Dary Wiatru Północnego
Bielski Teatr Lalek "Banialuka" wystawił ostatnio sztukę kukiełkową Marii Węgrzyn i Janiny Rychwickiej pt. ,,Dary Wiatru Północnego", z którą m. in. wystąpił niedawno w Stalinogrodzie w Pałacu Młodzieży oraz w Klubie Fabrycznym huty "Baildon". Sztuka osnuta na tle powieści Sieroszewskiego w interesujący sposób splata baśniowość z zagadnieniami współczesnej wsi. Dzieje Tomka, syna biednej wyzyskiwanej komornicy, który w poszukiwaniu swojej krzywdy wędruje aż do Wiatru Północnego schwytany przez zbójników pokonuje przeszkody i niebezpieczeństwa, w końcu demaskuje kułaka Kubę i karczmarza Grzelę - przedstawione są w sposób dramatyczny i spełniają w dużym stopniu zadania wychowawcze, jakie stawia sobie teatr młodzieżowy.
Realizacja artystyczna nadąża szczęśliwie za walorami literackimi tekstu. Piękna oprawa plastyczna Mariana Bogusza przenosi nas kolejno z biednej podkrakowskiej wioski w baśniowy świat zbójników aż do lodowej siedziby Króla Wiatru. Zastrzeżenie można by mieć tylko w stosunku do oprawy plastycznej w scenie 8, gdzie dekoracja, przedstawiająca wieś podkrakowską przypomina raczej wzorowe osiedle robotnicze, a nie nędzne krzywe opłotki wiejskie. Niezbyt udana jest także lalka królewny, która budzi sprzeciw widowni dziecięcej. Słyszeć się dają nawet głosy rozczarowania - "Czy to ma być piękna królewna, którą kocha Tomek?".
Osobne słowo należy się ilustracji muzycznej prof. Lewińskiego, która trafnie podkreśla niektóre partie tekstu. Jeżeli chodzi o podkład muzyczny do piosenek nie zawsze jest on odpowiednio dostosowany do tekstu i ich rytmu.
Podkreślone usterki nie umniejszają walorów widowiskowych sztuki, która pod wprawną ręką doświadczonego reżysera L. Dutkiewicza nadała pięknej baśni pełny kształt sceniczny. W całości sztuka jest barwnym, interesującym widowiskiem ze wszech miar godnym polecenia dla młodocianych widzów.