Bolesław Rosłan
Odszedł ze sceny i z życia tak nagle i niespodzianie, w okresie, gdy czekały na niego odpowiedzialne wielkie role, sprawiedliwie mu należące się. Wykruszają się nieliczne dziś szeregi starszej generacji aktorskiej, cenne wzory dobrej gry i dobrej kultury teatralnej.
Bolesław Rosłan urodzony w Warszawie 4.VIII. 1882 r. przygotowywał się w młodości do mniej artystycznego zawodu. Ukończywszy gimnazjum studiował w Wyższej Szkole Handlowej w Lipsku. Posiadał piękny głos, rozpoczął nauki śpiewu we Włoszech. W 1911 już występuje w dyrekcji
Ludwika Czystogórskiego w Królestwie Polskim. W 1916 do 1918 w Teatrze Małym w Warszawie za dyrekcji Kazimierza Zalewskiego, dalej 1918/19 w Teatrze im. Staszica w Warszawie.
1919/20 w teatrze w Poznaniu pod dyr. L. Dybizbańskiegó, 1920/21 w dyrekcji M. Zelwerowicza, Łódź, od 1921 do 1925 angażował go Teatr Polski, Warszawa, 1925/26 Teatr Miejski, Grudziądz, 1926/27 Teatr im. Fredry, Warszawa, 1927-29 Teatr Miejski, Lublin, 1929/30 Teatr Gong, Kraków, 1930/31 Teatr ZASPu, Grodno, 1931/32 Teatr Nowy Poznań, 1932- 1935 Teatr Nowy Warszawa, 1936-1938 Teatr Polski, Poznań, 1938/39 Teatr Miejski, Bydgoszcz, 1938/39 Teatr im. Wyspiańskiego, Katowice, 1939 Teatr Polski, Poznań. Przeszedłszy przez więzienie za okupantów, po wojnie angażowany do Teatru w Bydgoszczy 1946/47, Katowic 1948-1950, Państwowego Teatru Polskiego w Poznania. Tu zmarł 1.XI.1952.
Obdarzony doskonałymi warunkami o miłych, pogodnych rysach, zamaszystej postaci, doskonałym głosie, był w każdym teatrze nadzwyczaj użytecznym artystą. Wcześnie zaczął grywać role charakterystyczne komediowe i serio. Godne podziwienia były jego szerokie możliwości w repertuarze ról. Obok kapitalnych typów komicznych, nawet farsowych, sięgał z powodzeniem do postaci dramatycznych czy tragicznych, przy niezdarnych fajtłapach, dobrodusznych poczciwcach, kroczą kreacje ludzi mocnych, brutalnych, męskich, podpartych tym jego typowym mięsistym słowem i gestem. Pamiętamy jego słonecznego Miechodmucha (,,Krakowiacy i górale"), pysznego Bartola ("Wesele Figara"), Korzennika (,,Rycerz Ognistego Pieprzu"), głupkowatego Prosiaka Thompsona (Broadway), chytrego Sędziego ("Kredowe koło"), familiarnego kelnera ("Nasza żonusia"). Jak plastyczny i prawdziwy był jego Bos ("Nadzieja"), czy bezwzględny Satorius ("Szczygli zaułek"). Czuł się pewnie i swobodnie w sztukach współczesnych jak i w utworach Szekspira - Spój ("Sen nocy letniej"), Grabarz ("Hamlet"), czy w komediach Fredry: Major ("Damy i huzary"), Geldhab, Jenialkiewicz ("Wielki człowiek"). Doskonały Napoleon ("Madame Sans Gene"), pamiętny Rabin ("Golem"), krewki i dumny Hetman (Horsztyński). Pamięta Poznań jego kreacje w rosyjskich sztukach jak Wozmibratow ("Las"), Ratnikow "W pewnym mieście"). Ostatnią jego rolą był mecenas Przyciechowski "Ruchome piaski").
Niósł w sobie ducha dawnej, fantazyjnej cyganerii pochwyconego w erze swej młodości, wiódł też żywot waganta, w wędrówce z jednej na drugą scenę. Szybka orientacja artysty dawniejszego typu, pozwalała mu już na pierwszej próbie zakreślić pełny kontur nowej roli, wżywał się w nią nieomylnie, w etapach dalszej pracy pozostawał mu jedynie ostateczny szlif i retusz (nie przepadał za długimi próbami!) i właściwie najwcześniej z całego zespołu gotowy oczekiwał realizacji premierowej. Znając świetnie technikę literacką sceniczną zajął się i pracą dramatopisarską, jego kompozycje i przeróbki: "Dzieje grzechu" 1928 pod pseudonimem Beer, "Golgotę" 1929, grano z powodzeniem.
Śmierć Rosłana to poważna strata dla sceny, ubył pełen życia artysta w doskonałej formie, kulturalny, przemiły, dobry kolega, przez wszystkich serdecznie kochany, umiejący pobudzić młodych, wskazując im wzory dobrej gry, ucząc szacunku dla sztuki, zamiłowania dla sceny.