Kotek uparciuszek na scenie Baju Pomorskiego
Baj Pomorski wystawił ostatnio widowisko według bajki Marszaka i Biełyszewa w opracowaniu B. Rączkówny pt. "Kotek uparciuszek".
Fabuła bajeczki i sposób jej podania zostały dostosowane do poziomu najmłodszych widzów w wieku przedszkolnym. Zarówno charakter kotka, jak dziewczynki dobrej i troskliwej ponad miarę, ale bezradnej wobec kaprysów ulubieńca - budzą podwójne skojarzenia. Dziecko patrzące na sposób zachowania się kotka odnajduje w nim rzecz oczywista - siebie - a towarzysząca mu matka jakże wyraźnie obserwuje własne postępowanie szczególnie w stosunku do jedynaków - w ujęciu kukiełkowego morału. Owe kaszki i przysmaczki podsuwane ustawicznie a natarczywie, pierzynki i walki - jakże zacięte - o umycie łapek, krnąbrność i brak posłuszeństwa, samowola wreszcie posunięta aż do opuszczenia domu przez kota - to przecież obrazy wzięte z życia, podpatrzone przez autorów i odtworzone realistycznie w widowisku dziecięcym. Tę samą cechę realizmu obserwujemy w wędrówce kota poprzez las gęsty i pełen tajemnic. Niespodziewane spotkanie z zajęczą rodziną, wiewiórką, jeżem, wroną to świat doświadczeń młodzieżowego - wędrowca - kota - doświadczeń, które mają uzmysłowić popełniony błąd opuszczenia domu - i wyrobić w widzu świadomość wagi popełnionego czynu. Pod względem wychowawczym tekst inscenizacji bajki jest bardzo dobry. Właściwa jest również sama atmosfera widowiska, świat zwierząt cechuje troska o zabłąkaną małą istotę, która nie wie nawet kim jest.
- Kot - dziecko przeżywa swoją przygodę jako karę moralną, ale tajemniczy świat, do którego wtargnął niespodziewanie nie usiłuje go przerazić, a więc nie działa ujemnie na wrażliwą psychikę dziecka.
Ta właściwa pod względem wychowawczym atmosfera jest zasługą reżyserii, kierownictwa artystycznego i plastycznego.
W teatrze kukiełkowym, który w zasadzie jest realny - nie może by jednak żadnych wynaturzeń. Zwierzętom wolno mówić głosami ludzkimi - w świadomości dziecka, które prowadzi nieraz rozmowy ze swymi ,,gałgankowymi" lalkami, pieskami i kotami - jest to fakt całkiem oczywisty i zrozumiały - ale jednocześnie świadomość ta, która uznaje abstrakcję, nie znosi żadnych wypaczeń. Kot musi być kotem, dziewczynka dziewczynką, a wrona - po prostu wroną. Postacie te muszą by zbudowane z elementów realistycznych. I ten właśnie postulat spełnia zespół wykonujący lalki dla Baja Pomorskiego. Wychowawcze oddziaływanie widowiska odnosi się również do dekoracji. Dekoracje są bardzo ładne i poprawnie rozwiązane. Toteż działają na fantazję młodego widza kształcąc ją zarówno pod względem kolorystycznym - przez dobre zestawienie barw - jak pod względem prawidłowych form poszczególnych elementów dekoracyjnych jak: drzewa, kwiaty, motyle, ptaki, zwierzęta, czy wreszcie wnętrze chaty.
Charakterystyczne ruchy stworzeń uchwycone na ogół dobrze (szczególnie udała się majestatyczna wrona), jedynie pewne zastrzeżenia budzi postać głównego bohatera - to znaczy - kota. Nie jest rzeczą łatwą nadać kukiełce cechy pewnego zaczajenia właściwe nawet najmniejszym kotkom - ale wydaje się, że należałoby okiełznać nieco jego zbyt burzliwy temperament szczególnie w akcie pierwszym. Tyle co do gry ,,aktorów".
Dobrze prowadzi konferansjerkę Zofia Ziembińska, nawiązując z dziećmi miły, bardzo naturalny kontakt. Artystka jest dobrym komentatorem tekstu i pointy wychowawczej.
Baj Pomorski spełnia poważną rolę społeczną zarówno na terenie naszego miasta jak i na wsi województwa bydgoskiego i dalszych połaci kraju aż po Olsztyn. Dociera on do najbardziej oddalonych osiedli i zaznajamia dziecko wiejskie z formą widowiskową ujętą w piękną oprawę plastyczną. Pozwala przeżyć temu dziecku w bajce ,,siebie" - swoje wady, pokazuje jak należy ustawić myśl przewodnią oglądanej sztuki i jakie wyciągnąć z niej wnioski na przyszłość.
,,Kotek uparciuszek" w reżyserii Joanny Piekarskiej - chociaż znajduje się w ramach widowisk mniej niż inne rozbudowanych pod względem tematycznym i dekoracyjnym - jest dobrze zmontowaną bajką, która z pewnością będzie się cieszyła dużym powodzeniem najmłodszej naszej publiczności teatralnej miasta i wsi. Starszych też.