Artykuły

Przepis na sztukę

W dobie recenzenckiej bylejakości i zalewu opinii opartych wyłącznie na subiektywnych odczuciach miło jest poczytać rzetelne teksty krytycznoliterackie ze znakomitym warsztatem, znajomością tematu i śladami reporterskich poszukiwań. Instytut Teatralny wypuszcza na rynek smakowitą lekturę, zbiór recenzji Hanny Baltyn-Karpińskiej, "W teatrze lalek" - pisze Izabela Mikrut w portalu Teatr dla Was.

To książka, która powinna być pozycją obowiązkową dla każdego, kto chciałby uprawiać zawód krytyka teatralnego - i ciekawy przegląd dokonań wybranych teatrów lalkowych, twórców i scenografów. W dużej części publikowane tu teksty pochodzą z miesięcznika "Teatr Lalek" i łatwo się przekonać, że zasłużyły na drugie, dłuższe - bo książkowe - życie mimo efemerycznego i użytkowego charakteru.

Jedną z tez, którą Hanna Baltyn-Karpińska słusznie tu forsuje, jest przekonanie, że teatr lalkowy nie zasługuje na miejsce podrzędne wobec "prawdziwych" scen. Co za tym idzie, dla autorki nie istnieją podziały na instytucje i grupy prywatne, na teatry posiadające własne sceny i te, które zaistnieć mogą w domach. Liczy się pomysł, a ten nie zależy przecież od miejsca. I tu jednak nie należy zapędzać się zbyt daleko w poszukiwaniu artystycznego wyrazu - autorka interesuje się między innymi potencjałem przedstawień, stara się myśleć perspektywicznie i uwzględniać w ocenie całości, czy spektakl zainteresuje też zwyczajnych widzów. Sama w pracy krytyka przyjmuje dwojaką postawę. Jest normalnym odbiorcą, niekoniecznie z grupy docelowej: wciela się nawet w rolę rodzica, który do teatru przyprowadził swoją pociechę i musi przeczekać czas przedstawienia, więc przygląda się temu, co dzieje się na scenie. Jest też uważnym obserwatorem-specjalistą. Bez trudu rozszyfrowuje interteksty, analizuje chwyty reżyserskie i tajniki gry aktorskiej lub animowania lalek. Wpisuje rozpoznane zjawiska w szerszy kontekst, wyjaśnia, co znaczą, skąd się wzięły i jak sprawdzają się w danej konwencji. To fragmenty imponująco erudycyjne, a przecież kierowane także do zwykłych odbiorców, którzy dzięki nim zyskać mogą szerszą perspektywę. Dzieje się tak za sprawą jasności wywodów. Baltyn-Karpińska nie zamierza wpadać w przeintelektualizowane tony, pisze w zrozumiałym dla wszystkich stylu, tyle że nasyca fragmenty recenzji informacjami, do których przeciętny widz sam by nie dotarł. Udowadnia, że pod pierwszą, najbardziej naiwną warstwą odbioru, są jeszcze całe pokłady znaczeń, dzięki którym cały spektakl nabiera szlifu. Dzięki tym partiom teksty dotyczące sztuk dawno już zdjętych z afisza wcale się nie starzeją - stanowią za to ciekawą kronikę zjawisk, inspiracji oraz możliwości.

Kiedy Hanna Baltyn-Karpińska ocenia, uzasadnia te oceny. Obce jest jej tworzenie rankingów i przydzielanie gwiazdek, na przedstawienie patrzy jak na strukturę, w której poszczególne składniki wpływają na siebie wzajemnie i nie mogą zostać wyizolowane nawet w krytycznym komentarzu. Z jej zapisków wyłania się bardzo ciekawy kawałek historii teatru lalkowego. Ale autorka i na tym nie poprzestaje. Swoje spostrzeżenia wzbogaca o reakcje i komentarze dzieci. Pilnie obserwuje nie tylko spektakl: zajmuje ją również najmłodsza widownia. Wybacza twórcom tanie chwyty robiące wrażenie na dzieciach, jeśli pokazują coś więcej - ale często zaznacza rozbieżności między dziecięcym i dorosłym pojmowaniem jakiegoś przekazu czy motywu. Wierzy w małych odbiorców i chce, by dawać im szansę samodzielnego przeżywania teatru - z różnorakimi przesłaniami. Do opowieści o wybranym spektaklu dokłada czasem prezentację ciekawych twórców, innym razem - perypetie samego teatru. Kilka szkiców poświęca znakomitościom teatru, publikacjom mu poświęconym czy przeglądom teatralnym. Nie pozwala, by subiektywizm zdominował te uwagi, zawsze, gdy decyduje się na wartościowanie, nadaje mu rzeczową podbudowę i precyzyjnie argumentuje swoje stanowisko. Dzieli się pasją i to w lekturze wysuwa się momentami na pierwszy plan. Daje się oczarować, ale dostrzega więcej (doceni "magię", gdy lalka przelatuje nad głowami widzów, ale dopowie - że chowa się w kabinie oświetleniowca).

Jest w tych tekstach słowna elegancja, kultura języka i precyzja, jest ogromna znajomość tematu, ale i wielka przyjemność w możliwości śledzenia dokonań teatrów lalkowych. Hanna Baltyn-Karpińska zaraża miłością do teatru, budzi zainteresowanie, a do tego uczy, jak pisać. Przy tak skomponowanym tomie ożywają dawne przedstawienia, rodzi się ciekawość tego odgałęzienia sztuki - ale i nieoczekiwanie żal, że niektóre pomysły uległy zapomnieniu. Tom "W teatrze lalek" to najlepszy hołd, jaki mógł zostać złożony Hannie Baltyn-Karpińskiej.

***

Hanna Baltyn-Karpińska: W teatrze lalek (red: Halina Waszkiel) Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Warszawa 2016.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji