Demokracja czyli wspaniały start
BRAWUROWO otworzył nowy sezon Teatr Telewizji częstując nas prawdziwym przysmakiem - komedią polityczną (!) Josifa Brodskiego pt. "Demokracja".
NAJMŁODSZY w dziejach laureat literackiej Nagrody Nobla - rosyjski poeta i eseista, uchodził do tej pory za twórcę hermetycznego, zbyt trudnego dla zwykłego czytelnika. I oto zaskoczenie. "Demokracja" olśniewa dowcipem - finezyjnym i czytelnym dla wszystkich. Znakomicie fotografuje tak niedawną u nas i wciąż jeszcze jakoś obecną w Rosji rzeczywistość, a jednocześnie przekazuje nam garść filozoficznych przemyśleń o naturze ludzkiej. Zupełnie niepostrzeżenie, nie przestając dobrze bawić.
W "Demokracji" jest coś z klimatu Gogola - pyszne, czysto rosyjskie obserwacje obyczajowe i śmiech na dnie którego czai się filozoficzna zaduma.
Tą sceniczną perełkę Josifa Brodskiego wyreżyserował sam mistrz Feliks Falk angażując do niej najznakomitszych polskich aktorów: Jerzego Stuhra, Adama Ferencego, Władysława Kowalskiego i Ewę Wiśniewską. Atrakcyjną pomocą służy Karina Szafrańska (3 sekundy au na turel).
Była to zatem godna inauguracja poniedziałkowego cyklu Teatru Telewizji: głośny autor + doskonała sztuka + najlepsi aktorzy.
Niebezpieczny był wstęp zaaplikowany przez niezrównanego znawcę rosyjskiej literatury Andrzeja Drawicza, który - gdyby mówił o parę sekund dłużej - mógł spłoszyć trzy czwarte telewidzów zachęconych nazwiskami popularnych aktorów...
Na szczęście nie spłoszył, kończąc w samą porę.
Czy tak dobry start oznacza, że kolejne pozycje Teatru Telewizji będą nie mniej atrakcyjne?
Ten właśnie teatr, jak żaden inny, powinien brać na warsztat sztuki nie tylko artystycznie dobre, ale też komunikatywne i angażować wyłącznie pierwszy garnitur aktorów. Należy się to wreszcie wielomilionowej widowni.