Rozmówki Kuriera
Sobotni, wieczór 31 lipca br. zapisze się na długo w pamięci mieszkańców Zamościa oraz w kronikach miasta. - Po wielu wielu wiekach przerwy, w zabytkowej scenerii Wielkiego Rynku odegrano tragedię Williama Szekspira ROMEO I JULIA. Znakomite widowisko, o czym napiszemy oddzielnie, przygotował zespół aktorów Teatru Ochoty oraz studenci Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi pod batutą dyr. Jana Machulskiego. W roli Julii wystąpiła absolwentka łódzkiej szkoły Marlena Miarczyńska, z którą rozmawiamy.
Jest to pierwsza duża rola Pani...
- ...i pierwszy wywiad prasowy.
Zdobyła Pani sobie ogromną sympatię publiczności. Czy jest Pani zadowolona z siebie?
- Jestem bardzo szczęśliwa, iż dyrektor Jan Machulski zaproponował mi rolę Julii. O niej marzy każda młoda aktorka. Wbrew pozorom, jest to rola dość trudna. Julia w tragedii Szekspira przechodzi metamorfozę. Początkowo jest dzieckiem, potem panienką dojrzewającą, a w końcu dojrzałą, kobietą zmagającą się z problemami moralnymi. Sądzę, że udało mi się ukazać ją w sposób przekonywający.
Sceneria Zamościa pomaga aktorowi czy utrudnia?
- Pomaga. Tworzy naturalną oprawę całego spektaklu, pozwala lepiej się utożsamić z miejscem akcji, przenieść w tamte czasy...
Dalsze plany?
- Jesienią rozpoczynam pracę w Teatrze Narodowym u dyrektora Adama Hanuszkiewicza. Prawdopodobnie wystąpię już w WESELU.
Czy próbowała Pani swych sił w filmie?
- Jako studentka II roku zagrałam wykolejoną dziewczyną w filmie Mieczysława Waśkowskiego JEJ PARTNER. Aktualnie gram Michalinę Ćwilecką w TRĘDOWATEJ, którą realizuje Jerzy Hoffman.
Życzymy połamania nóg i wielu, wielu znakomitych ról...
- Nie dziękuję - taki już obyczaj aktorski.