Artykuły

Głos teatru ma większą siłę gdy mówi o konkretnym człowieku

- Jury Festiwalu "Rzeczywistość przedstawiona" doceniło pana scenariusz i reżyserię oraz aktorów Teatru Ekipa: Amina Bensalema, Mikołaja Wbubisheta i Grzegorza Mazonia. Widzom też się spektakl podobał, choć mieli wątpliwości czy... wypada się śmiać. Historię polskich aktorów, afrykańskiego pochodzenia, opowiadacie w kabaretowej formie. A przecież jest cos gorzkiego w tym ich nieustannym udowodnianiu, że są Polakami. Z Janem Naturskim, twórcą spektaklu "Czekając na Otella", który otrzymał wyróżnienie na festiwalu w Zabrzu rozmawia Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

- Nasza czwórka przyjaźni się od lat. Amin i Mikołaj to moi koledzy z wrocławskiej szkoły teatralnej. Obydwaj znaleźli pracę w teatrach i w rzeczywistości wcale nie czekają na tego tytułowego Otella... Ale co przeżyli, to ich! Wiele razy o tym rozmawialiśmy, w końcu postanowiliśmy z ich doświadczeń stworzyć przestawienie. Sceniczne sytuacje są prawdziwe. Nawet ta, że Mikołaj w dzieciństwie zagrał Murzynka Bambo; w kiepskim zresztą teledysku. A skąd kabaret? Stąd, że niebanalna forma łatwiej trafia do widza. I stąd, że moi koledzy nie zamierzają się nad sobą użalać w jakimś patetycznym "manifeście". Uważają tylko, że skoro urodzili się w Polsce i mają polskie obywatelstwo, to mają też prawo żyć tak, jak inni obywatele naszego kraju.

Zaskoczeniem była jednak spora dawka autoironii wykonawców.

- Na tym opierał się pomysł. Żeby nie jęczeć "jacy my jesteśmy biedni, bo jeden jest w połowie Algierczykiem, a drugi pół Etiopczykiem, więc nas poklepcie życzliwie po ramieniu". Oni mówią wprost: "mamy takie same zalety, ale i sporo wad, jak reszta polskiego społeczeństwa. No to traktujcie nas normalnie; ani lepiej, ani gorzej".

Fakt historia konkretnych ludzi ma większą siłę rażenia niż jakieś ogólne orędzia. Podobną metodę wybrał pan w autorskim przedstawieniu "Umwuka". na podstawie książki Wojciecha Tochmana "Dzisiaj narysujemy śmierć" we wrocławskim Teatrze Ca pitol.

- Ta lektura była trudnym przeżyciem. Myślałem: "Dlaczego tak osobiście dotyka mnie opis bratobójczej walki w Rwandzie, której przecież nie znam?". I odkryłem zaskakujące rzeczy. Na przykład to, że gdy rozpętała się tamta rzeź, ja miałem 8 lat, a w Rwandzie rodziły się dzieci, poczęte z gwałtów. To są właśnie konkretni ludzie, moi rówieśnicy, o których chciałem opowiedzieć. Jak żyją z takim piętnem, o którym ja nie mam pojęcia? Potem dotarło do mnie, że dzisiejsza Polska to też kraj, w którym podziały społeczne zaczynają przypominać rów. Jeszcze nie tak tragicznie głęboki, jak przepaść między Tutsi i Hutu, ale jednak rów. I tak dalej...

Muzykę do obydwu spektakli napisał śląski instrumentalista Grzegorz Mazoń, pan mieszka w Katowicach. Zamierzacie zrealizować spektakl na którejś ze scen naszego regionu?

- Myślimy o tym!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji