Artykuły

Wielki Iwan naprawdę uczy

Przed wielu, wielu laty w głuchych ostępach leśnych lub nad brzegami rzek i jezior żyli ludzie. Chodzili ubrani w skóry zwierząt, karmiąc się zbieranymi jagodami, łowiąc ryby i polując, a jedyną ich obroną przed dzikim zwierzem był oszczep lub ostro zakończony kamień. Były to czasy wspólnoty pierwotnej. Potem życie stało się łatwiejsze, bo zdołano wprząc do pracy... żelaza. Lecz nawet wte­dy nie było biednych i bogatych, kupców i urzędników, duchownych i nauczycieli. Wszyscy byli sobie równi.

W tych to właśnie czasach było pięciu braci...

Tak by zaczynała się piękna i urzekająca bajka o Wielkim Iwanie, gdyby... Gdyby była bajką. Lecz "Wielki Iwan" Obrazcowa i Preobrażeńskiego nie jest bajką. Jest to ra­czej piękne sceniczne opowiadanie o początkach władzy i państwa, prze­mocy i wyzysku.

Było więc pięciu braci - Iwan, Kola, Wołodia, Tymofiej i Misza. Czterech ostatnich - to karły niewyrosłe, leniwe kreatury, darmozja­dy żyjące z pracy Iwana. Iwan, ponieważ pra­cuje, ma wzrost i... rozum najzwyklejszego czło­wieka. Mimo lenistwa braci - kocha ich. Tak jak brat winien kochać brata, a człowiek - czło­wieka.

Mając wiele wolnego czasu, bo wszystko za nich robił Iwan łącznie z przygotowaniem posił­ku, bracia marzą. Każdy chciałby jeść do syta, rozkazywać, a żywność zdobywać bez najmniej­szego ze swej strony wysiłku. Lecz jak to urzą­dzić? - głowią się bracia. I oto w karlim umy­śle Miszy, najbardziej rozpieszczonego przez Iwana, rodzi się szatański pomysł.

- Wezwijmy Żmiję. Ona nam pomoże, bo nienawidzi Iwana za to, że uratował Błocistego Ptaka przed nie­chybną śmiercią.

Żmija jest w baśni uosobieniem ciemnych mocy rządzących Rusią. W czasie snu Iwana Żmija pozbawia go wzroku, napełnia serce jego strachem, osłabia umysł. Mocą tych samych cza­rów Kola staje się carem, Wołodia generałem, Tymofiej - kupcem, a Misza - popem.

A więc stało się. Powstała władza wyzysku, niesprawiedliwości i nędzy tysięcy ludzi pracujących dla cara i jego dworu.

Na Rusi szerokiej Iwanów miliony. Wciąż błądzą jak ślepcy w ciem­ności...

Iwan całkowicie odzyskuje wzrok.. Jest mężny, świadomy i zdecydowa­ny. Nic go już nie powstrzyma przed walką z okrutną władzą carską. Iwan zna już prawdę, a ponieważ wie rów­nież co to niesprawiedliwość, wyzysk, i nędza, więc jest zdecydowany.

Długo w niewoli biedny lud żył

Batami smagany jak pies.

Dziś się jednoczy, dobywa sił

By krzywdzie położyć kres.

Iwan zwycięża. Lud zwycięża. Za­czyna się nowe i szczęśliwe życie dla dobra wszystkich uciśnionych i po­krzywdzonych, dla dobra całej ludz­kości.

*

W "Wielkim Iwanie" po raz pierw­szy w historii "Czerwonego Kaptur­ka" obok lalek występuje żywy czło­wiek.

Aktor wśród kukieł potęguje rewo­lucyjną wymowę baśni, budząc wśród widzów nigdy nie doznane w teatrze wrażenie siły i jakiegoś wewnętrzne­go lęku. Iwan (Zbigniew Zemło) jest przekonywający, realny i dziwnie nam bliski. Aktorsko opanowany, w miarę liryczny i w miarę bohaterski jest najmocniejszą pozycją "Wielkiego Iwana".

Mikołaj (późniejszy car), choć lalkowato maleńki, marzy o sławie i władzy, a później jest naprawdę wład­czy i bezwzględny. Gra (ożywia ca­ra Bolesław Bajer) nie jest łatwa, tym bardziej, że oprócz opanowania tekstu trzeba manipulować lalką. Pra­ca nieledwie podwójna. Lecz czwór­ka aktorska wywiązała się z niej bez zarzutu. Pisząc "czwórka" mam na myśli Bolesława Bajera, Juliana Zagwojskiego, Apolinarego Wachowskie­go i Jana Ostrowskiego.

Pop (animator - Zagwojski) jest taki, jakim go sobie wyobrażaliśmy. Słodki, podstępny, fałszywy i płasz­czący się przed carem. Postać Miszy, i a później popa bawi każdego. Podobnie zresztą jak generała (Wachowski) i kupca (Ostrowski). Złocisty Ptak (Barbara Banaszkówna) wypadł może zbyt egzaltowanie. Oczywiście gło­sowo. Nie chciałbym jednak być nie­sprawiedliwym. Na temat Ptaka ro­zmawiałem z widzami. Zdania są po­dzielone. Jedni twierdzą, że mógłby być głosowo bardziej naturalny, inni natomiast nie mają wobec tej baśnio­wej postaci żadnych zarzutów. A więc sprawa jest otwarta. Znacznie moc­niejszą pozycją jest Żmija (Wł. Sutowska). Zarówno postać jak i głos budzą wrażenie prawdziwie diabel­skiej siły i czarodziejstwa. Słowik (Teresa Siemaszko) wypadł najsła­biej. Jest reżysersko nie dopracowany.

Efekty techniczne? Mocne, cieka­wie ujęte i scenicznie bez zarzutu. Muzyczna oprawa (Jarmołowicz) sta­ranna i umiarkowana. Za wykonanie lalek - Żmiji, Złocistego Ptaka i Sło­wika należy się pochwała całemu ze­społowi.

I ostatnia uwaga. Baśń Obrazcowa i Preobrażeńskiego "Wielki Iwan" jest, prawdę mówiąc, sztuką dla wszy­stkich. Mam na myśli dzieci, młodzież i starszych. Zawiera przecież w baś­niowym ujęciu prawdę o historii bo­gatych i biednych, o wyzyskujących i wyzyskiwanych. I dlatego obejrzeć ją powinni wszyscy. Głównie jednak młodzież szkolna. A tej "Czerwony Kapturek" nie ogląda zbyt wiele. Szkoda. Bo "Wielki Iwan" napraw­dę uczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji