Artykuły

Kantor

Nowy spektakl Tadeusza Kantora, istniejący w dwóch tytułowych wer­sjach "Niech zdechną (szczezną) arty­ści!" (trzeba mieć nadzieję, że wątpli­wości samego autora rozwieje polska premiera, planowana na przełom gru­dnia 1985 i stycznia 1986), po czerwco­wej prapremierze w Norymberdze od­wiedził już Mediolan i Awinion, stając się rewelacją światowego sezonu. Pra­sa prześciga się w komplementach, porównaniach, zestawieniach, interpre­tacjach i krytycznych wróżbach. Oto garść opinii niemieckich i włoskich.

Monachijska "Suddeutsche Zeitung" ( z 7 czerwca) w recenzji Thomasa Thieringera, zatytułowanej "Obrazy śmiercionośnego życia" pisze: "Jest to teatr, który nie pragnie być "wyjaśniony" który staje się zrozu­miały poprzez skojarzenia, który śmia­ło przedstawia obrazy swoich odpy­chających i odsuwanych obaw-snów, obrazy jak złe splunięcia, fascynujące i obezwładniające zarazem, komiczne i straszliwe. Ludzie, którzy śpiewają pod szubienicą przywiązani zostaną w pięknych pozach do krzyża, a "wol­ność", która stanie na barykadzie (jak w obrazie Delacroix), powiewać będzie flagą śmierci".

"Nurnberger Zeitung" (z 4 czerwca) w felietonie Hansa Bertrama Becka opis reakcji publiczności ("Zafascyno­wana i przytłoczona publiczność przy­gotowała Mistrzowi Awangardy i jego zespołowi trwającą długo owację") po­przedza rozważania na temat miejsca akcji: "Kościół, pomieszczenie sakralne, które właśnie w tym czasie w stolicy Polski służy znanemu polskiemu fil­mowemu i teatralnemu, reżyserowi Andrzejowi Wajdzie dla inscenizacji współczesnej polskiej sztuki, nie zo­stanie zaakceptowane przez "ateistycznego metafizyka" Tadeusza Kantora (lat 70) dla jego kreacji sztuki. Dlate­go też ten Teatr Śmierci, uformowany przez krakowski zespół artystyczny Cricot 2, musi każdą budowlę sakral­ną omijać, niczym diabeł święconą wo­dę. Zwłaszcza że Kantorowskie apoka­liptyczne spektakle cudów wyczaro­wują zupełnie przypadkowe elemen­ty w zderzeniu z aktorami, świa­tłem, muzyką i materią kształtują Nową Rzeczywistość. W ten sposób rodzi się niepowtarzalny klimat Sztuki. Z tego też powodu pionier teatru i obrazu Kantor musiał zrezygnować z prezentacji swojej najnowszej rewii w murach Kartuserkirche (w Germanische Museum Nationale) i uzyskał olbrzymią czarną halę fabryczną w Starej Odlewni, w pobliżu Dworca Północnego (...) Wysoki, zabrudzony sadzą dach hali staje się dla tej religijnej misteryjnej i tragiczno-groteskowej, a trwającej 75 minut rewii duchów idealnym - w sensie symbo­licznym - wiekiem od trumny".

"Die Welt" (z 4 czerwca) w felieto­nie Armina Eichholza ("Strzelnicze fi­gurki wygrywają pieśń o śmierci") cytuje najpierw wypowiedź Kantora: "Naprawdę żywi są tylko widzowie", by dalej wyjaśnić:

"Powiada tak Kantor do swoich fi­gur strzelniczych w wesołym miastecz­ku, które jednak nie są tak zabawne, jakby wskazywało to, co one robią. Dwóch oprawców wślizguje się nie na darmo, by wpinać je w narzędzia tor­tur, dusząc i mordując ale pozycje są przy tym estetycznie korygowane, tak że w końcu zamordowani wyglądają dziwacznie jak projekty Zadkina czy Gonzalesa. Rytuałowi bez słów, przy­pominającemu sławę narodu, służy wielokrotne wejście obwieszonych or­derami generałów, scena, której Kan­torowi mógłby pozazdrościć sam George Grosz. Generałowie tłoczą się wo­kół poruszającego się końskiego szkie­letu, na którym siedzi mały jeździec, być może autor jako chłopiec. Apoka­lipsa wczorajsza? Być może, ale ró­wnież za tą nieokreślonością człowiek domyśla się wielce ważkiej osobowości dzisiejszej".

Następnym etapem był Mediolan. Włoska premiera stanowiła drugą część "długu" Cricotu. Centro di Ricerca per il Teatro było trzecim spon­sorem przedsięwzięcia, po Cricotece, która korzystała z dotacji polskiego ministra kultury i sztuki, i po dr. Gerharcie Schmidcie, norymberskim ban­kierze, mecenasie sztuki, który zape­wnił okres prób w stolicy Frankonii. Przyjęcie było nie mniej owacyjne, a recepcja krytyki przeszła wszelkie oczekiwania, w ciągu tygodniowego po­bytu ukazało się 37 recenzji, artyku­łów i wywiadów na temat nowego Kantorowego dzieła.

Ugo Ronfani ("Il Giorne", 16 czerwca) zatytułował swoją recenzję "Nie­zmienne fantazmaty wysublimowanego poety Kantora" i znajdując nowy spektakl jako rozwinięcie i "Umarłej klasy" i "Wielopola, Wielopola", doszu­kując się ,,wędrówki motywów Kantorowskich", konstatował:

" W tej obsesyjnej podróży przez miasto żywych i umarłych nad brze­gami Wisły, która stała się Styksem, znaleźć można pełny katalog Kantorowskich stylemów z tym, że bardziej rozdarta jest świadomość codzienności, bardziej uświadomiony początek koń­ca Europy, bardziej napięły swoisty sarkazm, zagrażający słodyczy wspomnień z dzieciństwa".

Franco Cordelli w artykule "Ostatnia barykada" ("Paese Sera", 16 czerwca) po analizie sytuacji awangardy we Włoszech i przyznaniu w efekcie tego wywodu Mediolanowi pierwszeństwa przed Rzymem w mecenacie sztuki podnosi wagę Kantorowskiej... tradycyjności:

"Jest to obraz prosty, wyraźny, mo­cny, należący do tych przedstawień których się już dzisiaj nie widuje, a które krytyka współczesna wyśmiewa (...) Chodzi tu przecież również o obronę serca. Wygląda to tak, jakby Kantor wziął jeszcze raz wielki rozbieg, jakby to wszystko przychodziło do nas z daleka, z Polski Gombrowicza i Witkacego, ale również z bohaterskiej Polski i w końcu z tego wiecznego gwałtu, którego ulubionym obiektem stał się naród polski, zupełnie niczym królik doświadczalny historii".

Tommaso Chiaretti ("La Republica", 16/17 czerwca) buduje barokowy tytuł, którego pierwsza część brzmi: "Cmen­tarz, krzyż i artysta idący na śmierć". Autor po początkowym wywodzie o tajemnicy Kantorowskich niespodzia­nek postawi polskiego artystę w inte­resującym kontekście przeszłości i współczesności:

"W idei plastycznej Kantora daje się odczuć obecność niemieckiego gotyku, który od melancholii Durera prowa­dzi prosto do Ecce Homo zarówno Grosza, jak i Dixa. To linia ekspresjonistyczna, która dosiada Śmierci, któ­ra przywołuje Apokalipsę i Zagładę nieuniknionych światowych wojen, to zrozpaczona pewność, że na Zachodzie nie ma nic nowego, że życie człowie­ka, pełne obsesji, wybiera tortury, za­miast miłości a jej kres głosi rozkład ciał w górskiej Dolinie Józefata, obe­cnej zawsze w koszmarach (...) Kantor umieścił sens Norymbergi w symboli­ce Dnia Gniewu, w okropnościach przeszłości nie do zniesienia (...) Prze­konuje makabryczny podtytuł: rewia. (...) użyty być może w tym znaczeniu, jaki dawał jej Wedekind w swoim kolistym cyrku; truposze kręcący się na tej scenie nie przypominają nawet postaci z Felliniego. Fellini bowiem w swoistej makabrze posiada uczucia oczywiste, naturalne, z miłością śródziemnomorską na czele. Cyrk Kantora stoi bliżej cyrku Bergmanowskiego (...) przy czym Kantora wy­różnia jeszcze bliskość kultury żydo­wskiej, która korzeniami sięga bardzo daleko, daleko za rozpadająca się Eu­ropę".

Renato Palazzi swoją recenzję ("Corgiere della Sera", 16 czerwca) zatytu­łował wprawdzie "Kantor, cienie sła­wy", ale dowód jaki w swym artyku­le przeprowadził, służyć ma ukazaniu linii rozwoju artysty:

"Niech zdechną artyści jest spe­ktaklem esencjonalnym, o wiele bar­dziej syntetycznym niż "Umarła kla­sa" czy "Wielopole, Wielopole". Kan­tor określa go jako bardziej spirytualny, mając na myśli - być może - dalszą drogę na ścieżkach swego świa­ta osobistego, który wydaje się jego główną inspiracją. Jest natomiast pe­wne, że polski artysta w znacznej mierze oczyścił się z barokowych upiększeń, które zwykle bardzo pochła­niały jego fantazję, na korzyść linearności wręcz nagiej, która osiąga szczyty ekspresji () Poza tym spektakl w stosunku do poprzednich posiada niezwykłą siłę autoironii, któ­ra otwarcie dotyka najbardziej farso­wego komizmu".

Kantora czeka jeszcze jeden obo­wiązek - obok zakontraktowanego już wrześniowego udziału w Festiwalu Jesiennym w Paryżu, październiko­wych występów na deskach nowojor­skiej La Mamma, listopadowego wy­jazdu do greckich Salonik (z "Wielo­polem...") i grudniowej wyprawy do Izraela (z "Umarłą klasą") - występ z polską prapremierą nowej sztuki w Warszawie i w Krakowie. Mamy na­dzieję, że okrzepnie już polski tytuł "rewii", a niemieckie i włoskie opinie publiczność polska uzna za własne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji