Artykuły

O Jankach co psom szyją buty

Czerwone i brązowe baty są malutkie, lecz bardzo starannie uszyte. Ale jesz­cze ładniejsze od nich są psy: białe charty i długo uche wyżły. A już podziwu godny jest rudowłosy majster-szewc, dostojny ple­ban, kapryśna królewna o złotych, prawdziwych wło­sach i dworzanie w aksa­micie...

Wiele trudu i pracy włożyli w przygotowanie no­wego widowiska w szcze­cińskiej "Rusałce" młodzi kukiełkarze. Po raz pierw­szy sami wykonali wszyst­kie lalki i rekwizyty. I dowiedli, że znają się na rzeczy. Premierę znanej bajki J. Słowackiego: ,,O Janku, co psom szył buty" opracowanej dla scen ku­kiełkowych przez K. Berwińską - mogą doprawdy uważać za jedno z największych swoich osiągnięć.

Mali widzowie przeżywa­li wiele emocji śledząc lo­sy Janka, który nie chciał się uczyć i pragnąc trafić do kraju, gdzie pieczone gołąbki same lecą do gąb­ki, ruszył na dalekie mo­rza. Gdy rozgniewany majster na próżno goni swego ucznia-leniucha na widow­ni rozlega się śmiech, a stłumione westchnienia i okrzyki towarzyszą pojawieniu się dziwnej ryby i straszliwego potwora o zionących ogniem oczach . Zresztą nie tu miejsce na streszczanie bajki - bę­dzie ona znacznie ciekaw­sza dla dzieci i rodziców, gdy obejrzą ją sami przy placu Orła Białego 5. Sta­ranne, w najdrobniejszych szczegółach opracowane stroje dodają jeszcze uro­ku kukiełkom, które zda­niem wielu małych widzów niedzielnej premiery, są na prawdę "jak żywe".

A cóż my, dorośli, na te cuda i dziwy? Czy do prawdy wszystko jest już tak bez zarzutu, że pozostaje tylko życzyć teatrzyko­wi dalszego, pomyślnego rozwoju? Sytuację samej "Rusałki", borykającej się z wieloma trudnościami warto i trzeba rozpatrzyć bardziej szczegółowo, ale to już przy innej okazji. Co się tyczy natomiast niedzielnej premiery - da­ły się i w niej również wychwycić pewne usterki. Miejscami szwankuje tekst - nie zawsze szczęśliwie posługujący się dydaktyką - i rymem. Tempo przed­stawienia - zwłaszcza między III i IV aktem - sta­je się nieco zbyt rozwlek­łe. Sztuczną wydaje się po stać Narratora-Wiarusa w historycznym stroju napo­leońskiego wojaka, zapo­wiadająca przed kurtyną dalsze losy Janka. Głos zza sceny lub po prostu ptak, żaba czy inna baśniowa po­stać spełnią rolę "zapowiadacza" z pewnością dostępniej dla małej publiczności.

Przeważają jednak dodatnie strony. Pomysłowe de­koracje stworzyły wiele przestrzennych możliwości dla malutkiej scenki tea­tru. Inscenizatorskie wska­zówki i pomocne, doświadczone ręce A. Fogla nie mało przyczyniły się do pierwszych sukcesów na­szych kukiełkarzy w samo­dzielnym wykonaniu rekwizytów i lalek. Ładna i do­bra jest ilustracja muzycz­na T. Kierskiego w wyko­naniu W. Basiewicza - od motywu "Wisły" aż po oryginalne, dźwięczne melodie tańców szkockich. Re­żyseria J. Borowskiego i ofiarny wysiłek całego, 10-osobowego zespołu dały w sumie barwne, żywe i ciekawe przedstawienia. A sztuka to nie byle jaka wytrwać przez cztery godziny (popołudniowy i wieczorny spektakl) w ciasnym i ni­skim pomieszczenia prowadząc lalki, które muszą mówić, śpiewać, tańczyć, piać, ryczeć, szczekać... Jeden z uczestników zespołu "dyryguje" podczas całej bajki aż czternastoma ku­kiełkami!

Na osobną pochwałę za­sługuje nie banalny - na­reszcie! - program, dosto­sowany do małej publiczności i dołączone do niego kupony konkursowe. Kon­kurs obejmuje dwa tema­ty: narysowanie sceny, która się dziecku najbardziej podobała i opisanie wrażeń z widowiska. Za najciekawsze wypowiedzi przewidziano nagrody w postaci przyborów szkolnych i książek. Warto, aby tą formą nawiązania ściślejszego kontaktu między dziećmi i "ich" teatrem zainteresowali się nauczyciele, odwiedzający "Rusałkę" podczas przed­stawień dla szkół.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji