Trzy pomarańcze w Baju
Oto "Trzy pomarańcze". Gruby i złocisty król - rozśmiesza nas zupełnie. Ale śmiech ustąpi zaraz miejsca... nieomal grozie. To ze strasznym błyskiem i hukiem pęka jaszczurczy bazyliszek, to z pomarańczy wychodzi... "Smutek". Czarno-fioletowy, rzewny. A czy chcesz zobaczyć astronoma jak od dziesiątków lat liczy gwiazdy? Łysy jest i samotny, a nad jego wieżą płyną bez przerwy białe, szybkie chmury. Pójdziemy za czerwoną latarenką, gwiazdą nadziei - pokonać groźną wiedźmą. Pokonamy ją otwartym sercem, wiarą i optymizmem - tak silnym jak dzieciństwo...
A to wszystko - to "Trzy pomarańcze" - sztuka Michałkowa na scenie Państwowego Teatru Lalek "Baj Pomorski" w Toruniu. Każde z przedstawień w "Baju" jest piękną imprezą Miesiąca Pogłębienia Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, przyjaźni radzieckiego autora z toruńskimi dziećmi.
Na zakończenie Miesiąca - teatr wznawia słynną już w Toruniu "Pieśń Sarmiko" pióra Sznajderowej. Aby realizować jednak ten bogaty, różnorodny repertuar (w przygotowaniu "Sad Wawrzyńcowy" Kownackiej i później "Zielony mosteczek" Zaborowskiego) - należało przebudować cały teatr, wzmocnić zespół aktorski. Pamiętamy przecież pionierskie początki "Baju", wąskie okienko sceny, garstkę młodzieży wierzącej w swoje lalki (wbrew trudnościom), zaniedbaną salę o którą...należało walczyć. To wszystko jest już przeszłością, a toruński teatr lalek posiadł wysoki techniczny poziom i ma najładniejszą chyba scenę w kraju.
Po upaństwowieniu teatr został gruntownie przebudowany. Nakład kosztów wysoki - pół miliona złotych. Nakład energii organizacyjnej - duży i rzetelny. Teraz sale są rzeczywiście miłe, czyste, scena posiada zapadnię, elektryk Jan Stanke "wyczarował" z minimum materiałów - dobrą i wszechstronną sieć instalacji. Są już własne warsztaty stolarskie z czterema maszynami, garaż (a w garażu wóz do dalekich wyjazdów), zespół rozwinął się do 34 osób i wkrótce powiększy się znacznie. Powstanie drugi zespół aktorski dla obsłużenia wsi i w ogóle teatr "zapnie się na ostatni guzik". Tak informują nas dyr. mgr Stapf i sekretarz podst. org. part. Kończewski. Wszystko co dotychczas robiono - robiono własnymi rękami. Optymizm oparty jest na trwałych i przekonywujących zasadach: inicjatywie pracy. Miłą nagrodą jest usamodzielnienie tego teatru z dniem 1 stycznia 1953 r .
Działalność Teatru Lalek wyraża się w planie rocznym: 300 widowisk 180 widowisk przeznacza się dla terenu. A teren jest olbrzymi: województwa szczecińskie, koszalińskie, bydgoskie, część poznańskiego, olsztyńskie. Toruńskie lalki docierają do miast i miasteczek, wsi, PGR-ów, ośrodków wczasowych, sanatoriów dziecięcych - na całym tym terenie. Nie wszędzie są sale przygotowane jak należy (ku uwadze ref. oświaty i kultury!), nie wszędzie można grać w salach. Wówczas (czy pamiętacie wzruszone twarze dzieci w Ludwikowie?) - gra się pod gołym niebem. Gdy przyjeżdża Baj - dzieci mają święto i pragną ciągle nowych świąt. Więc zapuszcza się motor, a na przyczepie (pożyczonej) kołyszą się zaczarowane pałace ze sceny... W pracowni lalek - masa rekwizytów. Oglądamy z przyjemnością wzorce. Ale za cienką ścianą... wybucha burza. Prawdziwa burza z piorunami, grzmotami, przesuwaniem się chmur i czarodziejskich świateł. Zajrzymy pod zapadnię, gdzie jak w ukropie zwijają się aktorzy. Więcej nic o tym powiedzieć nie można, nie należy. Dzieci są przecież przekonane, że to lalki mówią do nich swoimi głosami, że piękne melodie rodzą się same w pięknym życiu sceny. Tymczasem tam rozkręciła się prawdziwa machina pracy. Każdy ruch musi być dokładny, zharmonizowany z głosem,. Spróbujcie pociągnąć za niewłaściwą nitkę z nylonu... Zobaczycie jak poważny mędrzec (w trakcie pouczającego dialogu) ...wywróci kozła. Oto kwestia jednej niteczki... Nasz artystyczny poziom - wyjaśnia dyr. Stapf - składa się z szeregu elementów. Jest tu wszystko: technika i mechanika, opracowanie dekoracji i efektów (przede wszystkim światło), reżyserska koncepcja widowiska (szczególnie drobiazgowa), koncepcja wychowawcza. Jesteśmy współwychowawcami dziecka i nakłada to na nas obowiązek wżywania się w problemy. Zespól "Baju" przechodzi szkolenie zawodowe i ideologiczne, rozwija jego linię w komórkach organizacji politycznych i społecznych. Jest zawsze dość trudności do rozwiązania w pracy czysto organizacyjnej, w planowaniu wyjazdów. Np. teraz na warsztacie jest już akcja noworoczna ("Sad Wawrzyńcowy"). W teren pójdą dwie ekipy (Bydgoszcz, Grudziądz). Przed nami festiwal sztuk lalkowych w Warszawie, w przyszłym roku. Miesiące gorącej pracy... Rozmawiamy w przerwach widowiska. W tym czasie młodzi widzowie objawiają najwięcej ruchliwości. Ale do teatru lalek przychodzą nie tylko młodzi widzowie. Można stwierdzić bez trudu, że w nabitym do ostatniego krzesła teatrze - jest prawie połowa starszych osób. Odpowiada to rzeczywistości: na przedstawieniach otwartych połowa widzów - to dorośli. Mamy, ojcowie, ciocie itd. W istocie są to tacy sami serdeczni przyjaciele teatru - jak dzieci. Bo któż to nie pokocha takiego nieba - o barwie soczystego błękitu, kogo nie olśni kwitnący, przyjazny kraj koloru i światła? Uciekamy chętnie spod szarego nieba jesieni - w świat, który zawsze nazywa się tak samo: młodość. Przyznamy się my starzy: kochamy również ten teatr...