Artykuły

Odnaleźć to co łączy, a nie to, co dzieli

Marzec '68. Dobrze żyjcie — to najlepsza zemsta Pawła Demirskiego w reż. Moniki Strzępki w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.

W spektaklu Marzec '68. Dobrze żyjcie — to najlepsza zemsta duet Strzępka — Demirski wyrzeka się z wiecowej estetyki znanej z wielu poprzednich swych inscenizacji. Zastępuje ją refleksją nad narodową traumą wypędzenia. Przedstawienie gubi jednak reżyserski chaos.

Warszawski Teatr Żydowski próbuje od jakiegoś czasu odświeżyć swój wizerunek i czyni to z sukcesem. Co prawda Dybuk w wersji Mai Kleczewskiej wydał mi się mocno przeceniony, ale już Aktorzy żydowscy Anny Smolar stanowili wartościową próbę przejrzenia się artystów z pl. Grzybowskiego czasem w okrutnym zwierciadle. Nowe przedstawienie Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego wpisuje się w ten nurt. Decyduje o tym temat — dla zrozumienia stosunków polsko-żydowskich w ostatnim półwieczu absolutnie kluczowy. No i forma, bowiem Marzec '68 miał być musicalem. W trakcie przygotowań swój kształt jednak zmieniał i ostatecznie stał się co najwyżej spektaklem muzycznym lub jak kto woli — przedstawieniem z (kilkoma) piosenkami. Jednak musical w Żydowskim kojarzył się do tej pory zupełnie inaczej. Raczej z granym przez dekady Skrzypkiem na dachu niż sztuką krytyczną spod znaku wściekłego niegdyś duetu.

Najnowsze przedstawienie pokazuje jednak, że duet jest już nieco mniej wściekły, a bardziej melancholijny. Nie rozdaje razów na prawo i na lewo, nie osądza, w trwającym cały czas sporze o Marzec nie staje po żadnej ze stron. Podkreśla za to znaczenie Marca jako wspólnej traumy, która na lata przeorała polskie społeczeństwo, a jej skutki odczuwamy do dziś. Pochyla się nad tym z dziwną nostalgią, jakby w tym doświadczeniu chciał odnaleźć to, co łączy, a nie dzieli. Stąd główna postać Ojca (Henryk Rajfer), bliźniaczo podobnego do Bohatera Kartoteki Tadeusza Różewicza. Znajduje się gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią i na kanale YouTube przegląda w przyśpieszonym tempie filmy, dokumentujące jego własną historię. Historia ta spotyka się z Historią, gdy na scenie widzimy zrośniętego z mównicą Gomułkę (Ryszard Kluge) albo Moczara (Piotr Sierecki). Ich słowa i gesty trafiają jednak w próżnię. Liczy się to, co małe i własne, najbardziej osobiste.

Mówienie półgłosem zamiast zwyczajowego krzyku robi wrażenie. Rozczarowuje natomiast robota teatralna. Spektakl gubi się w inscenizacyjnym chaosie, sceny zbiorowe wydają się pogrążać w dziwnym bałaganie, metafory nie wybrzmiewają. W efekcie Marzec '68. Dobrze żyjcie — to najlepsza zemsta budzi szacunek, ale jest zmarnowaną szansą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji