Dla kogo i po co ta "sztuka'' w pańskim teatrze dyr. G. Holoubek
Odpowiedź może być tylko alternatywą, podobnie jak inteligentnie, a jednocześnie przewrotnie skonstruowany spektakl Sławomira Mrożka "Pieszo" wystawiony przez warszawski TEATR DRAMATYCZNY w reżyserii Jerzego Jarockiego i scenografii Jerzego Juk-Kowarskiego oraz dobrą obsadą aktorską w osobach G. HOLOUBEK w roli głównej, a także E. Decówna, A. Blumenfeld, Z. Zapasiewicz i inni.
Recenzja p. Teresy Krzemień w "KULTURZE" i sugestia zawarta w WIK, że sztuka ukazuje sprawy świadomości i obyczajowości społeczeństwa polskiego po koszmarnych przeżyciach wojennych, dopełniła, że zespołowo wyruszyliśmy na spektakl z zamiarem uczestniczenia w uczcie duchowej, w tonie stosownym, zobowiązującym przez temat. Pokazane i wygłoszone ze sceny "dziwo" wprawiło nas w osłupienie, które musiało się na gorąco przerodzić w protest, wyrażony ostentacyjnym opuszczeniem sali widowiskowej. Obecnie wyrażamy go niniejszym listem, skierowanym do redakcji "Żołnierza Wolności", z prośbą o jego opublikowanie z przyczyn następujących.
Nietrudno się zorientować z poszczególnych układów scenicznych i podtekstów, o co chodzi autorowi i realizatorom spektaklu. O brak wiedzy i rozwagi politycznej - dyrektora G. HOLOUBKA - posła na Sejm PRL - posadzić nie można. Odczucie po obejrzeniu spektaklu jest jednoznaczne. Chodzi o opluwanie narodu polskiego i jak pokazało życie, wiernego sojusznika - Związku Radzieckiego. Słów jednoznacznie brzmiących nie jest wiele, lecz wystarczają na to, aby zorientować się z tekstów i podtekstów, o co chodzi. Często słowa są wyręczane przez chwyty takie "poniżej pasa" reżyserskie i scenograficzne, sugerując jednoznacznie właściwe intencje autora i realizatorów. Wymownym potwierdzeniem może być np. scena z nadlatującym samolotem z gwiazdami i czerwonymi wstążkami w scenerii ubarwionej błyskami świateł i odpowiednimi do tego efektami akustycznymi oraz "osłaniającym" biało-czerwony słup graniczny Z. Zapasiewiczem. A przecież, gdyby nie Armia Czerwona i walczące u jej boku Wojsko Polskie, były jeniec obozów hitlerowskich G HOLOUBEK nie uprawiałby sztuki aktorskiej w centrum Warszawy.
Od dawna wiadomo, że autor spektaklu Sławomir Mrożek cierpi na obsesje ukazywania w swych utworach społeczeństwa polskiego jako zbiorowiska prymitywnych głupców i antysemitów, przypomina sobie rok 1968. Jest to prywatna sprawa jego i sterujących nim mocodawców syjonistycznych. Ale zdziwienie budzi fakt, że realizatorzy spektaklu cierpią również na to samo, choć w odróżnieniu od Mrożka żyją i uprawiają swoją "sztukę" na koszt i w imieniu narodu polskiego. Świadomość ta wydaje się nigdy nie powinna opuszczać dyr. G. HOLOUBKA. To przecież on powinien kierować polityką repertuarową! A może robi to celowo?
Oburzenie i protest żołnierzy ludowego Wojska Polskiego jest tym większy, że wielu z nas na podstawie osobistych przeżyć zna okres narodzin Polski Ludowej. Wielu z nas ma to udokumentowane odznaczeniami bojowymi i mało rzucającymi się w oczy, lecz jakże wymownymi bliznami na ciele, które świadczą o przelanej krwi w walce z faszyzmem hitlerowskim, a później z rodzimym faszyzmem. Stąd przedstawienie na scenie żołnierza polskiego w roli ciemne i kreatury, wyszukującego Żydów po to, aby ich terroryzować, jest perfidnym paszkwilem obrażającym godność wszystkich żołnierzy. W tym kontekście jako uczciwi i zaangażowani w sprawy ojczyzny Polacy nie pozostawiamy dla dyr. G. HOLOUBKA żadnego marginesu na usprawiedliwienie. To, co wyczynia, jest po prostu nikczemne!
PS. Zdumienie wywołuje fakt że, bądź co bądź organ SD "Kurier Polski" w nr 145 recenzuje piórem J. Zagórskiego sztukę Sławomira Mrożka, podobnie jak T. Krzemień w "Kulturze", ograniczając się jedynie do podkreślenia jej walorów artystycznych, w dziwny sposób zapominając o jakże wymownym ujęciu w prowokacyjnym tonie strony ideowo - politycznej.
GRONO OFICERÓW ASG WP