Artykuły

Huelle do gazu!

Nie tylko aktorzy domagali się od Huellego odstąpienia od dyrektorskich ambicji. Nagle wyszło na jaw, że miłośnikami Nowaka są niemal wszyscy gdańszczanie: od publicystów po barmankę z Klubu Aktora - pisze Wojciech Wencel w Ozonie.

Mój przyjaciel Paweł Huelle [na zdjęciu] ma tendencję do wpadania w tarapaty. Najpierw naubliżał w felietonie księdzu Henrykowi Jankowskiemu i przegrał z nim proces o zniesławienie. Następnie przez pół roku grał na pianinie, tupał i śpiewał w swoim mieszkaniu, za co sąsiedzi pozwali go do sądu pod zarzutem zakłócania ciszy nocnej. Wreszcie zgodził się zostać dyrektorem gdańskiego Teatru Wybrzeże, co nie spodobało się z kolei pracującym tam aktorom. W efekcie z powszechnie szanowanego autora powieści "Weiser Dawidek" Paweł przekształcił się w medialne monstrum, na którym wszyscy jeżdżą jak na łysej kobyle. Nawet jego aktywność muzyczna spotkała się w Internecie z komentarzami typu: "Wiadomo, awanturnik". Może i słusznie, zważywszy, że - jak twierdzi oburzona sąsiadka - Huelle i jego małżonka "nie grali Chopina, tylko jakieś ludowe przyśpiewki". Wygrywanie na pianinie ludowych przyśpiewek nie jest przecież czymś normalnym. Choćby z tej przyczyny, że przeciętne pianino nie śpiewa. Widocznie Paweł ma w domu jakieś szczególne pianino, zbudowane z żywych chłopów pańszczyźnianych, którzy jakimś cudem ostali się na Lubelszczyźnie. Fakt, że pisarz ich odnalazł, przywiózł do Gdańska i przerobił na instrument muzyczny, nie najlepiej świadczy o jego zdolności do empatii.

Najtrudniejszym jednak doświadczeniem okazała się dla Pawła afera związana z Teatrem Wybrzeże. Przez ostatnie lata placówką kierował niejaki Maciej Nowak - sympatyczny grubas o zainteresowaniach teatralnych i kulinarnych, a przy tym zdeklarowany homoseksualista. W zgodnej opinii krytyków teatralnych człowiek ten dostosował repertuar gdańskiego teatru do standardów europejskich. Nad Motławą pojawili się głośni reżyserzy młodego pokolenia, specjalizujący się w podejmowaniu aktualnych tematów, takich jak polska bieda, brak perspektyw dla młodych ludzi, odradzanie się fundamentalizmów, feminizm i tym podobne. Konsekwentnie "odkurzano" też klasyczne teksty w rodzaju "Hamleta" Szekspira czy "Wesela" Wyspiańskiego, adaptując je do współczesnych realiów. Sam Nowak mówił w wywiadach, że chce robić teatr opozycyjny wobec gustów drobnomieszczaństwa: polityczny, lewicowy, interwencyjny. Niestety, zapomniał przy tym o konieczności spłaty milionowego długu teatru i wiosną ubiegłego roku marszałek województwa pomorskiego związany z Platformą Obywatelską odwołał go z zajmowanego stanowiska. Smaczku sprawie dodaje fakt, że nastąpiło to bezpośrednio po sesji zdjęciowej Nowaka dla magazynu "Laifstyle". Dyrektor Wybrzeża dał się sfotografować z wieńcem parówek owiniętym wokół nagiego ciała, a jedno ze zdjęć redakcja umieściła na okładce pisma. Wtajemniczeni twierdzą, że właśnie to wydarzenie było prawdziwym powodem odwołania charyzmatycznego dyrektora.

Następcą Nowaka miał zostać Huelle. Lokalna władza porozumiała się w tej sprawie z Ministerstwem Kultury i wydawało się, że nareszcie Teatrem Wybrzeże pokieruje wybitny prozaik i dramatopisarz z doświadczeniem menedżerskim. Aktorzy zaprotestowali jednak przeciwko tej kandydaturze, oskarżając Huellego o niekompetencję. Cóż, jeśli przez pięć lat obcowali z rubasznym animatorem kultury, którego ambicją było naśladowanie spektakli modnych na Zachodzie, nie mieli innego wyjścia. Na tle parówkowego skrytożercy Paweł ze swoją wszechstronną wiedzą o dawnym i współczesnym teatrze rzeczywiście wypada blado. Za dużo czyta, za mało się obnaża, słowem - jest teatralnym ignorantem. Tylko tego brakuje, żebyśmy wrócili w Gdańsku do respektowania didaskaliów jakiegoś Becketta i traktowali aktorów jak "martwe meble, które można dowolnie przestawiać". Dzisiaj pracownicy teatru są twórcami, a nie odtwórcami, i sami decydują o tym, jak, co i z kim grają oraz kto ma być ich dyrektorem.

Nie tylko aktorzy domagali się od Huellego odstąpienia od dyrektorskich ambicji. Nagle wyszło na jaw, że miłośnikami Nowaka są niemal wszyscy gdańszczanie: od publicystów po barmankę z Klubu Aktora. "Sednem problemu okazał się fakt, że nie jestem Maciejem Nowakiem. () Oczywiście: nie będąc Maciejem Nowakiem, nawet nie pomyślałem przez moment, że mógłbym się do niego upodobnić lub - zakładając teatralne właśnie kondycje - Macieja Nowaka udawać czy choćby naśladować" - napisał Huelle w swojej rezygnacji. Wyobraziłem sobie nagiego Pawła z parówkami przy ciele i doszedłem do wniosku, że jego porażka jest jednak honorowa. Bądź co bądź nie dał sobie zrobić tego, co najbardziej precyzyjnym, choć dosadnym słowem określają więźniowie. Szkoda tylko, że po drodze musiał stawić czoło niewybrednym atakom. "Nigdy, nawet w czasie kontrowersyjnego procesu z księdzem prałatem Henrykiem Jankowskim - nie otrzymałem tylu e-maili z pogróżkami wysłania mnie do komory gazowej Treblinki" - wyznał w pożegnalnym piśmie. No, no, lobby stojące za księdzem Jankowskim wysyłało Huellego "tylko" do Izraela, lobby identyfikujące się z Maciejem Nowakiem wysyła go do gazu. Podobno jedna z tych grup śmierdzi nacjonalizmem, a druga pachnie postępem. Ale która jest która - tego nawet Chuck Norris nie odgadnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji