Groźny żart
Grana w Teatrze Dramatycznym Warszawy w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego, a scenografii Zofii Wierchowicz sztuka Aleksandra Suchowo-Kobylina "Śmierć Tarełkina" ma podtytuł "żart sceniczny w trzech aktach". Wchodzi w skład trylogii tegoż autora, ale doskonale da się zrozumieć oddzielnie. Konstrukcja jest przejrzysta i logiczna. Aferzysta Tarełkin ścigany przez prawo korzysta ze śmierci swego sąsiada (Kopyłowa), by sfingować swój pogrzeb i zaopatrzywszy się w dokumenty zmarłego tudzież ucharakteryzowawszy się próbować nowego życia pod nowym nazwiskiem i postacią. Nie okazuje się to jednak proste. Nową osobowość trzeba przyjąć z całym "dobrodziejstwem inwentarza" jak to mówią prawnicy, to znaczy z kolei z innymi zobowiązaniami niż te, od których pragnął Tarełkin uciec. Wierzyciele Tarełkina z jednej strony, zaś praczka uwiedziona przez Kopyłowa (i matka jego nieprawych dzieci) z drugiej strony wywołują zamieszanie w miasteczku, wkracza policja. Śledztwo wykrywa, że były dwa pogrzeby, natomiast po ziemi chodzi ktoś trzeci,który dobrze przyciśnięty podaje, że jest i jednym i drugim stąd jasny wniosek, że jest upiorem, zaś schwytanie żywcem "wilkołaka" to wielka nadzieja na order i awans dla tego, kto to uczyni. Gdy dodamy, że pewna dostojna wpływowa osobistość - Warrawin chce kompromitujące go papiery wyrwać za wszelką cenę od ich przypuszczalnego posiadacza, niezależnie od tego czy ten jest postacią żywą czy duchem zmarłego, sceniczny żart, nabiera niesamowitości .
Odsłaniają się mechanizmy korupcji, łapownictwa i sprytu. Niesamowitość tematu została przez inscenizatora jeszcze bardziej podkreślony tym, że również inne istotne role (prócz zaledwie paru) zostały obsadzone, żeby aktor grał co najmniej parę osób. W fabule Zbigniew Zapasiewicz ma grać Tarełkina udającego Kopytowa tak, żeby sam już się, gubił w tym kim z nich dwu jest, co czyni z całym wykorzystaniem swego artystycznego warsztatu. W inscenizacji także Ryszard Pietruski gra Generała, który stara się zatrzeć żenującą kartę z przeszłości i kapitana, przed którym otwierają się dopiero perspektywy, jest więc niejako sobowtórem tamtego jeszcze, sprzed awansu.
W swoim czasie Korzeniewski, inscenizując tę sztukę z Jackiem Woszczerowiczem w roli głównej podkreślił grozę i niesamowitość tematu. Teraz występujący w tej roli Zapasiewicz - kładzie mocny akcent na satyrę. Ten ton podkreśla znakomicie Bogdan Baer w roli inspektora Rasplujewa, potwornego żarłoka i prostaka, który, nawet gdy robi się straszny, ani przez chwilę nie, przestaje być śmieszny. Mimo ze gra zdawałoby się role wbrew swojej aparycji, staje się bardzo przekonywający scenicznie, a jego taneczność ruchów nadaje przedstawieniu swoisty ton, ułatwiający nam strawienie okropności tematycznych. Cyzelują ten wisielczy humor także inni, że wymienię Józefa Nowaka w roli komisarza Ochy, czy też Zygmunta Kęstowicza w roli ziemianina Czwrakina, który jak śliwka w kompot wpadł w całą aferę. Warto podkreślić piękne opracowanie ról służącej Tarełkina i praczki Kopyłowa przez Katarzynę Łaniewską i Krystynę Ciechomską z tym dodatkiem, że cały 17-osobowy zespół gra jak z nut pod mocną batuta reżyserską w tej ostrej i pouczającej satyrze.