Złoto króla Megamona
WŚRÓD licznych podań starożytnej Grecji znajduje się też znany mit o królu frygijskim Midasie, który od Dionizosa otrzymał czarodziejską moc przemieniania w złoto wszystkiego, czego jego ręce dotkną. Wkrótce jednak król Midas, początkowo uszczęśliwiony cudowną tą mocą, błagał boga o odebranie mu jej, gdyż nawet potrawy zamieniały się w złoto, wskutek czego mitycznemu władcy groziła po prostu głodowa śmierć. Prastary ten wątek przerobił na bajkę dla teatru lalek współczesny pisarz czeski Jerzy Kaliba, a na polski język, z licznymi własnymi dodatkami i uzupełnieniami zaadoptowali ją J. Zaborowski i Wł. Jarema. Bajkę tę, zatytułowaną "Złoto króla Megamona" widzimy obecnie na scenie Państwowego Teatru Lalek "Groteska" w reżyserii dyrektora teatru, Władysława Jaremy, z wymownymi lalkami projektu Zofii Jaremowej, w pomysłowych, prostych a przemawiających do wyobraźni dekoracjach Henryka Poulain.
Treść greckiego podania rozbudowali autorzy bajki w ten sposób, by uwypuklić zło płynące z martwego gromadzenia bogactw, a podkreślić wartość pracy, która daje to wszystko, co potrzebne jest życiu, opromieniając je w dodatku poczuciem wypełnionego obowiązku. Bajka wyraża więc silne a nie schematyczne potępienie kapitalizmu i kapitalistów, przeciwstawiając szlachetną prostotę człowieka pracy nieuczciwości i bezwzględnemu wyzyskowi chciwca, który zresztą sam staje się śmiertelną ofiarą ślepego i zbrodniczego kultu złotego kruszcu.
NOWA premiera "Groteski" jest zręcznie i pomysłowo wystawioną bajką odgrywaną przez lalki. Chociaż tych aktorów jest tylko pięciu, a wyłączywszy niemego Kota, właściwie tylko czterech, widz jest silnie wciągnięty w akcję i z zainteresowaniem śledzi barwnie i sensacyjnie rozwijający się tok opowieści scenicznej.
"Złoto króla Megamona" jest zarazem nowym technicznym osiągnieciem "Groteski", która po ostatnim swoim olbrzymim sukcesie "Igraszki z diabłem", (spektakl, który cieszył się wielkim powodzeniem od lata 1952 roku!) wcale nie zaprzestała dalszego poszukiwania na drodze rozwijania się, zdobywania nowych form, ułatwiania sobie pracy artystyczno-propagandowej. Ostatnia bowiem premiera pomyślana jest jako widowisko, które ma dotrzeć przez ekipę objazdową do najdalszych osiedli i nawet wsi, do punktów, których normalna scena lalkowa nie byłaby w stanie obsłużyć ze względu na trudności komunikacyjne i techniczne.
Zespół "Groteski" zbudował wedle pomysłu swego dyrektora scenkę z lekkich kijków bambusu łączonych w prosty sposób. Całość tej bambusowej konstrukcji wraz z dekoracjami i lalkami waży zaledwie kilkanaście kilogramów, tak że zespół sześciu pracowników, zatrudnionych przy wystawianiu widowiska, może z łatwością przenosić cały teatr z miejsca na miejsce, docierając tam, gdzie nie dotarłby żaden inny środek transportowy poza... własnymi nogami pracowników teatru, którzy nie lękają się niewygód i trudów połączonych niewątpliwie z tak pojętą rolą teatru lalkowego.
Konstrukcja bambusowa pozwala ponadto na zmontowanie czy rozmontowanie sceny w przeciągu dosłownie kilku minut.
OTO aktorzy pięknego widowiska, noszącego tak ładny akcent najszerzej pojętej propagandowości: Stanisław Rychlicki, Roma i Stefan Stojakowscy, Leszek Śmigielski i Juliusz Wolski, który też jest autorem dobrze dostosowanego opracowania muzycznego.
Najnowsza premiera "Groteski" jest zasługującym na podkreślenie - ze względu na walor zarówno artystyczny, jak też społeczny - osiągnięciem dyrekcji teatru w osobach Zofii i Władysława Jaremów, jak też kierownictwa literackiego pozostającego w rękach Tadeusza Kwiatkowskiego.