Artykuły

Jaś Szpak w Teatrze Lalek

Teatr lalkowy - forma widowiska teatralnego zyskująca sobie u nas coraz większą popularność wśród dzieci i młodzieży, jest jeszcze ciągle czymś obcym dla dorosłego widza. Trochę w tym winy repertuaru tego rodzaju teatrów, wyłącznie właściwie dziecinnego, a trochę obawy przed lalką - symbolem dziecinności.

Trudno zresztą, by było inaczej, gdy teatr lalkowy w Polsce, poza dość zresztą ograniczonymi formami ku­kiełkowej szopki nie posiada prawie żadnych tradycji i gdy jako "coś" zdecydowa­nego i artystycznie określo­nego liczy sobie zaledwie lat siedem czy osiem. Jego powstanie u nas to zasługa gru­py entuzjastów. Wśród nich prymat dzierżyli plastycy, znajdujący tu szerokie i wdzięczne pole do popisu.

Z tego właśnie prymatu wyrosła teoria o pierwszoplanowej roli scenografa w te­atrze lalek, a co za tym idzie - dominująca rola je­go dzieła - lalki i dekoracji. Aktora starano się - spoty­kamy się z tym gdzieniegdzie i dziś - sprowadzić do ano­nimowej funkcji osoby poruszającej lalki i wygłaszającej tekst.

Tego rodzaju postawie­nie zagadnienia musi się odbić ujemnie na każdym spektaklu. Teatrem lalek, tea­trem niewidocznego aktora rządzą te same prawidła, które rządzą teatrem w ogóle.

Nie może więc rekwizyt, bo rekwizytem pewnego rodza­ju jest lalka, dominować nad tym, którego twórczemu działaniu zawdzięcza swe życie, nad aktorem.

Najpiękniejsza oprawa scenograficzna sztuki nie poparta dobrą grą da widowisko martwe, nieprzekonywające. Talent aktora natomiast przy użyciu nieciekawych nawet środków plastycznych stwo­rzyć może interesujący spektakl.

Za przykład tego stwierdzenia służyć może ostatnia premiera Państwowego Teatru Lalek w Gdańsku.

Wystawiony na jego sce­nie "Jaś Szpak" B. Sudaruszkina otrzymał oprawę scenograficzną wręcz brzydką. Lalki i dekoracje projektu H. Ryla zostały wypożyczone z Łodzi.

W brzydkich tych dekora­cjach, przed wyraźnie sztucznymi chałupami przyozdobionymi niewiadomo dlaczego jakimś ludowo - stylizo­wanym szlaczkiem, pod drzewami przypominającymi ko­miny fabryczne, poruszają się brzydkie lalki w jakichś nieokreślonych kosmopolitycznych kostiumach. Aby jednak widz nie pomylił się przypadkiem co do charakteru postaci - lalki przedsta­wiające pozytywnych boha­terów są ładniejsze.

To wszystko mogłoby zapowiadać słabe przedstawienie, tym bardziej, że wysta­wienie jego było podwójnym debiutem: reżysera Jana Bołgatego, znanego nam dotych­czas tylko jako zdolnego ak­tora i drugiego zespołu ak­torskiego PTL, pracującego w teatrze dopiero od dwu miesięcy.

Mogłoby zapowiadać - powtórzmy - gdyby nie za­przeczyła temu udana pre­miera, na której młody jesz­cze, ale świadomy swej roli i zadań aktor dowiódł, że jest i w teatrze lalkowym "rzeczą" najważniejszą. Ja­sne, że dają się zauważyć jeszcze pewne braki, tak w technice ruchu, jak i w "ży­wym słowie", ale pokrywa je pasja aktorska oparta o wnikliwą analizę tekstu, o solidną pracę przygotowaw­czą.

Niemała to zasługa kierownictwa artystycznego, a w pierwszym rzędzie reżysera, któremu zawdzięczać nale­ży żywość i ciągłość przed­stawienia, harmonijne współgranie wszystkich osób tej ciekawej baśni.

W poszczególnych rolach wystąpili: Jaś Szpak - J. Korzeniowski, Ojciec - E. Derengowski, Gdyk - W. Piwański, Gdykowa - Ja­niak, Baba Jaga - Nowic­ka, Leśny Duszek - E. De­rengowski, sędzia - B. Wieczorek, sekretarz - J. Ko­rzeniowski, wędrowiec - Piwański.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji