Artykuły

Białystok. Pozwolenie na budowę opery pełne braków

Opera Podlaska - sztandarowa wizytówka Białegostoku - powstaje na podstawie pełnej niedoróbek i niedopowiedzeń decyzji Urzędu Miejskiego. Przykład: w pozwoleniu na budowę nie ma ani słowa o przebudowie okolicznych dróg umożliwiających dojazd do opery.

Wczoraj napisaliśmy, że część białostockich radnych chce, by prokuratura wyjaśniła, czy pozwolenie na budowę opery z 30 grudnia ubiegłego roku zostało wydane zgodnie z prawem. Radni generalnie uważają, że prezydent miasta przygotował decyzję w pośpiechu, pomijając ważne procedury. Faktycznie - czytając decyzję, można odnieść wrażenie, że do inwestycji o powierzchni 16 tys. metrów kwadratowych nie przewidziano żadnego dojazdu ani nie miejsc parkingowych dla gości. Aby opera mogła normalnie funkcjonować, konieczna jest gruntowna przebudowa ul. Kalinowskiego i Kijowskiej, które są dziś ulicami wyjątkowo zaniedbanymi, z nawierzchnią (Kijowska) pamiętającą wiek dziewiętnasty.

- Nie chcemy, aby później okazało się, że inwestycja nie jest dobrze przygotowana. Byłby niezły klops, bo to prestiżowa budowa - ostrzega Marek Masalski, radny Forum Mniejszości Podlasia.

Prezydent jest nadgorliwy?

W przygotowanej w miesiąc decyzji (jeden z rekordów magistratu) prezydent pisze jedynie, że projekt budowlany opery autorstwa prof. Marka Budzyńskiego jest w całości zgodny z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Nie ma tu choćby najmniejszej wzmianki o wytycznych planu dotyczących parkingów czy szerokości dróg dojazdowych. Nie wiadomo też, kto miałby wyłożyć co najmniej kilkanaście milionów złotych na drogową rewolucję - marszałek, jako główny inwestor, deweloperzy, którzy chcą budować obok opery multipleks, czy może samo miasto.

- Dla mnie np. kuriozalne jest, że nie przewidziano w decyzji żadnego parkingu, a taka inwestycja wymaga mnóstwa miejsc parkingowych - mówi Mirosław Hanusz z klubu SLD-UP-SdPl.

Ale nie idzie tylko o dojazdy i parkingi. Radni zarzucają też prezydentowi ogólną nadgorliwość w przygotowaniu decyzji. Urząd Miejski zrezygnował np. z wydania decyzji o wpływie inwestycji na środowisko, powołując się na rozporządzenie Rady Ministrów i nie zawiesił wydania pozwolenia mimo sporu z Cerkwią o grunt, na którym ma powstać opera. Ostatecznie Cerkiew ustąpiła, choć miasto nie ma jeszcze tego na piśmie.

- Musieliśmy wydać pozwolenie na wniosek inwestora, czyli marszałka, bo przedstawił nam prawo do dysponowania gruntem pod operę [ziemia od listopada 2005 r. jest w użyczeniu marszałka, ale nadal nie jest jej właścicielem - przyp. red.]. Inwestor we wniosku nie określił, jak ma wyglądać przebudowa dróg, ale to już sprawa inwestora - stwierdził w rozmowie z "Gazetą" architekt miejski Zbigniew Gliński. Z kolei wiceprezydent Marian Blecharczyk orzekł, że inwestycja "jest bez wątpienia wielkim sukcesem i nabiera realnych kształtów".

Co na to urzędnicy marszałka? Na pytania o braki w pozwoleniu na budowę odpowiedzieli oburzeniem.

- Radni chyba nie wiedzą, o czym mówią. Musimy to z nimi przedyskutować, do mnie osobiście nie dotarły żadne zarzuty. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że pozwolenie zostało wydane zgodnie z obowiązującymi przepisami - powiedziała nam Halina Rutkowska, dyrektor generalny Urzędu Marszałkowskiego.

Dużo słów, mało konkretów

Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego zakłada np., że na 100 miejsc na widowni w obiektach widowiskowych powinno być 20 miejsc postojowych. Parkingi i dojazd powinny być od strony Kalinowskiego i Kijowskiej. Kijowska miała by mieć docelowo dwa pasy ruchu i 14-metrową jezdnię.

- Wszystkie te elementy powinny być uwzględnione. Miejmy nadzieję, że w porę ktoś te braki zauważy - mówi Bogusław Dębski z Koalicyjnego Klubu Radnych.

O przebudowie dróg i parkingów nie wiadomo nic, a koparki na plac budowy mają wyjechać już w czerwcu lub na początku lipca. Generalny wykonawca opery ma być znany w kwietniu. Jeszcze przed rozpoczęciem budowy mają być przeprowadzone prace archeologiczne na terenie starego cmentarza prawosławnego na wzgórzu św. Marii Magdaleny. Otwarcie opery planuje się na 2009 rok. Wciąż nie wiadomo, ile pieniędzy pochłonie budowa obiektu - według wersji obiegowej koszty zamkną się w 50-70 mln złotych, ale niektórzy urzędnicy w magistracie twierdzą, że tylko na budowę stanu surowego budynku opery trzeba wydać ok. 80 mln złotych. Pieniądze mają pochodzić z Unii Europejskiej, z budżetu państwa i budżetu województwa.

***

Komentarz

Nie chcę takiej opery

Żeby było wszystko jasne - skończyłem szkołę muzyczną, gram na gitarze, lubię Bacha, Beethovena i Verdiego. I całym sercem jestem za operą, gdzie białostoccy melomani mogliby przesiadywać całymi dniami i w weekendy zapraszać krewnych z Lublina czy Olsztyna, złaknionych muzycznej uczty.

Ale nie chcę już słuchać pustych słów naszych włodarzy, ogłaszających triumfalnie, że opera powstanie lada chwila, że my białostoczanie powinniśmy się cieszyć, że stoimy przed wielką szansą. Otóż nie mamy się z czego cieszyć. Bo opera jest tylko hasłem, produktem marketingowym władzy. Ja takiej opery nie chcę. Podobnie jak każdy prawdziwy meloman.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji