"Operetka" jako musical
Maciej Prus już po raz drugi zmierzył się z "Operetką"; poprzednio bodajże przed trzema laty w Słupsku. Druga wersja utworu Witolda Gombrowicza przyniosła mu nagrodę za reżyserię na XXI Festiwalu Sztuk Współczesnych. Z Wrocławia festiwalowe nagrody wywieźli również Jerzy Satanowski z muzyką do "Operetki" oraz Stanisław Dębosz i Irena Biegańska za dekorację i kostiumy. Nagrodami również, jury podkreśliło wkład aktorów w kształt i poziom przedstawienia,
Czym zatem wyróżnia się Prusowa "Operetka", co wywołuje gorący aplauz publiczności wypełniającej salę teatru Dramatycznego? Otóż, niewątpliwie największym osiągnięciem reżysera jest to, że odstępując od kształtującej się tradycji scenicznej utworu, zdołał sztuce nadać jednolity i konsekwentny kształt widowiska, utrzymanego od pierwszej sceny do finału w tym samym stylu i atmosferze. Osiągnął to nie licząc się ze wskazaniami inscenizacyjnymi samego autora sztuki wbrew sugestiom Gombrowicza zaproponował "Operetkę" bez operetkowego "entourage^". I okazało się, że aby ukazać istotę starego rozkładającego się świata Gombrowiczowskiej arystokracji, wcale nie trzeba szukać jej parodystycznego odbicia w przedrzeźniającej życie masce operetki. W powadze z jaką książę Himalaj i reszta towarzystwa obnoszą po scenie swoją nudę, dostatecznie czytelny jest fałsz konwencji, której z namaszczeniem przestrzegają. Zaproponowana przez mistrza mód Fiora zmiana stroju ma służyć nie tylko zabawie. Ma wnieść trochę urozmaicenia do dekadenckiej stagnacji, ale w ramach tej samej zasady, mówiącej, iż ubiór - a pod nim się wszak również kryje styl, obyczaj - to cecha, która podnosi prestiż, nobilituje arystokrację w hierarchii społecznej. Zmiana ma wnieść urozmaicenie - nic więcej; żaden strój nie przykryje rozkładu starego świata. Ale czymże są zmiany mód - zarówno tych pozornych jak i tych radykalnie łamiących zastane zasady -jeśli nie wyrazem chęci uwolnienia się człowieka od ogólnie obowiązującej konwencji, wyrazem jakże często nie uświadomionego pragnienia czystości, piękna, prawdy, tej nagiej prawdy nie przykrytej żadnym fałszem? "Sen o nagości" jak każdy sen zawiera przecież treści nierealne. Gdy wreszcie na scenie pojawia się naga Albertynka, bohaterowie historii zaczynają taniec w koło, w rytmie wyznaczonym im przez tych, którzy uprzednio wnieśli dziewczynę - ten Gombrowiczowski symbol ludzkich marzeń. Gdy Albertynka wychodzi - taniec jeszcze trwa. Smutny to musical, ale pesymizm wrażeń równoważy zawarta w nim zaduma nad wykreowanym na scenie obrazem człowieka z historią w tle.
Przedstawienie Prusa wiele zawdzięcza znakomitej muzyce Satanowskiego - organizuje ona rytm akcji, wręcz prowadzi przedstawienie. I niemało też zawdzięcza Zbigniewowi Zapasiewiczowi, jego wybitnej roli Księcia Himalaj - tego, który bacznie śledząc przebieg wypadków lepiej od innych rozumie ich sens, a w krytycznej sytuacji potrafi zachować własną godność. Inni aktorzy a zwłaszcza Marek Obertyn, w roli Hrabiego Hufnagiela, Piotr Fronczewski w roli Szarma i Jan Tomaszewski w roli Firuleta z sukcesem spełnili oczekiwania. Gustaw Holoubek graną przez siebie postać Fiora obronił w jednej znakomicie zagranej scenie w trzecim akcie "Operetki".