ImproFest. Wielka komediowa improwizacja na scenie
Improwizacja to przepiękna podróż w nieznane... Rozmowa z Alanem Pakoszem z AD HOC, dyrektorem artystycznym ImproFestu.
Marta Gruszecka: Publiczność podaje hasło "Kraków". Jak zaimprowizujesz?
Alan Pakosz: Bardzo możliwe, że scena rozpoczęłaby się w którymś ze znanych krakowskich miejsc, takich jak Rynek, Wawel albo dotyczyłaby jakiegoś z popularnych obecnie tematów - na przykład smogu... Być może byłaby to historia znanych krakowskich postaci - hejnalisty albo sprzedawcy precelków. Najpiękniejsze jest to, że nie mam pojęcia, co bym zrobił! Wyszedłbym na scenę, usłyszał "Kraków" i zaczął improwizować...
Jak zaczęła się twoja przygoda z improwizacją sceniczną?
- Dość niepozornie i naturalnie. Działałem w różnych grupach teatralnych, potem w teatrze, następnie pojawił się w moim życiu kabaret i - jak się okazało - do improwizacji został już tylko jeden krok. Po raz pierwszy stawiłem czoła improwizowanym scenom prawie dziewięć lat temu.
Pamiętasz najtrudniejsze słowo, do którego musiałeś zaimprowizować?
- Kiedyś graliśmy spektakl i potrzebowaliśmy jednego słowa inspiracji. Publiczność zaproponowała: "fluktuacja". Do dziś nie wiem, co to słowo oznacza, ale spektakl wyszedł bardzo dobrze.
Z ciekawszych postaci, jakie zafundowali nam widzowie, pamiętam "Harry'ego Pottera, który miesza bigos łokciem i zamienia się w sowę!", "Ławicę ryb płynącą na tarło" czy też "Dinozaura wykluwającego się z jaja". Wolimy oryginalne sugestie, takie, których na pewno jeszcze nigdy nie mieliśmy. Trudność zaczyna się chyba w momencie, gdy znów słyszymy daną sugestię i musimy uważać, żeby nie zagrać zbyt podobnej sceny - to nie byłaby już improwizacja.
Improwizacja sceniczna to kabaret? Wiele osób myli te pojęcia.
- Improwizacja i kabaret to dwie różne dziedziny komedii. W kabarecie teksty napisane są wcześniej, aktorzy znają je na pamięć i prezentują przed publicznością. W improwizacji wszystko jest wymyślane na bieżąco, w oparciu na tym, co publiczność podpowie artystom. To bardzo żywa dziedzina komedii, nastawiona na ciągłą interakcję, ciągły dialog między improwizatorem a widzem.
Improwizacji scenicznej można się nauczyć czy też trzeba mieć "to coś"?
- To umiejętność jak każda inna. Niektórym przyjdzie szybciej, innym nie - wszystko w zależności od predyspozycji. Jeśli jesteś otwartą osobą, umiejącą słuchać, która potrafi sprawić, że to twój partner błyszczy na scenie, a nie ty - jesteś idealnym kandydatem na improwizatora.
Improwizacji można nauczyć nawet na kursach i warsztatach, które jako Grupa AD HOC dość regularnie w Krakowie prowadzimy. Polecam też książki - większość w języku angielskim, polskich przekładów jest na razie niewiele. Jeśli już nauczysz się podstaw i postawisz fundamenty, wejdź na scenę. Nic nie uczy tak dobrze jak własne doświadczenia sceniczne.
Swoje doświadczenia postanowiłeś w 2011 roku przełożyć na festiwal ImproFest i zaprosić do wspólnej zabawy innych miłośników improwizacji.
- Był to okres, kiedy w Polsce zaczęło pojawiać się coraz więcej grup i improwizacja stawała się popularna. Pierwszą edycję odwiedziły trzy grupy i dwóch gości specjalnych - Szymon i Tomasz Jachimek, a festiwal trwał trzy dni. W tym roku grup jest jedenaście, gości specjalnych mamy z zagranicy i z Polski, a festiwal trwa jedenaście dni i odbywa się w trzech różnych miastach. Cieszę się, że co roku idziemy do przodu.
Czym tegoroczna edycja ImproFestu mogłaby zachęcić nieprzekonanych do takiej formy rozrywki?
- Różnorodnością. Zobaczymy cały przekrój improwizujących grup i teatrów, różnorodne formy improwizacji - krótkie improwizowane gry, skecze, godzinne spektakle komediowe, improwizowane piosenki, a także improwizacje w języku angielskim czy też niemieckim. Myślę, że każdy może znaleźć coś dla siebie.
Co podczas ImproFestu na zachętę powinien obejrzeć ktoś, kto nigdy nie oglądał improwizacji scenicznej?
- Bardzo trudno wskazać tylko jeden spektakl, który powinni zobaczyć widzowie. Jako dyrektor artystyczny polecam gorąco wszystkie pozycje programu. Na pewno serdecznie zapraszam na "Wieczór komedii improwizowanej" z gościnnym udziałem Ewy Błachnio. Będzie to wieczór z krótkimi formami improwizacyjnymi - duża dawka śmiechu gwarantowana. Niezwykle ciekawie zapowiada się finałowy koncert festiwalu, w którym na scenie pojawią się wszystkie grupy i zaprezentują wspólnie spektakl inspirowany tylko jednym słowem. A wisienką na torcie będzie "Masters show", czyli spektakl w wykonaniu naszych gości z zagranicy, którzy podczas festiwalu prowadzą warsztaty, a na końcu wspólnie tworzą improwizowany show.
ImproFest jeszcze się nie zaczął, ale w sieci już głośno za sprawą hasztagu #improwyzwania. Co to takiego?
- Wymyśliliśmy kampanię promocyjną, która zaczęła bardzo szybko rozprzestrzeniać się po całej Polsce. Wystarczy za pomocą słów i palców odegrać scenkę, do której sugestię otrzymuje się z SMS-a.
Więcej informacji na facebooku pod hasłem #improwyzwanie lub #improfest2016.