Artykuły

Sztuka na wakacje

"Każdy kocha Opalę" w reż. Anny Matysiak w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie Wlkp. Ocenia Dariusz Barański w Gazecie Wyborczej-Gorzów Wlkp.

To sztuka o tym, że ludzie święci to dziwacy. I chyba nie tylko dlatego, że syrop na kaszel przechowują w butelce po szamponie, a torebki herbaty suszą na sznurku nad piecykiem

Ludzie różnie reagują na zło na zło, które ich otacza i spotyka. Jeden go nienawidzi, inny sięga za karabin, jeszcze inny żyje w poczuciu wiecznej krzywdy albo mu ulega i sam zaczyna czynić zło. Opala ma sposób zupełnie wyjątkowy, o czym mówi sama: zło istnieje, ale ja wcale o tym nie chcę słuchać, nie dopuszczam go do siebie i absolutnie nie zamierzam się nad tym zastanawiać. Wszystkie więc stworzenia traktuje z równą dobrocią i przyjaźnią, każde ich postępowanie - nawet najpodlejsze interpretując po swojemu, jako przejaw dobra.

"Każdy kocha Opalę" to trochę przewrotny tytuł, choć wcale nie nieprawdziwy. Jednak to najpierw "Opala kocha każdego". Każdym zajmuje się jakby był dla niej najważniejszy, każdemu pomaga, każdemu potrafi poświęcić czas.

Opala reprezentuje więc wartości głęboko chrześcijańskie. Ona sama zresztą się zbytnio nad tym nie zastanawia, bo jej rodowód jest dziś raczej trochę posthippisowski. Trójka nieudanych złoczyńców mówi o niej (z początku) ironicznie Matka Teresa. Ja bym powiedział bez ironii: św. Franciszek. Pasuje mi bowiem jak ulał do tego co w 1910 roku Bolesław Prus pisał o pierwszym polskim tłumaczeniu "Kwiatków św. Franciszka" : "...ten dziwak, jeżeli nie na pół obłąkaniec, był jednak nadzwyczajnym zjawiskiem. On naprawdę byt świętym, on naprawdę był jednym z okien, które od czasu do czasu otwierają się na inny wyższy świat (...) Święty, podobnie jak człowiek zwyczajny, posiada z jednej strony powierzchowność, maniery, z drugiej - duszę. Otóż maniery Franciszka z Asyżu niekiedy godne były półwariata, ale duszę miał anielską, nadanielską (...). Kochał on wszystkich i wszystko (...) i może najbardziej - kochał wszelkiego rodzaju biedaków, chorych, trędowatych, nawet zbójców".

To wszystko co dotąd napisałem brzmi strasznie poważnie, a przecież nie chcę wprowadzać widzów błąd: sztuka Johna Patricka (właśc. J.P. Gogana) to przede wszystkim śmieszna komedia z dobrymi dialogami i wątkiem nieco kryminalnym, zagrana niezwykle przekonująco przez samą Barbarę Wrzesińską, której dotrzymują kroku gorzowscy aktorzy Edyta Milczarek jako Gloria, Cezary Żołyński jako Brad, najdłużej opierający się czarowi Opali, i Krzysztof Kolba jako trochę głupkowaty Sal Bozo. Rozśmieszyć może zwłaszcza dialog między Opalą a doktorem (Marek Pudełko), który przeprowadza z nią wywiad dla towarzystwa ubezpieczeniowego. Żal tylko, że żadnemu prawdziwemu kocurowi nie dano zagrać pana Tannera....

Ostatnia propozycja Teatru Osterwy w tym sezonie to odpowiednia sztuka na nadchodzące wakacje. Przyjemna i zabawna, a jednocześnie mówiąca o sprawach ważnych. Może w chwili wakacyjnego oddechu przypomnimy sobie o Opali i jej pogodnym i ufnym spojrzeniu na ludzi? Przestanie być ważny szmal i wyścig szczurów, a zacznie się liczyć przyjaźń, choćby nawet była bardzo niewdzięczna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji