Artykuły

Mistrz i jego filmy

- Najbardziej żałuję, że nie nakręciłem adaptacji "Przedwiośnia" - mówił wczoraj na spotkaniu w Centrum Kultury Żydowskiej reżyser ANDRZEJ WAJDA, który 6 marca skończy 80 lat.

- Jakoś się zagapiłem z tym filmem, a gdy podjąłem starania, okazało się, że było po wszystkim, gdyż projekt podjął inny twórca.

Andrzeja Wajdę na wypełnionej sali powitały gromkie oklaski. Było ku temu kilka powodów. Po pierwsze, niedługie urodziny znakomitego artysty. Po drugie, wydana właśnie książka o reżyserze autorstwa prof. Tadeusza Lubelskiego, zatytułowana "Wajda. Portret Mistrza w kilku odsłonach". Pierwszy egzemplarz autor przekazał wczoraj Andrzejowi Wajdzie, który otrzymał także pamiątkową tablicę od Centrum Kultury Żydowskiej.

- Ubiegły rok upłynął mi pod znakiem Andrzeja Wajdy - powiedział prof. Lubelski, który prowadził spotkanie. - Często się spotykaliśmy i widziałem jak ogromne wzbudza zainteresowanie. Przystępując do pisania, nie zdawałem sobie sprawy za jak ogromny temat się biorę, począwszy od obrazów z lat 40., a skończywszy na przygotowaniach do realizacji filmu o Katyniu.

O tym projekcie opowiadał też Andrzej Wajda. - Trudność polega na tym, że nasza literatura często dotyka wojny, mamy twórczość Andrzejewskiego, Żukrowskiego czy Borowskiego. Nie powstały jednak dzieła tej miary traktujące o tragedii katyńskiej. Tego tematu jakby w ogóle nie było, choć przecież od kilkunastu lat żyjemy w wolnym kraju. Widocznie jest jakaś trudność, która prześladuje także mnie. To była tragedia bez precedensu. Nie obóz więc powinien być tematem, nie tylko zbrodnia, ale kłamstwo katyńskie. Gdybym sięgnął po inny temat z tamtych czasów, szybko znalazłbym materiał literacki na scenariusz. A tak jestem rozdarty jak ta sosna u Żeromskiego.

Projekt filmu został odłożony na jesień, choć pierwsze informacje mówiły, że zdjęcia mogą się rozpocząć już w marcu.

Reżyser powrócił także do tematu Szkoły Polskiej, najwybitniejszego nurtu w naszym kinie, które teraz przeżywa kryzys. - Prawdziwa awangarda musi wiedzieć przede wszystkim czego nie chce - powiedział reżyser. - Myśmy szczerze nienawidzili przedwojennego kina. Zbawieniem był dla nas także mur berliński. Zachód zastanawiał się, co kryje się za nim, kim są mieszkający tam ludzie. Zachód chciał się dowiedzieć, kim byliśmy. Dlatego nasze filmy miały tak znakomity odbiór za granicą.

Reżyser wyjawił także, iż na półce z niezrealizowanymi pomysłami ma aż 200 pozycji. - To oznacza, że na cztery projekty przypada jeden nakręcony film - powiedział.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji