Artykuły

Polska rodzinna według Machulskiego

Za zgodą dyrekcji Teatru, Juliusz Machulski wystawił "Brancz" we własnej reżyserii najpierw w Teatrze TV. Jego premiera odby­ła się we wrześniu 2014 roku, a w obsadzie znaleźli się m.in. Cezary Pazura, Anna Seniuk, Stanisława Celińska, Dawid Ogrodnik i (z łódzkiego Teatru im. Jaracza) Gabriela Muskała. "Brancz", według słów Machul­skiego, to "komedia świąteczna w dwóch aktach". Kolejny raz, po "Next-ex" i "Matce brata mo­jego syna", sięgnął do opowieś­ci o rodzinie, ale teraz preteks­tem jest spotkanie przy wielka­nocnym stole.

Prapremierę sztuki w ży­wym planie, na deskach TP, re­żyseruje Michał Siegoczyński. Jak przyznaje, autor sztuki usza­nował jego prawo do własnej wi­zji. Poznał też koncepcję reżyse­ra i wizję obsady.

- Pan Machulski pisze nieja­ko "w służbie" czegoś. Kiedyś w służbie filmu. Jego scenariu­sze do filmów "Seksmisja", "Kingsajz", "Vabank" uważam za genialne - przyznaje Michał Siegoczyński. - Tu mamy sztu­kę teatralną i od razu widać, że ma on ucho na dialog, że słyszy życie. Ale gdy zanurzymy się w ten tekst, poznamy Juliusza Machulskiego jako wnikliwego obserwatora i analityka. Takie jest jego widzenie losu starszych kobiet, kulturowych różnic mię­dzy pokoleniami. W "Branczu" pokazuje konflikt w rodzinie, ale pozwala swoim, postaciom, gdy już nie bardzo w nie wierzy­my, wydobyć się z tego dołka. Pokazuje, że ludzie mogą się kochać, choć dzielą ich zaszłości i konflikty. To w tym tekście jest piękne.

Reżyser przyznaje, że różni­cę pokoleń widać było także w pracy z aktorami. W obsadzie są bowiem aktorki-nestorki Bar­bara Pomoska i Wanda Neumann, znane ze sceny, ale też z ról w filmach m.in. Janusza Zaorskiego, Aleksandra Forda, Sta­nisława Różewicza.

- Nigdy nie pracowałem z ak­torami w takim wieku i zasko­czył mnie moment, w którym widać było tzw. starą szkołę, czyli choć się sypie i wali, ale je­steśmy do dyspozycji reżysera. To wzruszające - mówi Siego­czyński. - Realizujemy komedię, ale dla mnie komedia to zawsze najlepszy dramat. "Brancz" przypomina mi film "Sekrety i kłamstwa" Mike'a Lee, w którym też dochodziło do rozlicze­nia rodziny na oczach widzów, z łezką w oku i ze śmiechem. Bo to jest ciepły humor, trochę cze­ski, trochę skandynawski, który nie wyklucza jednocześnie dramatyczności sytuacji. Nie gonimy tu za gagiem, jak w farsie.

Akcja "Branczu" dziać się bę­dzie przy stole, przy którym zgromadziła się rodzina, która z przyspieszeniem chce "odha­czyć" świąteczny obiad, by móc pojechać na wycieczkę do Egip­tu. - Stół i jedzenie nas łączą. To przykre, że nie myślimy o tej sy­tuacji w życiu głębiej - mówi re­żyser. W łódzkiej prapremierze "Branczu" już 30 maja wystąpią ponadto: Katarzyna Grabowska, Aleksandra Listwan, Karolina Łukaszewicz, Damian Kulec, Ar­tur Zawadzki i (gościnnie) Krzy­sztof Franieczek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji