Metro
Być może w historii polskiego teatru data premiery musicalu "Metro" zostanie i uznana za przełomową. Będzie się ją uważać za cezurę oddzielającą czasy powojennego "teatru państwowego" od teatru nowych czasów. Historyczne znaczenie sytuuje się zresztą przede wszystkim nie na płaszczyźnie artystycznej, lecz organizacyjnej. Oto na polskiej scenie pojawiła się pierwsza tej skali produkcja zrealizowana dzięki środkom od prywatnego przedsiębiorcy. Także po raz pierwszy pojawił się spektakl stworzony przez grupę ludzi zaangażowanych specjalnie i wyłącznie do jego realizacji. Podejmując pracę nad musicalem autorstwa Agaty i Maryny Miklaszewskich do muzyki Janusza Stokłosy choreograf i reżyser Janusz Józefowicz dobrał drogą konkursu zespół ludzi, którzy w większości nie mieli dotąd do czynienia ze sceną. Scenariusz opowiadający historię młodych ludzi, którzy pragną osiągnąć sukces na zawodowej musicalowej scenie, stał się dla zespołu ,.Metra" czymś bardzo żywym i inspirującym, bo w pewnych rysach odpowiadającym ich sytuacji. Bohaterowie przedstawienia, odrzuceni przez bufonowatego reżysera musicali, znajdują opiekuna i przewodnika w Janie, outsiderze, grajku z metra. Z jego inspiracji przygotowują własne przedstawienie, które robi prawdziwą furorę. Sukces powoduje zainteresowanie profesjonalistów i nasi bohaterowie stają przed wyborem: czy pozostaną atrakcją metra, czy zdobędą wymarzoną sławę na zawodowych scenach. Wszyscy wybierają karierę i opuszczają Jana, człowieka, który sprawił, że uwierzyli w siebie... Po premierze krytycy narzekali na wątłą dramaturgię i mielizny scenariusza. Wskazywano także na amerykańskie zapożyczenia choreografii i słabości reżyserskie, ale w odczuciu publiczności spektakl był sukcesem. Świadczy o tym kilkaset przedstawień, granych zawsze przy niemal stuprocentowej frekwencji, a także rzesze młodych i starszych miłośników "Metra", którzy musical oglądali po wielekroć i głośnym aplauzem witają ulubionych solistów oraz ulubione fragmenty przedstawienia. Powodzenie "Metra" stało się faktem nie tylko artystycznym, ale też swoistym socjologicznym fenomenem. Wykreowało bowiem takie gwiazdy polskiej piosenki jak Edyta Górniak czy Robert Janowski, a także stworzyło krąg wiernej publiczności - wielbicieli młodego zespołu "Metra" - z równym przejęciem i życzliwością przyjmującej nowe dokonania grupy na własnej już scenie warszawskiego "Studia-Buffo".