Krakowianie w Chorzowie
Liczna delegacja krakusów stawiła się w piątkowy wieczór na inauguracji 18. sezonu chorzowskiego Teatru Rozrywki, bo też otwierał go musical "Człowiek z La Manchy", przygotowany przez krakowskich twórców - reżysera Józefa Opalskiego i scenografa Marka Brauna. Dzieło, które stworzyli Mitch Leigh, Dale Wasserman i Joe Darion, a po raz pierwszy wystawiono w Nowym Jorku w 1965 roku, swą chorzowską premierę miało w marcu 1997 r. W czerwcu natomiast roku następnego zostało zaprezentowane i nagrane w warszawskim Studiu im. Agnieszki Osieckiej. Efekt w postaci płyty miał promocję właśnie w piątek.
A doszło do wydania płyty przez Koch International Poland dzięki Adriannie Żołnierczyk, również krakowiance. To jej determinacja sprawiła, że możemy słuchać wspaniałych songów z chorzowskiej inscenizacji - w tym tych najbardziej znanych, jak: "O nim myślę co dnia", "Lubię go", "Mały ptaszek". Gorące oklaski, jakie przerywały piątkowy spektakl, zakończony burzliwą owacją na stojąco, dowodzą, jak potrzebne są nam bajki o "rycerzu szlachetnych idei", o lepszym świecie, w którym sprawiedliwość zwycięża, a cnota triumfuje.
- Przypomnijmy, że w spektaklu Teatru Rozrywki Cervantesem - Don Kichotem jest Stanisław Ptak, legenda śląskich scen muzycznych. Znakomitą odtwórczynią roli Aldonzy - Dulcynei jest natomiast Maria Meyer.
Piątkową opowieść o "Człowieku z La Manchy" poprzedziła inna - Józefa Opalskiego, który licznie zebranym teatromanom zwierzał się ze swojej fascynacji Jacquesem Brelem. Właśnie Brel zobaczył musical w USA, po czym doprowadził do jego wystawienia w Paryżu, wcielając się w jego bohatera. I tak poprzez słynnego Flamanda dotarł do musicalu Józef Opalski. Zauroczony "Człowiekiem z La Manchy" z radością wyreżyserował musical na chorzowskiej scenie, gdzie grany jest on już piąty sezon.