Artykuły

Kobiety z ich prawem do równości

"Trojanki" wg Eurypidesa w reż. Kamili Michalak w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Marianna Kaźmierczak w Teatrze dla Was.

Kiedy w teatrze pojawia się inscenizacja dramatu starożytnego, nie można pozostawać na jej kształt i sensy obojętnym. Może być ona albo szkolna i bez wyrazu, albo wstrząsająca i dająca do myślenia. "Trojanki" Kamili Michalak zdecydowanie należą do tej drugiej kategorii.

Trudno jest mówić o antyku bez patosu. Przełożenie Eurypidesa na deski teatru tak, aby nie zniszczyć delikatnej struktury opisanych przez niego emocji, nie jest proste. Kamila Michalak nie zmienia antycznej formy. Nie musi unowocześniać języka, aby jej spektakl miał wyraz uniwersalny, a niesiony za nim przekaz był równie bolesny i symptomatyczny dla widza współczesnego, co dla starożytnych Greków.

"Trojanki" to historia o kobietach i o ich bezsilności. Nie jest to jednak spektakl mentorski, a raczej uświadamiający. Na tym właśnie uświadomieniu polega jego bolesność. Kobiety Troi porzucone są na pastwę losu, nie mają prawa decydować o sobie. Są skazane na bestialskie męstwo. Mimo że obraz nie jest czarno-biały, pojawia się tu odgórna idea, niosąca za sobą nie tylko hierarchizacje, w ten bowiem nierówny podział wplecione zostaje damskie poczucie niezawinionej winy. To kobieta jest odpowiedzialna, bo urodziła złego wodza, bo zostawiła męża. Jeśli ma prawo głosu, ogranicza je pozycja męża. W świecie utartych schematów Trojanki obwiniają siebie nawzajem, mają poczucie, że mimo iż nie są winne, mogą być odpowiedzialne za swoją tragedię.

A wszystko zaczyna się niepozornie - od rozmowy Ateny z Posejdonem, od komicznego uścisku ich dłoni. Równie niepozorne jest zakończenie - publiczność widzi ich pijących wino i śmiejących się. Ta pierwsza scena jest niejako klamrą spięta z ostatnią. Mimo że bogowie są niewidoczni na scenie, będą przyglądać się cierpieniu kobiet wraz z publicznością. Co ciekawe, pojawiają się bez szczególnych kostiumów przed kurtyną i na balkonie widowni. Nieczuli na cierpienie, wyznaczają niesprawiedliwą drogę, nie liczą się z rozdzierającym kobiecym krzykiem. Są niczym alfa i omega, wyznaczają granice, karzą i nagradzają. Natomiast kobiety są bezbronne nie tylko metaforycznie, lecz także scenicznie. Ruch większości został ograniczony tylko do otwierania ust w śpiewie. A jednak z ich głosu wybrzmiewa moc, która skrywa wewnętrzny żal i potrzebę buntu. Buntu oddawanego stopniowo przez zwrócenie się do natury. To Ziemię będą błagać Trojanki o przywrócenie zamordowanych bliskich.

Inscenizacja Michalak jest na wskroś współczesna i jest w tej współczesności coś zaskakującego. Zawiera w sobie pytanie o los kobiet i o ich prawa do równości. Dziś, jak sądzę, może być traktowana jako manifest.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji