Artykuły

TVP Kultura. Pierwszy film dokumentalny o Stanisławie Lemie

10 lat po śmierci Stanisława Lema powstał pierwszy dokument o pisarzu. Premiera w środę, 2 listopada o 20.20 w TVP Kultura.

To zadziwiający film. Niestety, nie porywa narracją, błyskotliwą opowieścią o wyjątkowej postaci, ale zaletą jest przedstawienie Lema jako człowieka zmagającego się z historyczną rzeczywistością, w której żył. I choć tłumaczony na 41 języków prozaik sprzedał ponad 30 milionów egzemplarzy swoich książek - próżno oczekiwać próby pokazania, na czym polegał jego fenomen. Owszem, zebrano w tym dokumencie (zrealizowanym według scenariusza Wojciecha Orlińskiego) znawców jego twórczości: Tomasza Fiałkowskiego, autora rozmów z Lemem "Świat na krawędzi", Stanisława Beresia, autora "Tako rzecze Lem" i Jerzego Jarzębskiego autora "Wszechświata Lema". Dołożono do tego prof. Timothy D. Snydera, historyka specjalistę od Europy środkowo-wschodniej (opowiada wcale nie o Lemie, ale o historii), a także dwóch tłumaczy: Wiktora Jazniewicza, tłumacza pisarza na język rosyjski i Michaela Kandela - na amerykański. Jest też i sam Lem - w wielu fragmentarycznych archiwaliach - lecz niestety nie podpisanych ani rokiem, ani okolicznością nagrania.

Mimo tej obfitości, oglądając ten film, nie sposób nie stwierdzić, że "papier aż szeleści", bo nie ma w dokumencie tych, którzy mogliby opowiedzieć o pisarzu poprzez anegdotę, osobiste wspomnienie - ani syna Tomasza, ani kolegów po piórze... Jedyną postacią z życiowych kręgów pisarza jest jego siostrzeniec Michał Zych, który w filmie opowiada o wuju (w ciągu około 30 sekund) pokazując miejsce w ogrodzie, w którym wuj palił swoje rękopisy i mówi o jego skłonności do szybkiej jazdy samochodem.

Zacytowane zostały w filmie fragmenty ekranizacji powieści pisarza, a także umieszczone inscenizowane sceny biograficzne, które tworzą alternatywną, kompletnie inną w stylistyce i charakterze opowieść. Do tego należy dodać materiały archiwalne m.in. z IPN i WFDiF, które zilustrować miały czas Solidarności, Wałęsy, Jaruzelskiego i stanu wojennego, pieriestrojki. Bogactwo materiałów okazało się obfitością, z którą reżyser Borys Lankosz sobie nie poradził. Zamiast smakowitego wyrafinowanego dania, zaserwował wieloskładnikową potrawę o źle wyważonych i niekoniecznie trafnie wybranych składnikach.

Zabrakło wyczucia proporcji, rytmu opowiadania filmu rozbijającego się na różne opowieści, z których czasem tylko przebija się pisarz.

Jest jednak i jeden plus - widzowie zobaczą po raz pierwszy zdjęcia i filmy kręcone przez Stanisława Lema na kamerze 8 mm.

A poza tym nie pozostaje im nic innego jak czekać na kolejny portret Stanisława Lema.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji