Nie potrzeba słów
"Lucie i Karl-Heinz" w reż. Astrid Griesbach w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie Wlkp. (kooprodukcja z Theater des Lachnes z Frankfurtu). Pisze Renata Ochwat w Gazecie Lubuskiej.
Najnowsza premiera Teatru Osterwy ("Lucie i Karl-Heinz", polska premiera odbyła się 4 marca) udowodniła, że można łatwo złamać różne stereotypy.
Gorzowski aktor Cezary Żołyński gra prosiaczka Karla-Heinza, berlińska aktorka Inga Schmidt kreuje kotkę Lucie. Pewnej zimowej nocy zakrada się ona do zabałaganionego i brudnego mieszkania prosiaczka. Kiedy właściciel stwierdza, że ma do czynienia z ładnym kotem, pozwala Lucie zamieszkać u siebie. Jedno jest schludne i czyste, drugie bałagani. Zaczyna się więc wojna, która oczywiście skończy się pomyślnie. Na pomysł polsko-niemieckiego spektaklu o przełamywaniu barier wpadła Peggy Brown, dyrektorka frankfurckiego Theater des Lachens. No i wyszedł spektakl tak zabawny, jakiego dawno w gorzowskim Teatrze Osterwy nie było. Nie dość, że brawurowo zagrany, to czytelny dla dzieci i dorosłych. Młodszych bawiły gagi, starszych gagi i teksty. A śmiać się jest z czego. Prosiak na potwierdzenie swoich racji cytuje słynne "Yes, yes, yes" premiera Kazimierza Marcinkiewicza.
- To najfajniejsza bajka na jakiej byłam! - oznajmiła po premierze siedmioletnia Agusia Kowalska, stała bywalczyni teatru.