Artykuły

Wszyscy jesteśmy teoretykami

"Coś pomiędzy" Martina Heckmannsa w reż. Tomasza Cymermana w Bunkrze - Scenie Inicjatyw Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Pisze Martyna Friedla w Gazecie Wyborczej - Opole.

Tomasz Cymerman, aktor i reżyser, zrealizował w Kochanowskim "Coś pomiędzy" autorstwa Martina Heckmannsa. Tytuł odzwierciedla charakter przedsięwzięcia - zastosowano kilka technik artystycznych z różnych dziedzin sztuki (przedstawienie, performans, film, koncert, instalacja). Mimo ryzyka chaosu, spektakl jako finalny efekt pracy jest spójny i atrakcyjny.

Strefa pracy

Na spektakl wchodzi się służbowym przejściem - trzeba zejść na parter klatką schodową i pokonać korytarz, by przejść do niewielkiej salki, dawniej Sceny na Parterze, obecnie "Bunkru - Sceny Inicjatyw". Dwurzędowa widownia otacza przestrzeń sceniczną z trzech stron. Na środku znajduje się instalacja z tradycyjnego domowego umeblowania: krzeseł, stołów, szafek (celny pomysł scenografki Kornelii Dzikowskiej). Z jednej strony można odnieść wrażenie, że zaraz runie, z drugiej - trzyma się "zadziwiająco" stabilnie. Należało by jej poświęcić osobną recenzję.

W tyle sceny leżą materace - łóżko. Obok stoi malutka lampka nocna. Na scenie znajdują się też instrumenty, mikrofony, telewizory i kamery. Pod niskim sufitem zamontowano kolorowe świetlówki, a w ścianach reflektory. Każdy element scenografii "gra" w odpowiednim momencie. Widoczna przestrzeń, to z punktu widzenia urzędu - mieszkanie komunalne, a dla bohaterów - pracownia.

Koncert na dwóch aktorów

Para młodych ludzi: An (Małgorzata Biela) i Jan (Karol Kossakowski), tworzy film o swoim związku. Ich twórcza praca przeplatana jest utworami muzycznymi, które aktorzy rewelacyjnie wykonują na żywo. Piosenki są czasem zaproszeniem do rozmowy, a czasem jej kontynuacją. Czy to tylko część ich artystycznego projektu, czy forma wyznawania uczuć? Przejścia między poszczególnymi poziomami spektaklu są płynne.

Para ma na sobie białe kombinezony, podkreślające roboczy charakter projektu. On w klapkach, jakiś taki bardziej udomowiony. Ona w ciężkich butach, w których ostatecznie wychodzi, by już nie wrócić. Jest też trzeci bohater ich życia-projektu, Bogdan (znakomicie powściągliwy Bartosz Dziedzic). Pan z opieki społecznej i - jak się okaże - superurzędnik od dofinansowań, asystent reżysera, kurator, a w filmie, który tworzy para - może statysta, a może antagonista. Kapitalny portret współczesnego społeczeństwa ludzi renesansu.

"To jest progres"

An pod koniec pracy nad projektem konstatuje, że ich film nie jest dobry, bo nie mówi ani o przemocy symbolicznej, wynikającej z ukrytego ucisku patriarchatu w ich heteroseksualnym związku, ani o podziemiu aborcyjnym - czyli drażliwych społecznie tematach (częściowo "okładkowych", częściowo będących tematem kulturoznawczych sporów teoretycznych). Jak zrobić ekscytujący film o byciu wiernym w związku? - pyta wcześniej Jan. Takich autoironicznych i metateatralnych odniesień jest w spektaklu Cymermana sporo.

Przedstawienie, podzielone na siedem dni-aktów, mimo gry formami artystycznymi, bardziej niż o sztuce, jest o życiu. An i Jan to młodzi-dorośli, bez zobowiązań ("bo i co ja bym z dzieckiem zrobiła") i na zasiłku. W kołdropłaszczu (hit internetu, hitem na scenie) kursują między domem a urzędem pracy. Nie w tym rzecz, by analizować, czy ta miłość bohaterów w scenicznym świecie jest prawdziwa, czy należy wziąć ją w nawias, jako temat filmu w sztuce. Czy związek trwa siedem lat, czy siedem dni? - "to jest progres" - tłumaczy An urzędnikowi. Czy An jest prawdziwa, czy jako część J(ana) to tylko twór z wyobraźni (może z żebra). Istotna jest refleksja o współczesności: łatwiej stworzyć kuratorską notatkę niż prawdziwie poczuć, o czym się mówi, bo rzeczywistość jest niestabilna i wymagamy od siebie dystansu. Wiele poziomów ironii, to tyle samo poziomów goryczy. Ale można o tym w teatrze opowiedzieć z lekkością, która z widzów tworzy uczestników i chwilową wspólnotę. Własne odniesienia każdy odnajdzie później. Wtedy należy przyjść kolejny raz i przekonać się, czy to wciąż to samo.

Takich inicjatyw w Opolu potrzeba.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji