża się w dziennikarkę itd., itd. Każda z tych postaci jest nośnikiem innej osobowości, innej oceny rzeczywistości, innego spojrzenia na relacje międzyludzkie. Tak więc w jednej roli kilka ról.

Tytuł sztuki jest nawiązaniem do dziecinnych wrażeń z wesołego miasteczka, gdzie można przejechać się na karuzeli, przejrzeć się w gabinecie krzywych luster i doświadczyć mrożącej krew w żyłach atrakcji diabelskiego młyna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji