Zabawa w antrakcie
Polski Teatr Tańca - Balet Poznański przygotował spektakl baletowy dla dzieci. Nie od dziś wiadomo, jak wdzięczna to i jednocześnie wymagająca widownia. Ma ona swoje sympatie i oczekiwania, nie zawsze zgodne z wyobrażeniami dorosłych. Na czwartkową premierę do Teatru Wielkiego dzieci przybyły tłumnie, by śledzić losy i problemy "Dziecka słońca", powołanego do życia fabularnie i choreograficznie przez Ewę Wycichowską. Jak przystało na opowieść z komputera także i muzyka do spektaklu została spreparowana komputerowo przez Marka Bilińskiego, a komputerowe wnętrza i stroje bohaterów zaprojektowała Barbara Kędzierska.
Śledząc baletową opowieść i reakcje młodej widowni odnosiłem mieszane wrażenia. Z jednej strony bardzo ładne układy choreograficzne i takaż realizacja tancerzy ze świetnym Przemysławem Grządzielą (Hiena i Robot) i Rustamem Biełowem (Zebra i Małpa) na czele. Pomysłowe i komunikatywne stroje zwierząt oraz kolorowe, pełne kalejdoskopowej zmienności dekoracje ładnie dopełniają taniec. Z drugiej strony pewne obawy budzi spora statyczność fabularna spektaklu i, zwłaszcza w początkowej fazie, jej mała czytelność. Być może baletowe gesty, piękne same w sobie, mają za mało zwykłej teatralnej komunikatywności.
Młoda publiczność śledzi przygody zwierząt i Dziecka Słońca, a także niecne zamiary Czarnych (dlaczego czarnych?) Łowców Zwierząt z dużym spokojem. Ożywia się znacznie, gdy w antrakcie w korytarzach pojawia się komiczny Robot Komputerowy. Być może tej odrobiny humoru i charakterystyczności (tak sympatycznej na przykład w broszurce programowej) zabrakło nieco w kolorowej, baletowej opowieści o ekologicznej walce Dobra ze Złem.