Artykuły

Teatr Żydowski w Warszawie: jak rozwiązać ten spór?

Pod gołym niebem, na placu Grzybowskim aktorzy Teatru Żydowskiego w Warszawie grali w czwartek po południu "Skrzypka na dachu". Nie mogli grać w swoim budynku, bo jego właściciel twierdzi, że nie pozwala na to stan techniczny gmachu. Co będzie dalej z teatrem? Przyglądamy się możliwym scenariuszom.

Warianty rozwiązania konfliktu wokół Teatru Żydowskiego w Warszawie:

1. Powrót Teatru Żydowskiego do starego budynku przy pl. Grzybowskim 12/14

O takim scenariuszu oficjalnie nie chce słyszeć właściciel budynku, firma Ghelamco. Jak mantrę powtarza, że budynek nie zapewnia bezpieczeństwa. "Jako nowy właściciel byliśmy zobligowani przepisami prawa do wykonania aktualnych przeglądów i sprawdzenia stanu nieruchomości. Uzyskane raporty, w połączeniu z niewykonanymi zaleceniami Straży Pożarnej z 2010 roku wykazały fatalny stan techniczny i instalacji w części budynku zajmowanej przez Teatr Żydowski i rażące braki w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Konstrukcja budynku jest skorodowana, piwnica - zagrzybiona, drogi ewakuacyjne - bez sygnalizacji, zbyt długie i niedrożne, brak tam także urządzeń oddymiających. W przypadku pożaru ewakuacja widowni musiałaby się odbywać przez drzwi o szerokości 90 cm!" - alarmuje deweloper. I pewnie ma rację co do tego, że obecny budynek teatru nie spełnia standardów stawianych budynkom użyteczności publicznej.

Tylko co z tego wynika? Ghelamco przedstawia narrację o tym, że stan techniczny budynku właściwie narzuca jego rozbiórkę. Tylko, że w Warszawie remontowano już budynki w dużo gorszym stanie, żeby przypomnieć tylko kamienice, w których ulokowano Muzeum Warszawskiej Pragi. Zagrzybioną piwnicę można oczyścić, drzwi przeciwpożarowe - poszerzyć, skorodowaną konstrukcję - naprawić. To nie są inwestycje nie do zrealizowania. Ale oczywiście tylko wtedy, jeżeli właściciel budynku będzie chciał go remontować.

Ghelamco w sposób oczywisty remontować budynku nie chce. Kupiła go w ub.r. od Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce tylko po to, żeby go zburzyć. Na jego miejscu postawić obiekt znacznie większy. Zadeklarowała, że na działce obok swojego gmachu zbuduje kosztem 56 mln zł nową siedzibę teatru. Skala zapowiedzianych wydatków na teatr daje wyobrażenie o tym, jak duże wydatki Ghelamco planuje na swój obiekt, i jakie spodziewa się z niego osiągnąć zyski. Na pewno z tych zysków nie zrezygnuje, zachowując obecny budynek teatru.

Wiceprezydent Jarosław Jóźwiak napomknął, że dyrekcja teatru ma prawo zwrócić się o to, by wejście aktorów i publiczności do budynku osłaniała policja. Ale takiego scenariusza nikt nie bierze pod uwagę, chyba, że w ramach jednorazowej manifestacji. Oczywiste jest też, że na dłuższą metę nie da się wystawiać spektakli pod gołym niebem.

2. Czasowy powrót Teatru Żydowskiego do starego budynku

Można sobie wyobrazić kompromisowe wyjście polegające na krótkiej, kilkutygodniowej przerwie w pracy teatru i szybkim, doraźnym remoncie budynku. Po naprawieniu najbardziej podstawowych usterek zapewne nadzór budowlany i strażacy dopuściliby budynek do użytkowania. To oczywiście nie byłoby rozwiązanie docelowe. Przede wszystkim dlatego, że Ghelamco nie chce utrzymywać budynku, a po drugie dlatego, że przedstawienia teatralne nie powinny odbywać się w prowizorce. Dlatego punktem wyjścia do takiego posunięcia byłoby ustalenie nieprzekraczalnej daty, po której aktorzy wyprowadziliby się z Teatru Żydowskiego. Na pozór to rozwiązanie najbardziej logiczne. Ghelamco nie ma jeszcze pozwolenia na budowę nowego gmachu, ba nie złożyło jeszcze wniosku o takie pozwolenie. Zanim je otrzyma, minie pewnie parę lat. Przez ten czas stary budynek Teatru Żydowskiego mógłby funkcjonować.

Czemu więc już takiego kompromisu nie zawarto? Ghelamco oskarża dyrekcję Teatru Żydowskiego o brak woli współpracy. Być może rzeczywiście po stronie zespołu artystycznego jest sentyment do starego budynku, w którym Teatr Żydowski działa od kilkudziesięciu lat. Wydaje się ponadto, że istnieje rozdźwięk między dyrekcją teatru a Towarzystwem Społeczno-Kulturalnym Żydów w Polsce, które już od kilku lat konsekwentnie nazywało budynek teatru ruderą i przekonywało o konieczności jego rozbiórki.

Ale można podejrzewać też, że to Ghelamco nie jest zainteresowane kompromisem. Ta firma nie chce utrzymywać istniejącego budynku ani dnia dłużej, niż jest to absolutnie niezbędne. Bo to zwiększa ryzyko planowanej inwestycji. Przypomnijmy, że modernistyczny budynek teatru, obłożony płytami z piaskowca, powstał w latach 1966-67. Jego pierwsze szkice wykonał słynny architekt Bohdan Pniewski. Budynek opisany jest w studium zagospodarowania miasta jako dobro kultury współczesnej wymagające ochrony (nie oznacza to nakazu zachowania całego budynku), istnieje spora grupa varsavianistów i krytyków architektury, którzy budynku bronią. Pełniąca od początku roku stanowisko mazowieckiego konserwatora zabytków Barbara Jezierska dała się poznać jako miłośniczka modernistycznej architektury nieskłonna do zawierania kompromisów z inwestorami. Wystarczy przypomnieć zainicjowanie procedury wpisu pawilonu Emilia do rejestru zabytków, mimo trwających negocjacji właściciela z miastem co do przestawienia pawilonu przed Pałac Kultury. Dla Ghelamco każdy dzień opóźnienia rozbiórki Teatru Żydowskiego zwiększa ryzyko, że budynek zostanie objęty ochroną. I nie ma tu znaczenia, że inwestor już dysponuje pozwoleniem na rozbiórkę, wydaną przez śródmiejskich urzędników.

3. Teatr Żydowski do budynku po dawnym kinie Wars

Można sobie wyobrazić przeniesienie Teatru Żydowskiego do jakiejś tymczasowej siedziby, do czasu zbudowania nowego teatru przez Ghelamco. Kilka lat temu ratusz rozważał możliwość utworzenia tzw. sceny rotacyjnej w dawnym kinie Wars na Rynku Nowego Miasta. Miała to być scena dla teatrów off-owych i miejskich teatrów, które znalazłyby się w sytuacji awaryjnej. Wtedy, gdy ta koncepcja się pojawiła, myślano głównie o teatrze Kwadrat, który właśnie stracił swoją siedzibę przy ul. Czackiego i działał kątem w dawnym kinie Grunwald przy al. Niepodległości. Od tamtej pory sytuacja Kwadratu się wyjaśniła, działa w pomieszczeniach po dawnym kinie Bajka przy Marszałkowskiej. Ale sytuacje awaryjne nadal się zdarzają, czego najlepszym przykładem jest Teatr Żydowski, poza tym są teatry, które planują rozległe remonty (Ateneum) i przydałaby się im tymczasowa siedziba.

Sęk w tym, że budynek kina Wars jest własnością prywatną, należy do firmy BBI. Choć funkcjonuje jako obiekt kultury (wystawiane są tam m.in. przedstawienia kabaretu "Pożar w burdelu"), to miejska scena rotacyjna miała tam działać po przejęciu budynku przez miasto. Planowano, że odbędzie się to w trybie wymiany nieruchomości. W zamian za kino BBI miało dostać od miasta działkę przy ul. Długiej, gdzie przed wojna stał tzw. pasaż Simmonsa. Negocjacje w tej sprawie trwały kilka lat, obie strony kwestionowały wyceny rzeczoznawców, zanim wreszcie osiągnęły kompromis polegający na tym, że BBI miało dopłacić do zamiany. Jednak tuż przed sesją Rady Warszawy, na której miano głosować nad uchwałą o wymianie, operację zablokowała grupka radnych PO. Uważają wymianę gruntów za proces nietransparentny. Według plotek mieli nawet zagrozić wyjściem z klubu PO, gdyby doszło do takiej transakcji. Pod ich naciskiem w maju Rada Warszawy uchwaliła stanowisko wzywające władze miasta do odkupienia kina Wars. BBI nie chce o tym słyszeć: celem firmy jest zdobywanie gruntów inwestycyjnych, a nie ich sprzedaż.

4. Działalność Teatru Żydowskiego w innym teatrze lub kinie

Kino Wars nie jest jedyną możliwą tymczasową lokalizacją dla Teatru Żydowskiego. Można sobie wyobrazić, że spektakle ekipy Gołdy Tencer mogłyby być wystawiane w jakimś innym teatrze, na przemian ze spektaklami macierzystego zespołu. Pomieszczenie dwóch zespołów artystycznych w jednym budynku, zgranie terminów prób jest jednak zadaniem dosyć trudnym logistycznie. Być może Teatr Żydowski mógłby przenieść się także do jakiegoś kina, na przykład Novego Kina Praha przy Jagiellońskiej albo Luny przy Marszałkowskiej. Ale tu też wyzwaniem byłaby logistyka.

5. A może umieścić Teatr Żydowski na Próżnej

Jeszcze inne tymczasowe siedziby bierze ponoć pod uwagę miasto. Z tego, co usłyszeliśmy, rozważany jest podobno pomysł ulokowania Teatru Żydowskiego w miejskiej, pustej kamienicy przy Próżnej 14, tuż przy placu Grzybowskim. Takie rozwiązanie ma wiele zalet, przede wszystkim tą, że teatr działałby prawie w tym samym miejscu, co teraz, zachowując tradycję. Kłopot w tym, że urządzenie teatru w kamienicy to potężna operacja inżynieryjna, która w najbardziej optymistycznym scenariuszu trwałaby kilkanaście miesięcy. Sama kamienica też wymaga rozległego remontu. Zanim te prace się skończą, minie mnóstwo czasu. Teatr nie może tak długo czekać.

Po południu burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski zaprosił aktorów do amfiteatru w Parku Sowińskiego.

--

Na zdjęciu: Gołda Tencer, dyrektor Teatru Żydowskiego, podczas prezentacji "Skrzypka na dachu" na placu Grzybowskim

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji