Kotek uparciuszek - Marszaka i Biełyszewa w Baju Pomorskim
Zwierzęta, a szczególnie zwierzęta domowe cieszą się zarówno w życiu, jak i na scenie, wielkim powodzeniem u naszych milusińskich. Dlatego wszystkie bajki, w których protagonistami są pieski, kotki, zajączki - mają zapewnione powodzenie u dzieci, które zawsze bardzo żywo reagują na ich przygody i udział w ich perypetiach, utrzymując kontakt ze sceną. Nic więc dziwnego, że w czasie przedstawienia "Kotka Uparciuszka" w "Baju Pomorskim" proscenium jest oblegane przez dziatwę, która chce pogłaskać głównego bohatera bajeczki i usłyszeć, co też on mówi na uszko. Wdzięczna bajeczka S. Marszaka i J. Biełyszewa, opracowana przez St. Rączkównę i wyreżyserowana przez Joannę Piekarską budzi żywą reakcję widowni i przemawia do dziecięcej wyobraźni. Treść jej jest bardzo prosta. Uparty kotek nie chciał słuchać swojej pani, uciekł do lasu, tu przeżył różne przygody, potem wrócił do domu i obiecał być grzeczny. Treść łatwo przemawia do dziecka, ale dla pogłębienia końcowego efektu tj. poprawy kotka, należało by trochę wzmocnić emocjonalną stronę przygód. Bo cóż - kotek zabłąkał się w lesie, ale spotyka tu tylko życzliwych zwierzaczków, które go częstują czym kto może, bawią się z nim, i wreszcie odprowadzają do domu. Kotek właściwie - poza momentem zabłąkania się i głodu - przeżywa w lesie przygody bardzo miłe, które, mówiąc szczerze, mogły by go raczej zachęcić do powtórzenia eskapady...
Jest to oczywiście zarzut pod adresem autorów, w "Baju Pomorskim" pokazano nam, w miniaturowych (czy aby dostatecznie czytelnych?) i barwnych dekoracjach " (E. Baranowski) stylizowany las, w którym błąka się kotek oraz realistyczne wnętrze chałupki, w której mieszka mała dziewczynka - pani kotka. W tych prościutkich dekoracjach toczy się nieskomplikowana akcja, toczy się żywo i wdzięcznie. Kotek - (Zofia Ziembińska) miauczy jak prawdziwy, jest pieszczotliwy i kapryśny, figlarny i zabawny. Nic dziwnego, że mali widzowie, tracą dla niego główki... Dziewczynka (Marzena Tomaszewska) jest prostą i ma dobrą dykcję, podobnie jak Zajączek, w którego roli wystąpiła również M. Tomaszewska. Zając (Andrzej Buszewicz) dobrze prowadzony, ma jednak śmiech niezbyt zajęczy... Prawda, nikt nie słyszał śmiejącego się zająca, ale wolelibyśmy aby śmiech ten mniej przypominał beczenie kozła. Jeż (A. Buszewicz) wypadł o wiele ciekawiej. Zajęczyca (Teresa Zielińska) i Wrona - są bardzo charakterystyczne, zwłaszcza Wrona, której krakanie i ochrypły głos świadczy i o jej poważnym wieku i wielkiej mądrości. I wreszcie miła Wiewióreczka (Łucja Krajewska) - jest pełna wdzięku, bardzo dobra w ruchach.
Konferansjerkę prosto i naturalnie prowadzi Z. Ziembińska. Bajeczka ma ilustrację muzyczną w układzie S. Prószyńskiego. Na ogół przedstawienie proste ale udane.