Artykuły

Arirang bajka, która bawi i uczy

ARIRANG" - to nazwa szczytu górskiego, przez któ­ry wiodła kiedyś droga wywłaszczonych chłopów koreańskich, wę­drujących w poszukiwa­niu chleba i sprawiedli­wości do sąsiedniej Man­dżurii. "Arirang" - to także nazwa smutnej pie­śni, śpiewanej, przez do­browolnych wygnańców, których zabijała przerażająca nędza w ojczyźnie, a na obczyźnie tęsknota za rodzinną ziemią - za krainą Dżosen - krajem po­rannej świeżości.

Widowisko lalkowe Na­talii Bojarskiej pod tytu­łem "Arirang", mimo swe go baśniowego charakte­ru, zapoznaje nas z ży­ciem koreańskich chłopów i rybaków.

Z legendy o powstaniu soli morskiej, autorka wy­dobyła w sposób prosty i bezpośredni realistyczną prawdę o ludziach zamieszkujących krainę Dżosen, o przyczynach ich ciężkiej doli i niezwykłej nędzy.

Wśród bogactw naturalnych Korei nie ma soli. Niegdyś dostarczali ją mandżurscy kupcy, ciąg­nąc z tego handlu jak największe zyski. Zdobycie umiejętności wydobywania soli z wody morskiej, uniezależniało Koreę od ob­cych handlarzy

Baśń ludowa w sposób swoisty, wzruszający i piękny przekazała nam legendarną historię tego odkrycia. Wkładając w ręce ludowego bohatera czarodziejskie kamienie, mielą­ce sól, obdarza go mądrością wykorzystania ich dla zjednoczenia gromady jej uspołecznienia. Wieść o lepszym życiu wioski, w której mieszka bohater baśni - dzielny i mądry Bok Tong - zwraca uwagę innych chłopów koreańskich na korzyści, płyną­ce z życia w gromadzie.

Tylko zawistny, leniwy i podstępny Lu San Ok nie może się pogodzić z faktem, że kamienie przynoszą korzyść całej wsi. Pragnie zysków wyłącznie dla siebie. Kradnie kamienie. Ta chciwość gubi go wreszcie. Zatopione w morzu kamienie nasycają wodę solą, tak bardzo po­trzebną do życia. Zło nie może zwyciężyć - oto główny morał baśni.

W sztuce Natalii Bojar­skiej ten wątek jest zasadniczy. Reszta elementów widowiska służy wyjaśnieniu tego głównego założenia, podkreśleniu jego znaczenia. Już sama praca nad scenicznym kształtem widowiska, a później nad jego inscenizacją, była niezwykle skomplikowana i trudna. Oto, co mówi o tym autorka widowiska - Natalia Bojarska:

"Mało wiemy o historii Korei, życiu i obyczajach ludu koreańskiego. Co więcej, licząca kilka tysięcy lat kultura koreańska uległa niemal zupełnemu zniszczeniu. Najpierw zniszczyli ją japońscy okupan­ci, a amerykańscy wandale spod znaku dolara usiłowali to haniebne dzieło dokończyć. Przystępując do pracy nad sztuką chcieliśmy obejrzeć koreańskie książ­ki, ilustracje lub repro­dukcje obrazów, rzeźb, architektury. Otrzymywaliś­my stale jedną i tę samą odpowiedź: już nie ma, nie istnieją... Wyobraźcie so­bie, że przestał istnieć Wawel, obrazy Matejki, wiersze Kochanowskiego i Mickiewicza, że nie ma żad­nych książek polskich, że wszystko - do ostatniego egzemplarza zostało skrupulatnie wyszukane i zniszczone; zostały tylko nieduże i bardzo skromne wzmianki w historii są­siednich państw - i to, co potrafili przechować w pamięci żywi ludzie. Nie przerażały nas te trudności. Szukaliśmy, grzebaliśmy... Wiele czasu mi­nęło, zanim wreszcie doj­rzała koncepcja, zanim mogliśmy przystąpić do realizacji tej pięknej baśni. Wysiłki nasze nie poszły na marne. Opłacą się stokrotnie, jeśli ci wszyscy, którzy obejrzą przedstawienie, z jeszcze żywszą sympatią pomyślą o kraju i o ludziach, o których ty­le razy myśleli z serdecz­ną troską".

Na miniaturowej scenie Państwowego Teatru La­lek w Gdańsku sztukę wystawiono pieczołowicie. Staranna reżyseria Nata­lii Gołębskiej wydobyła w sposób celowy i przema­wiający - społeczny wą­tek widowiska, zachowu­jąc przy tym jego piękny, baśniowy charakter.

Podkreśliła to również stojąca na dobrym pozio­mie gra zespołu aktorskiego. Każda rola została głęboko przemyślana, każdy gest podporządkowany został ogólnej koncepcji in­scenizacji. Spośród kilku­nastoosobowego zespołu wyróżnili się zwłaszcza dobrą dykcją i operowa­niem lalkami - Jan Bołgaty w roli Lu San Oka, Henryk Zaleziński jako Bok Tong i Halina Wołosewicz jako Ton Czu.

Trafne na ogół w cha­rakterystyce i prawdziwe w swoim wyrazie plastycznym są lalki. Autorom ciekawej oprawy plastycznej udało się ukazać pol­skiemu widzowi piękno krajobrazu ziemi koreań­skiej i niefałszowany fol­klor. Uczynili to w spo­sób, przynoszący im za­szczyt

Naszym zdaniem, przed stawienie posiada jeden brak - jest zbyt długie, jak na młodocianego wi­dza. Nie zaszkodziłyby pewne skróty.

Prapremiera sztuki Na­talii Bojarskiej "Arirang" stała się niemałym wyda­rzeniem w życiu kulturalnym Wybrzeża, stanowiąc trwały i piękny wkład naszych artystów w umocnienie więzi z ludowo-demokratyczną Koreą i jej bo­haterskim, ofiarnym narodem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji