Artykuły

Seans szmerów

"Przestrzeń Shelley" w reż. Krzysztofa Rzączyńskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Życiu Warszawy.

Takie spektakle jak "Przestrzeń Shelley" w Teatrze Dramatycznym mogą się przyśnić w najgorszych snach. Udają wielką poezję, a są do bólu pretensjonalne.

Ma być dziwnie. Bardzo dziwnie. Najdziwniej, jak się da. Scena zamknięta złożonym z wielu niewielkich szyb oknem. Takie okno można bardzo dziwnie oświetlić dziwnym czerwonym, na przykład, światłem. I żeby było jeszcze dziwniej, można na dziwnym oknie wyświetlać przedziwne grafiki.

A już najdziwniejsza jest warstwa dźwiękowa przedstawienia w Teatrze Dramatycznym. Zewsząd otaczają nas dziwne dźwięki. Szmery, szumy, szelesty, odgłosy kroków na schodach raz bliższe, a za chwilę odległe.

Szemrze "Przestrzeń Shelley" przez półtorej godziny, bo szmerem kompletnie niepotrzebnym wydaje się w tym spektaklu wszystko. Powieść "Ontologiczny dowód na moje istnienie" uznanej amerykańskiej pisarki Joyce Carol Oates jest być może nie do zlekceważenia w lekturze, jednak na scenie pozostaje z niej tylko pretensjonalny szelest zużytych kartek papieru. Jeśli potwornie poważnym tonem szemrze aktorka coś w tym stylu: "wszedł we mnie, a razem z nim wszedł cały świat", pozostaje tylko zażenowanie. Być może przedstawienie młodego, obiecującego skądinąd, reżysera Krzysztofa Rzączyńskiego miało być dowodem jego afirmacji dla prozy Oates, jednak mimowolnie ją ośmieszyło.

Bo zostają tylko szmery. Szemrze Agnieszka Roszkowska jako Shelley - dziewczyna, która oddaje się w ręce niejakiego Petera V. (Waldemar Barwiński) i nawet szemrzący na potęgę tata (Janusz Łagodziński) nie jest w stanie jej mu odebrać. Nie wiadomo, po co Shelley to robi i dlaczego. Nie ma natomiast wątpliwości, że niezrozumiałym szmerem Roszkowska chce oddać głęboką chorobę swej bohaterki. Chce być w tym przejmująca, a tylko irytuje. Bo jak długo można słuchać tych wszystkich ludzkich szmerów... Zapewne miał to być teatr poetycki, podróż w głąb chorej wyobraźni, trawionej gorączką świadomości. Skończyło się na seansie szmerów. Fakt, bardzo dziwnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji