Artykuły

Groteska pokazuje nam Gałczyńskiego

DZIĘKI zapobiegliwości Domu Dziennikarza udało się sprowa­dzić do Warszawy krakowski Teatr "Groteskę" z przedstawieniem jed­noaktówki Gałczyńskiego z cyklu "Zielona Gęś" p. t. "Gdyby Adam był Polakiem".

Doskonale się stało, że choć grono osób mogło zobaczyć ten spektakl, który, jak obiecuje kierownik "Gro­teski" Jarema, przybędzie wiosną do Warszawy na gościnne występy wraz z drugą sztuką Gałczyńskiego "Bab­cia i wnuczek".

TO cośmy ujrzeli, było urocze. Zna­komity pomysł wcielania groteskowo-poetyckich postaci Gałczyńskiego w kukiełki (i to jak dowcipne kukiełki projektu Lidii Minticz) to jeszcze nie cała zasługa teatru. Ten utwór, na­zwany przez Gałczyńskiego "boską komedią wierszem" utkany jest z elementów tak zdawało się od siebie różnych: z ostrej kolącej i bezlitosnej satyry i z najczystszej poezji. Przy tym, jak zawsze u Gałczyńskie­go, olbrzymią rolę gra podtekst, często wyrażający się w milczeniu lub wymownym geście.

Zofia Jarema, która ten niezwykły spektakl inscenizowała i reżyserowa­ła ma tę olbrzymią zasługę, że potra­fiła w trafny sposób odczytać podteksty i nie natrętnie ukazać je wi­dzom. Gesty kukiełek ślicznie pro­wadzonych przez Annę Tomschey, Romę Stojakowską i Irenę Walczak harmonizowały z poetyckim tekstem sztuki i wiele mówiły gestami.

Może silniej zaakcentowana była tu satyra, której odkrywczy blask przy­ćmiewał miejscami poezję, ale za to, jak wspaniale wypadła owa tromtadracja Adama, owa wedle słów Gał­czyńskiego "poetyczno-historyczna gestykulacja", gdy wygłasza swe przy­sięgi, że "za żadne góry srebra nie dam se wyjąć żebra".

Nie udało się autorom widowiska wprowadzić na scenę zakończenia, jakie umieścił Gałczyński, ale jakaż inscenizacja najbardziej pomysłowa może ukazać na malutkiej scenie ku­kiełkowego teatru choćby cząstkę ta­kich wskazówek Gałczyńskiego dla finału jak: "dzwony, dzwonki elek­tryczne, iluminacja, poczta francuska, pochody z bębnem, artykuły wstępne, wyścigi cyklistów, bieg w workach, taniec niedźwiedzi, iluzja z pająkiem, kwiaty z 1001 nocy, film na chmu­rach p. t. "Miłość zwycięża", parada psychiatrów, lajkonik itd., itd.

Toteż spektakl kończy się w chwili, gdy urocza kukiełka Ewy czuli się do sarmackiej kukły Adama, który "jest niewątpliwie wzruszony".

Czekamy na obietnicę gościnnych występów, by cała Warszawa obej­rzeć mogła Gałczyńskiego w "Grotesce".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji