"DO BIAŁOŚCI WAS ROZPALĘ"
Nikogo to nie zaskakuje, gdy cudzoziemski aktor palnie jakieś słówko, a nawet kilka, w języku gospodarza, przymilnie uśmiechając się do publiczności. Przyjął się taki zwyczaj. A jednak Bułgarzy zaimponowali naszej widowni. Zespół z Ruse, bawiący na występach gościnnych w Warszawie, Łodzi i Toruniu, zagrał całe fragmenty sztuki, posługując się poprawną polszczyzną. To już nie był tylko kurtuazyjny gest. Aktorom, widać, zależało bardzo na tym, by odsłonić przed nami urodę autorskich słów i ich znaczeń. Gdy widz nie może ich smakować, z braku znajomości języka oryginału, zawsze, co tu ukrywać, sporo traci. Goście z Ruse, bawiący w Polsce po raz pierwszy, wybrali ze swego repertuaru współczesną dramaturgię rodzimą. Wiadomo! Bliska ciału koszula. Teatry bułgarskie, jak mówią zorientowani, chuchają i dmuchają na swoich autorów. Zespół z Ruse pokazał, grany już także przez kilka naszych teatrów "Styczeń" Jordana Radiczkowa, jednego i najciekawszych dramaturgów dzisiejszej Bułgarii. Autor sięga w nim do niezawodnego źródła - kultury ludowej. Warsztat, w którym dzierga się misterne maty z trzciny, jest nie tylko odbiciem realnego życia zimowego na wsi, gdy zaspy odcinają ją od świata. Czas wolno płynie. Bohaterowie sztuki snują fantastyczne opowieści. Ożywają stare wierzenia i bajki, w których równorzędnym partnerem człowieka jest wilk i przyroda ze swymi niezbadanymi tajemnicami. W powolny rytm ballady ludowej, w której żart przeplata się z liryką, wkrada się ton współczesnego teatru absurdu, nadając utworowi ów urzekający klimat oczekiwania, nasłuchiwania i wypatrywania rzeczy niezwykłych.
Aktorzy czują się w tej sztuce, widać bardzo bliskiej ich sercu, jak w swoim żywiole. Tworzą galerię prawdziwych, soczystych, kontrastowo zróżnicowanych typów wiejskich z wielką wyobraźnią. "Jak człowiek ma oczy, to wszystko może zimą wyczytać na śniegu". I opowiadają w sposób barwny, z poczuciem humoru, co zobaczyli, sami dając wiarę w silę swoich słów: "Do białości was rozpalę". Niepokój wisi w powietrzu, słychać chrzęst śniegu. Drzwi się same otwierają. Zajeżdżają sanie, w których jest tylko ...szuba, wilk i strzelba. Wodzirejem wśród aktorów jest Suso z dzięciołem, którego gra z wielką siłą wyrazu Wasyl Popiliew. Ten wybitny aktor kieruje teatrem od 1970 roku i stawia przede wszystkim na aktorską kartę. Wydaje mi się, że aktorskiej wyobraźni nie dorównuje w "Styczniu" scenografia. Efektowniejsze tło ma widowisko historyczna Rangeła Ignatowa "Prawodawca" sztuka upamiętniająca 1300-lecia państwa bułgarskiego. Teatr w Ruse miał honor dać w ubiegłym sezonie jej prapremierę. Przybliża ona współczesnym zamierzchłe dzieje. I znowu w tym przedstawieniu zwraca na siebie uwagę Wasyl Popiliew jako Krun, chan Bułgarii. Występy teatru z Ruse stały się koroną Dni Bułgarskiej Dramaturgii i Teatru w Polsce. Jest to miłość z wzajemnością. Podobne dni, ukazujące nasz dorobek, odbyły się na przełomie maja i czerwca w Bułgarii. Obie strony są w pełni przekonane do tego, że warto wiedzieć, co się dzieje u sąsiada. Rok 1978 zostanie zapewne odnotowany w kronikach jako rekordowy, jeśli chodzi o to zainteresowanie bułgarsko-polskie i polsko-bułgarskie. Otwiera nowy, bardziej dynamiczny rozdział współpracy.
W wielu polskich miastach można obecnie znaleźć na afiszach teatralnych nazwiska zarówno dramaturgów jak i realizatorów bułgarskich. Naliczono jedenaście samych polskich prapremier, nie mówiąc o kolejnych wystawieniach sztuk wprowadzonych już na nasze sceny. Można powiedzieć, że obywatelstwo teatralne zdobył u nas Jordan Radiczkow. "Styczeń" ma zamiar pokazać dyrektor Teatru Dramatycznego Gustaw Holoubek. "Taniec Łazarza", też wyrastający z korzeni ludowych i związany z rytmem przyrody, można oglądać w Krakowie w Teatrze Słowackiego i w warszawskiej Starej Prochowni. Powodzenie satyryczno-kabaretowej "Owcy", opartej na obserwacjach prosto z życia wziętych zapewniło również dalsze wejście na nasze sceny Stanisławowi Stratijewowi. Teraz jest w modzie jego "Rzymska Łaźnia". Zawsze chętnie witany na naszych scenach nurt społeczno-krytyczny reprezentują takie sztuki, jak "Prokurator" Georgi Dżagarowa (Płock), czy też "Profesja dla aniołów" Dragomira Asenowa w warszawskim Teatrze Nowym, który może ją uznać za swe zwycięstwo, zarówno repertuarowe jak i inscenizacyjne. Dotyka ona w sposób satyryczny naszej codzienności, widzianej oczami reportera - sam autor na własnej skórze doświadczył tego zawodu. W żadnym kraju dobre dramaty nie rodzą się na kamieniu. I Bułgarzy mają podobne do naszych problemy. Wyraźne jest jednak ich natarcie na współczesność, mocowanie się z aktualnymi tematami. Owoce tych zmagań oglądamy z zaciekawieniem na naszych scenach.