Laserowy szoł
Tysiące widzów przewinęły się w minioną sobotę i niedzielę przez halę "Olivia". Sława musicalu "Metro" jest już bowiem tak duża, że nie wymaga on dodatkowej reklamy.
Od wielu miesięcy bije rekordy powodzenia w Warszawie, a wrzawa wokół czterdziestu prezentacji na Broadwayu dodatkowo wzmaga zainteresowanie tym jedynym w swoim rodzaju przedsięwzięciem. Opinie na temat musicalu sfinansowanego przez Wiktora Kubiaka, a zrealizowanego przez Janusza Józefowicza (choreografia, reżyseria), Janusza Stokłosy (muzyka) oraz Agaty i Maryny Miklaszewskich (tekst, piosenki) były najpierw entuzjastyczne, później - po amerykańskich występach - entuzjazm odrobinę przygasł. Teraz "Metro" ze stolicy ruszyło w Polskę, więc możemy wyrobić sobie własne o nim zdanie. Publiczność w "Olivii" nie wpadła w histeryczny zachwyt, choć brawa były długie - i na finał, i po licznych niezwykle efektownych scenach. Musical oglądaliśmy w Gdańsku w hali specjalnie do tych prezentacji przystosowanej, lecz niestety i tak pozbawiającej widowisko wielu atrakcji (w "O1ivii" nie ma sceny obrotowej, akustyka też pozostawia trochę do życzenia). Nie da się jednak zaprzeczyć, że "Metro" wystawione nawet w takich warunkach i nie z pierwszą obsadą - może się podobać. Ma rozmach, wspaniałą choreografię, niepospolitą widowiskowość, potęgowaną znakomitymi efektami laserowymi. Nie ma prawdziwie nusicalowego szlagieru, takiego do zanucenia po wyjściu z teatru, lecz przynajmniej kilka piosenek odznacza się melodyjnością w dobrym stylu współczesnego przedstawienia muzycznego. Muzyka łączy w swym brzmieniu nowoczesność i ponadczasowy standard, a fabuła - jednakowo przemawia do młodych i starszych widzów. Opowiada o grupie młodzieży marzącej o estradowej sławie, o pięknej miłości i rozstaniu, o życiowych postawach i wartościach, między którymi trzeba wybierać. "Metro" naprawdę może się podobać, imponując rozmachem przedsięwzięcia, oryginalnością i poziomem wykonania. Jego powodzenie wśród nastoletniej publiczności (musical wystawiany był już sześćset razy) jest zjawiskiem wartym zastanowienia, potwierdza, że twórcy spektaklu trafili w przysłowiową dziesiątkę.
Wiele też wskazuje na to, że "Metro" zawita raz jeszcze na gościnne spektakle w Trójmieście. Prawdopodobnie - w Operze Leśnej, latem i z pierwszą obsadą. Na scenie "Olivii" gwiazdy reprezentował Olaf Lubaszenko.