Artykuły

Tłustość, eee, pychy

W tłusty czwartek, w telewizji Kraków odbyła się rozmowa o teatrze, a konkretnie o trzech teatrach, a jeszcze ściślej - o trzech premierach, choć w rzeczy samej o dwóch, a by rzecz w pełni uściślić - dwaj reżyserzy mówili przede wszystkim o sobie i swoich premierach. Oczywiście dobrze. Takie czasy - pisze Wacław Krupiński w swoich Kulturałkach w Dzienniku Polskim.

Kupiłem "Tygodnik Powszechny". Fakt, podpowiedziano mi, niegdyś była to lektura obowiązkowa, teraz ani obligatoryjna, ani wygodna, z racji formatu. Tym razem na szczęście nikt nie wynosił pod niebiosa reżyserowaćkażdymoże (w skrócie: rkm) Klaty, takoż rkm Zadara nie pysznił się, jak to ma wielką potrzebę zajmowania się Polską, zatem w ramach podejmowania sprawy polskiej wystawił Wesele. To, które, przypomnę, umiejscowił w klozecie.

Odnalazłem za to jakże potrzebny tekst "Sztuka i władza" Krystiana Lupy - o sytuacji dialogu artysty i polityka w dzisiejszej Polsce, a także rozmowę z Jerzym Pilchem - "Ja i reszta świata", inaugurującą cykl rozmów wielkopostnych. Ta, jak łatwo po tytule zgadnąć, o pysze.

Pycha jest pewnością własnej wyższości. Ja i reszta świata. Ale to bywa nie tak oczywiste, jak mówię. W końcu każdy człowiek jest wyjątkowy i ma święte prawo do odczuwania i pielęgnowania swej wyjątkowości. Czyli idzie o tę cienką granicę pomiędzy wyjątkowością a wyższością. Wyjątkowość się należy - wyższość jest uzurpacją - naucza Pilch.

Skojarzyło mi się... W tłusty czwartek, w telewizji Kraków odbyła się rozmowa o teatrze, a konkretnie o trzech teatrach, a jeszcze ściślej - o trzech premierach, choć w rzeczy samej o dwóch, a by rzecz w pełni uściślić - dwaj reżyserzy mówili przede wszystkim o sobie i swoich premierach. Oczywiście dobrze. Takie czasy. Dziś najpiękniejsze uczucie człowieka do człowieka to miłość własna. Dziś osób zakochanych w sobie ze wzajemnością coraz więcej w życiu publicznym; a że miłość ślepa jest, to i buduje ich przekonanie o nieomylności, o jedynie słusznej racji, o świecie, w którym - przywołajmy Kaczmarskiego - ten z nami, ten przeciw nam... (O tym m.in. Lupa pisze).

Oto Jerzy Stuhr zechciał skomentować nieobecność krytyków w studiu; jak był łaskaw się wyrazić - krytycy boją się rozmowy z nami i tchórzą. Tak się składa, że dobrze wiem, kto był zaproszony, ale wiem też, do kogo w dniu programu dzwoniono, by jednakowoż nie przychodził, bo nazbyt liczne grono, bo krytyków za wielu itd. Nie było żadnego! W ogóle były tylko cztery osoby. Ale też wiem i to, kto przyjść nie miał prawa, bo jeden (?) z tych, co przyszli, wyraźnie sobie nie życzył. (Za to używał sobie nienawistnie już po audycji na nieobecnym). Ale wróćmy do pychy; zostawmy temat, kto na Krzemionkach decyduje o tym, kto może wejść do studia, nawet jeśli z nazwy jest to "studio otwarte". Rozumiem, że nie każdy z każdym musi chcieć rozmawiać - na przykład o Szekspirze i, dajmy na to, "Śnie nocy letniej". Tym bardziej osobliwie zabrzmiało inne zdanie - rektora Stuhra: A paradoks polega na tym, że gdyby oni tu przyszli, to niektórzy z nas by wyszli. A może tak na odwrót - może to "oni" (krytycy) nie przyszli, bo wiedząc, kto będzie, nie mieli ochoty słuchać tego potoku, eee, słów, oglądać tego samozachwytu, autoreklamiarstwa. Spektakl w teatrze im wystarczył.

A te manifestowane dąsy, pląsy, urazy, obrazy. Tak, tak - zgodzić się trzeba: jest to właśnie, eee, coś symptomatycznego, jakaś choroba polskiego teatru.

I jeszcze Mikołaj Grabowski utyskujący, że krytycy tak naprawdę nie o teatrze, a o sobie piszą. A przecież musi znać Mikołaj Grabowski choćby zdania Gombrowicza, gdy w "Dzienniku", sam pytając: o kim masz prawo pisać krytyku?, odpowiada - o mnie - nie, bo cóż ty o mnie wiesz, o sobie masz pisać, o sobie wiesz najwięcej.

Tak, tak, powtórzę, eee, złototłustą frazę, pokazało to studio, eee, jakąś chorobę polskiego teatru. I niech to będzie wystarczająca puenta. Bo nawet Pilch - choć naucza: Agresywny felieton musi się kończyć ciosem. Nie może się kończyć frazą: kochajmy się! Puenta musi być gwoździem do trumny - przekonuje, że po paru dniach się takich tekstów żałuje i wręcz rodzą poczucie niesmaku. A po tym osobliwym studiu, eee, otwartym niesmaku i tak nadto.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji