Artykuły

Z TEATRU

TEATR ĆWIKLIŃSKIEJ I FERTNERA: "Mecenas Bolbec i jego mąż", komedia w 3 aktach Ludwika Verneuila i Jerzego Berra. Przekład Adama Zagórskiego. Dekoracje i wnętrza E. Mucharskiej. Reżyserja Jana Pawłowskiego.

"Trzecia płeć" - tak nazywa w swej sztuce dowcipna spółka Berr i Verneuil kobiety, górujące intelektem nad mężczyznami i pracujące w dziedzinie doniedawna dostępnej tylko dla mężczyzn "Trzecia płeć" - adwokatki, lekarki, redaktorki i t.p. panie, które zamiast zajmować się domem i całą energię, cały swój zapał, zdolności i spryt wkładają w obrany zawód "Trzecia płeć" - nudne okazy, dziwaczki, zatracające swą kobiecość w usiłujące zastąpić mężczyznę na zdawna mu podległych i przeznaczonych terenach pracy, niedbające o wygląd zewnętrzny, obojętne na miłość, zaasekurowane przeciw uczuciu

Pozornie...

Bo, jak to później stwierdzają pp. Berr i Verneuil, dość jednego zdarzenia, jednego faktu przelotnej zdrady ze strony męża, aby kobieta-adwokat nagle zainteresowała się obojętną dla niej sferą uczuć, aby zerwała ze swoją umiłowaną dziedziną pracy i upadła w ramiona męża Po to zresztą, aby zaraz potem zacząć się oglądać za kochankiem

Bo jakże to mówi pani Kramson w tej wesołej, filozoficznie uśmiechniętej komedii do męża pani Bolbec: "Strzeż się chłopczyku! nie wiesz, czym jest kobieta!" Kobieta, rzucająca togę adwokata, aby zamienić ją na prześliczną, wytworną suknię wieczorową, kobieta światowa, dla której już nie ława obrończa jest celem i ideałem życia, lecz perfumy: "Dzień, w którym się oddałam", biżuteria, dancingi, flirt i inne rozrywki współczesnego życia.

Tak! Biedni mężczyźni! Znikąd zmiłowania, nigdzie pociechy, zewsząd jeno groźne niebezpieczeństwa i pokusy Masz żonę-adwokata, nie masz jej dla siebie, bo stale przebywa w sądzie i nie ma dla ciebie ani chwili czasu. Masz za żonę kobietę piękną, młodą, interesującą, kobietę światową - na każdym kroku grozi ci katastrofa: setka mężczyzn rzuca na twoją żonę pożądliwe spojrzenia, a z tej setki - któż zgadnie - czy który nie zdoła jej nakłonić do wiarołomstwa?!

Biedni mężczyźni! Osaczeni, nigdy jutra niepewni, nigdy nie zdolni zapobiedz mogącym się przytrafić nieszczęściom w rodzinie!

Zrozumiał to doskonale p. Bolbec mąż, wcale sprytny i niegłupi chłopiec Woli mieć już za żonę kobietę-adwokata, niż żonę-kobietę światową Mniejsze niebezpieczeństwo mu wtedy grozi. Z dwojga złego - lepiej przecież wybrać mniejsze, a obcowanie z poważnymi prokuratorami i sędziami, oraz utrzymywanie stosunków z klientami - włamywaczami i damulkami, rozwodzącemi się co chwilia - nie jest tak niebezpieczne dla pani Bolbec, jak flirt z poetą-sekretarzem, umiejącym w płomiennych słowach wyrażać swoją miłość.

Kobieta często przecież nie zdradza męża dla kochanka, lecz dla samej miłości A gdy zajmuje się leczeniem chorych lub obroną rzezimieszków - nie ma czasu myśleć o miłości Może o niej myśleć tylko w wolnych od zajęć zawodowych chwilach Więc pan Bolbec sam będzie sekretarzem pani Bolbec-mecenasa Zbudują sobie nowe życie, inne, niż dotychczas, w którem będzie dużo miejsca na zajęcia zawodowe "mecenasa" Colette'y Bolbec, a trochę - na miłość małżeńską. Pan Bolbec się już o to postara, aby zastąpić żonie młodego sekretarza i nie nudzić jej zbytnio swojem uczuciem Wszystko w miarę: trochę adwokatury, trochę miłości i rozrywek towarzyskich. I jakoś to będzie

Komedja Verneuil'a i Berra jest może najlepszym utworem tej utalentowanej spółki. Najlepiej zbudowanym, najdowcipniejszym i niepozbawionym głębszego znaczenia. Jest to sztuka nawskroś nowoczesna i pod pokrywką żartu omawiająca cały szereg zagadnień współczesnego życia, dlatego nie tylko bawi, lecz i zajmuje. Napisana w sposób zręczny i misterny, posiada dużo humoru i dużo istotnego dowcipu. Humor tkwi w sytuacjach i typach, dowcip - w dialogach, pełnych werwy, w scenach, doskonale pomyślanych, żywych, oryginalnych. Komedja chwilami już już chyląca się ku farsie - wychodzi zwycięzko z tych zapasów z komizmem i utrzymuje się na właściwej linji.

Publiczność szalejąca z wesołości na premierze - zdawała sobie dokładnie sprawę z istoty powodzenia komedii. To nie sam dowcip autorów sprawił, że ich sztuka tak świetny odniosła tryumf, to raczej i przedewszystkiem ich umiejętność delikatnego wglądania w sprawy życiowe i wyciągania z nich morału, który przypada do serca słuchaczowi. Raduje się on, że autor sztuki reaguje na niektóre zjawiska życiowe tak, jak on sam, cieszy się, że w nim znalazł sprzymierzeńca, sprzymierzeńca dzielnego, bo pełnego talentu.

Do podniesienia wartości komedii Verneuil'a i Berra przyczyniła się niewątpliwie gra artystów wogóle bardzo dobra, a w rolach głównych kapitalna wprost i zniewalająca do ciągłych oklasków. Ćwiklińska w roli mecenasa Bolbec'a znalazła szerokie i właściwe pole do popisu. Jej temperament, wdzięk i werwa, jej talent o podkładzie charakterystycznym - stworzyły mistrzowską całość z roli Colette'y. Grabowski, jako mąż "mecenasa Bolbec", miał również doskonałą rolę i "swój dobry wieczór", grał znakomicie, bez szarży, a z ogromnym zasobem naturalnego komizmu. Sceny z Ćwiklińską były wybornie grane i wywołały burzę wesołości podczas akcji.

Bardzo miły i ujmujący w roli młodego sekretarza był Roland. Doskonale zarysował figurę "uczciwego człowieka", który chce zdobyć 150.000 franków - p. Skonieczny. Szereg dobrze zagranych scen miała p. Kościaszanka.

Reżyserja Pawłowskiego świetna - stanęła na wysokości zadania. Dekoracje i wnętrza p. E. Mucharskiej - bardzo ładne i pełne smaku - powitano oklaskami. Przekład doskonały.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji