Lalki składają głęboki ukłon (fragm.)
Co to jest? Nikt mu nie pomaga, czasem ktoś przeszkadza i tak sobie rośnie...
Gdyby w zasobie przysłów i zgadywanek istniała taka zagadka odpowiedzielibyśmy, że to oczywiście teatr lalek. Wszystkie trzy człony zgadzają się: pierwszy aż nadto dokładnie, drugi też, z tym jednak, że sformułowany nader oględnie. A trzeci? Otóż właśnie trzeci
Niedawno w "Przeglądzie Kulturalnym" ukazał się artykuł na temat scenografii w teatrze lalek, poruszający jednocześnie znacznie szerszy krąg zagadnień związanych z istnieniem i rozwojem tego rodzaju teatru w Polsce. Jego autorem był Ali Bunsch, kierownik artystyczny Państwowego Teatru Lalek w Gdańsku, wybitny scenograf i znawca sztuki lalkarskiej.
Biorąc pod uwagę, że gdański teatr obsługuje rocznie ponad 100 tysięcy widzów, wykazuje ostatnimi czasy znaczną prężność i zmierza do ogarnięcia swoimi wpływami nowej kategorii publiczności, warto, być może, zastanowić się nad jego sprawami.
Ali Bunsch stwierdza, że w teatrze lalek uznano scenografię za czynnik pierwszoplanowy i że pogląd ten z jednej strony posiada pewne uzasadnienie, z drugiej jednak posuwa się zbyt daleko. Autor pisze:
"Polskie teatry lalek formowały się po wojnie z kadr amatorskich przy nieznacznym procencie ludzi teatru. Plastycy byli tymi, których zawód reprezentował pewne gotowe wartości, nadające się do bezpośredniego i natychmiastowego spożytkowania w teatrze. (...) Natomiast aktor, reżyser czy literatura lalkowa zaczynała bez tego kapitału, śmiało można powiedzieć, że jedynymi zawodowcami byli w lalkarstwie plastycy.
"Ten układ sił w teatrze lalek jest bezwzględnie nieproporcjonalny, a wyniki takiego stanu rzeczy są objawami choroby. Jedno ze źródeł tej choroby pochodzi z okresu tworzenia się teatrów, drugie pochodzi z zewnątrz. I jest nim nikły napływ lalkowej literatury dramatycznej o pełnej wartości.
"Tekst literacki jest surowcem, z którego aktor tworzy swe dzieło, a jego jakość warunkuje szanse rozwoju aktora. Początkujące aktorstwo, skazane na pożywkę prymitywnej literatury, nie tylko nie nadążało za rozwojem scenografii, ale nie mogło wyrównać różnicy poziomu, jaka miała miejsce w momencie powojennego startu teatrów. Z kolei scenografia, nie znajdując dostatecznego oparcia o dojrzałe artystyczne aktorstwo i bez bazy dobrej literatury dramatycznej, skazana była na przeprowadzanie swych poszukiwań formalnych poza płaszczyznami styczności z aktorstwem i egzemplarzem" (...)