Teatr, który warto poznać
ZNACIE Wałbrzych? Któż by nie znał dolnośląskiej stolicy węgla. Ale na pewno nie każdy z nas wie o tym, że w Wałbrzychu już od kilku lat istnieje teatr, który naprawdę warto zobaczyć! Teatr ten gra dla dzieci naszych górników, ale niejednokrotnie widownia zapełnia się dawno już wyrośniętą z dziecięcych lat publicznością, aktorzy są wprawdzie z gliny, drzewa i szmatek, ale cieszą się wśród swych licznych wielbicieli z Wałbrzycha i okolicznych miast i wsi niemniejszą popularnością niż niejeden z prawdziwych artystów teatralnych. Bo " jawajki" i "andrzejówki" (nowy polski typ lalki poruszanej ręką żywego aktora i drucikami) z Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu mają tyle wyrazu, i wdzięku, że mogą podbić serce każdego widza w wieku od trzech do stu lat.
Właśnie kłania się nam urocza Chinka, Din, a za nią biegnie dzielny Czan Ciao, i stary szewc wymachuje energicznie młotkiem, a minister dworu cesarskiego chciwie zagarnia rękami pieniądze. Każda z tych postaci ma tyle wyrazu, tyle prawdy w swych ruchach, w każdym geście ręki czy skinieniu głowy, iż gdy patrzymy na nie, już po krótkiej chwili wydaje się nam, że widzimy żywego człowieka wyrażającego swoje uczucia.
Kierownik artystyczny teatru, Maria Kędra, przedstawia nam "aktorów" przyszłej premiery. Na chwilę ożywają w jej rękach i znów zamierają ułożone starannie w szafie pracowni teatralnej. Ileż to pracy wymaga stworzenie takiego aktora. Według projektów artysty-plastyka Z. Tuczyńskiego wprawne palce modelarzy rzeźbią gliniane modele, z których zdejmuje się odlew gipsowy, aby znów zrobić "pozytyw" w masie papierowej. W stolarni wykonuje się skomplikowane sztelarze, ślusarze dorabiają mechanizm złożony z dziwnie powyginanych drucików, w perukarni powstają misterne fryzury, a w warsztacie krawieckim prawdziwe cuda z malowanego jedwabiu i płótna. Jakże pełne gustu i artystycznego smaku są te lilipucie stroje, mieniące się barwami tęczy, zachwycające oczy wykwintem rysunku!
Niektóre lalki trzeba robić w dwóch, trzech, a nawet w większej ilości wersji, zależnie od sytuacji, w jakich będzie występował mały, ożywiony rękami ludzkimi "aktor".
A jakiej pracy i niepoślednich zdolności wymaga od żywego aktora "prowadzenie" tych miniaturowych "artystów"! Mało tego, że każdy ruch trzeba jak najskrupulatniej przestudiować, ale trzeba przecież nadać swemu "aktorowi" pełny rysunek charakteru, mówić za niego tak szczerze, jakby się samemu przeżywało konflikty sztuki.
Aby ze sceny lalkowej promieniowała prawda, żywi aktorzy prowadzący lalki, muszą dokładnie przeanalizować tekst sztuki, tak jak to się robi w prawdziwym nowoczesnym teatrze.
Właśnie odbywa się "próba czytana" nowej sztuki. Będzie to chińska baśń ludowa "Dzielna Din" Dimanda i Selcera w tłumaczeniu Dudkiewicza. Reżyser Maria Kędra szczegółowo analizuje każde zdanie, wydobywa podtekst, zaznajamia aktorów z epoką, w której rozgrywa się sztuka. Akcja "Dzielnej Din" toczy się w Chinach w III wieku n. e. Uciskany przez cesarzy i feudałów lud chiński powstaje przeciw swym ciemiężycielom. Połowicznie przeprowadzone przez cesarza Wan Man reformy społeczne w r. 95 nie przyniosły ludowi spodziewanej wolności. Wybucha powstanie tzw. "Czerwonych brwi", które jednak upada z powodu braku ludowych przywódców. Nie przynosi też wolności drugie powstanie "Żółtych turbanów" w r. 184. Dopiero w sto lat później znajduje się prawdziwy przywódca ludu Czan Ciao i... ale nie opowiadajmy treści tej przepięknej sztuki, bo niewątpliwie zobaczymy ją we Wrocławiu. Najwyższy przecież czas, aby wałbrzyski Teatr Lalki i Aktora pokazał nam swój bogaty repertuar, wśród którego nie braknie "Nowych Szat Króla" według Andersena, "Smolucha" Kownackiej, "Nieznośnego Pytajły", "Supełka i Węzełka" i wielu innych ciekawych i pożytecznych sztuk.
A jeśli będziecie we Wałbrzychu, odwiedźcie piękny teatrzyk Lalki i Aktora, wybudowany całkowicie z funduszów SFOS-u. Uprzejmy dyrektor teatru A. Drabend na pewno pozwoli Wam zobaczyć kulisy tego świata prawdziwych baśni. Teatr ten naprawdę warto zobaczyć!