Artykuły

Przed Teatrem Polskim stanął zagadkowy niebieski busik. Przed nim dywan, kilka krzeseł, biurko z laptopem i słuchawkami. W środku portrety poznaniaków. Ludzie na zewnątrz zapytają was, czego oczekujecie od Poznania.

Niebieski bus [na zdjęciu] to sprawka niemieckiej grupy artystycznej Archiwum Rzeczy Ulotnych. Kilkuosobowa ekipa z Berlina zajmuje się działaniami na pograniczu teatru i performance. Do Poznania trafiła na zaproszenie Centrum Amarant.

Niemcy działają u nas od 23 czerwca. Na początku przeprowadzili dziesięć wywiadów z mieszkańcami, które teraz są częścią busowej instalacji artystycznej. Pytali o to, czego oczekują w życiu, czego oczekują od Poznania, jakie są ich potrzeby. Przekrój rozmówców był duży. Na pytania odpowiadają taksówkarz w średnim wieku, mała dziewczynka z ul. Dmowskiego, staruteńka sprzedawczyni kwiatów z rynku Jeżyckiego czy miejski plastyk Piotr Libicki.

Ale wywiady to nie koniec działań Archiwum. Teraz przez tydzień w różnych punktach Poznania Niemcy do akcji będą wciągać kolejnych poznaniaków. - Do naszego busa zapraszamy przechodniów. Zadamy im te same pytania, co naszym wcześniejszym rozmówcom, chcemy nawiązać rozmowę - tłumaczy Isabelle Zinsmaier. Zwabieni do busa i wypytani przechodnie sami nie zostaną wypuszczeni bez odpowiedzi. Po wywiadzie będą zaproszeni do środka niebieskiej furgonetki i usłyszą jeden z nagranych wcześniej wywiadów, specjalnie wybrany dla nich. - Jeśli ktoś jest bardzo religijny, to usłyszy osobę o zupełnie odmiennych poglądach. Albo odwrotnie - o podobnych. Chcemy budować relacje między ludźmi - wyjaśnia Meret Kiderlen. Słuchając odpowiedzi uczestnik artystycznego eksperymentu będzie oglądał wideoportrety nagranych osób. Którą z nich słyszy? Będzie mógł się jedynie domyślać, bo portrety nie "mówią".

Od piątku do soboty niebieski bus Archiwum Rzeczy Ulotnych parkuje pod Teatrem Polskim. Instalacje można oglądać od godz. 14. Później ruszy dalej. W niedzielę i poniedziałek zaparkuje przed CK Zamek, we wtorek i środę przed CK Dąbrówka na os. Chrobrego, a w czwartek i następny piątek pod Centrum Amarant. Tam akcja zakończy się sąsiedzkim piknikiem i koncertem życzeń.

Wizyta Archiwum to pierwsza część szerszego projektu rezydencji artystycznych niemieckich artystów Residents - Mieszkańcy w Centrum Amarant. - Naszą linią jest tworzenie kultury z mieszkańcami. Pochodzę z Niemiec i pomyślałem, że fajnie byłoby połączyć działania lokalne z pierwiastkiem międzynarodowym - opowiada pilotujący wydarzenie Jan Kühling. I dodaje: - Rezydencję zwykle kojarzymy z artystami, którzy na jakiś czas przyjeżdżają, zamykają się w galerii lub na scenie i coś tworzą. Nam chodzi o to, by rezydenci artyści spotkali się ze stałymi rezydentami Poznania, czyli po prostu mieszkańcami. Chcemy zaangażować ludzi i pokazać, że tworzenie sztuki nie musi być czymś bardzo odległym i jak może przeniknąć w codzienne życie.

Epizod rezydencji, za który odpowiada Archiwum Rzeczy Ulotnych, odbywa się pod hasłem jednego z pytań z ich wywiadów - "Poznań, czego potrzebujesz?".

Kolejne odsłony projektu Residents-Mieszkańcy zaplanowane są na jesień. Na przełomie października i listopada do Poznania przyjadą artyści z Theater im G-Werk z Marburga. Będą pytać: "Poznań, co ci zalega?". - Chcą zbudować z mieszkańcami coś w rodzaju chatki. Budynek ma się codziennie rozrastać. Chodzi o to, by mieszkańcy przyszli i podzielili się tym, co w ich życiu niedokończone. Czy to doktorat, czy niedokończone swetry, które babcia robiła dla wnucząt. Bo czasem warto spojrzeć na świat z innej perspektywy. Nie tylko przez pryzmat tego, co już mamy, lecz odwrotnie - czego potrzebujemy, czego jeszcze nie zrobiliśmy. Wydaje mi się, że często takich rzeczy się wstydzimy. I dlatego to jest ciekawe - mówi Jan Kühling. Trzecia odsłona rezydencji ma odbyć się w listopadzie pod hasłem "Poznań, czego się boisz?".