Artykuły

Różowe trójkąty, palone tęcze

"Bent" Martina Shermana w reż. Natalie Ringler na Letnim Przeglądzie Teatru Dramatycznego w Warszawie. Pisze Edyta Werpachowska w portalu Teatr dla Was.

Holocaust to temat dość obecny w sztuce. Prześladowanie homoseksualistów wciąż wydaje się jednak wątkiem mało eksplorowanym. W Teatrze Dramatycznym po tekst sztuki Martina Shermana "Bent" sięgnęła reżyserka Natalie Ringler, która wcześniej w Sztokholmie z dużym sukcesem wystawiała m.in. "Naszą Klasę" Tadeusza Słobodzianka. Szwedka na deskach warszawskiego teatru po raz pierwszy w Polsce interpretuje ten popularny dramat, który po pierwszej inscenizacji na Broadway'u w 1980 roku doczekał się wielu realizacji na całym świecie. Jak piętno różowych trójkątów wybrzmiewa we współczesnej Polsce?

Akcja zaczyna się w Noc długich noży, podczas której zorganizowano obławę na przeciwników Adolfa Hitlera z jego najbliższego otoczenia. W niebezpieczeństwie znaleźli się także homoseksualiści związani ze środowiskiem Ernsta Röhma. Główny bohater sztuki, Max, dzięki splotowi niefortunnych zdarzeń również znajduje się w kręgu osób ściganych przez gestapo. Do Maxa rzeczywistość dociera z opóźnieniem. Pogrążony w beztrosce pomiędzy jedną a drugą upojną nocą nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Dopiero dokonane na jego oczach w jego własnym domu morderstwo (jedna z najlepszych scen przedstawienia z efektowną metamorfozą funkcjonariusza gestapo w zmysłowego draq queen, co symbolizuje dwoistość ludzkiej natury) sprawia, że dochodzi do niego tragizm sytuacji i wraz z partnerem postanawia uciekać z Berlina, tętniącego jeszcze niedawno nocnym życiem. Po latach tułaczki na skutek donosu trafia do obozu w Dachau. Zamienia różowy trójkąt, który symbolizuje przynależność do homoseksualistów - grupy będącej najniżej w hierarchii więźniów, na żółtą, żydowską gwiazdę. W obozie walczy o przetrwanie i prawo do miłości.

Tematyka spektaklu jest bardzo poważna, nie oznacza to jednak, że przedstawienie jest trudne w odbiorze. Natalie Ringler doskonale rozkłada akcenty dramatyczne, a dzięki autentyczności dialogów w sztuce nie dominuje przytłaczający patos. Jest to również zasługa świetnie poprowadzonej gry aktorskiej. Duże uznanie należy się wszystkim pięciu aktorom wcielającym się nieraz w kilka odmiennych postaci. Aktorzy grają niezwykle naturalnie nawet najbardziej dramatyczne sceny, jak na przykład tę, w której Max zwierza się współwięźniowi ze sposobu, w jaki zamienił różowy trójkąt na żółtą gwiazdę. Przy tak trudnej, a zarazem intymnej scenie bardzo łatwo jest popaść w irytującą pompatyczność. Mariusz Drężek (grający Maxa) skutecznie temu zapobiega. Potrafi zatrzymać uwagę widza, w mistrzowski sposób prowadzi narrację i ani przez moment nie popada w patos. Pozostali aktorzy wypadają równie rewelacyjnie. Na uwagę zasługuje przede wszystkim ich efektowne wcielanie się w kilka postaci - często o zupełnie odmiennych rysach charakterologicznych. Wyróżnia się Piotr Siwkiewicz w roli zakamuflowanego wuja-homoseksualisty głównego bohatera. Jego postać to prawdziwy majstersztyk.

Na uwagę zasługuje także świetna scenografia Anety Suskiewicz. Za pomocą jedynie kilku drewnianych palet i trzech doniczkowych kwiatków udało się pokazać całkiem odmienne światy. Rekwizyty służyły zarówno za dekadenckie mieszkanie Maxa, jak i namiot w lesie, pociąg czy obóz koncentracyjny. Tak kreatywne wykorzystanie prostych materiałów było wprost imponujące.

Dużym walorem przedstawienia jest także jego wielowymiarowość. Reżyserka nie skupia się bowiem na jednej płaszczyźnie. Przybliża widzom pomijaną nieco w historycznej narracji tragedię homoseksualistów w III Rzeszy, z wielkim wyczuciem stawia akcenty i podkreśla aktualność tematu dyskryminacji gejów, rysuje także pogłębiony portret psychologiczny homoseksualisty teoretycznie pogodzonego z samym sobą, a w rzeczywistości nie potrafiącego dać sobie prawa do miłości. Psychologia bohatera jest w "Bencie" kwestią uniwersalną - zmagania Maxa nie są zmaganiami osoby homoseksualnej, są zmaganiami człowieka w ogóle. I to uniwersalizm i naturalność spektaklu uderza najbardziej. "Bent" to zdecydowanie must see przyszłego sezonu teatralnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji