NAGRODA "PRZYJAŹNI" PO RAZ DRUGI
Zaledwie kilka miesięcy upłynęło od czasu, kiedy wręczaliśmy po raz pierwszy nagrody tygodnika "Przyjaźń" za najwybitniejsze osiągnięcia artystyczne w prezentacji dramaturgii narodów Związku Radzieckiego w Polsce, a oto trzeba zastananowić się nad tym, co wybrać w tym roku.
Pojawia się od razu pytanie: czy będzie w czym wybierać? Otóż sezon 1974/75 przedstawia się pod tym względem bardzo dobrze. Jeszcze przed nami kilka ważnych premier, lecz już teraz dysponujemy bogatym i różnorodnym materiałem.
Zacznijmy od rosyjskiej klasyki. Tu na czoło wysuwa się przedstawienie "Wiśniowego sadu" Czechowa, zrealizowane przez Jerzego Jarockiego w Starym Teatrze w Krakowie. Zarówno sama inscenizacja, jak i gra całego zespołu z Ewą Lasek w roli Raniewskiej na czele, wzbudziły powszechne zainteresowanie i spotkały się z bardzo wysoką oceną krytyki oraz żywą reakcją publiczności.
W skromnym teatrze w Bielsku-Białej dyr. Alojzy Nowak wystawił "Rewizora" Gogola. W Nowej Hucie Andrzej Kozak przygotował na scenie Teatru Ludowego jego "Noc Wigilijną" a w warszawskim "Ateneum" Marek Walczewski brawurowo zagrał monodram, oparty na Gogolowskim "Pamiętniku wariata".
W Poznaniu, w Teatrze Nowym, Izabela Cywińska przygotowała premierę "Na dnie" Gorkiego. To zbliża nas już do repertuaru współczesnego, opartego na dramaturgii i literaturze radzieckiej.
We Wrocławiu Piotr Paradowski sięgnął po fascynujący utwór M. Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata" i wybrał z niego fragment dotyczący Chrystusa i Piłata. Szedł tutaj śladami przetartymi przez Andrzeja Wajdę i jego telewizyjno-filmową wersję tego dzieła, ale dał własną, oryginalną wersję pt. "Czy spotkał pan Poncjusza Piłata?" graną na scenie kameralnej Teatru Polskiego.
Prawdziwym odkryciem tego sezonu stały się dla teatru polskiego sztuki Aleksandra Wampiłowa. Twórczość tego przedwcześnie zmarłego pisarza okazała się szczególnie bliska polskiemu widzowi. Wywodząca się ze świetnych tradycji Gogola i Czechowa dramaturgia Wampiłowa, przypomina chwilami swą lapidarnością i zgęszczonym dialogiem, za którym tyle się kryje, jednoaktówki Mrożka. Wampiłow miał absolutny "słuch sceniczny". Jego język jest niezwykle soczysty i prawdziwy, a przez to tak bardzo współczesny.
Zasługę wprowadzenia Wampiłowa na polską scenę ma Stanisław Hebanowski, który pierwszy wystawił jego sztukę "Zeszłego lata w Czulimsku" na kameralnej scenie Teatru "Wybrzeże" w Sopocie. Było to bardzo dobre, delikatne przedstawienie przekazujące głębię tej sztuki i przedziwny splot liryki, ironii i tragizmu, tak., charakterystyczny dla całej twórczości Wampiłowa. Później wystawił "Zeszłego lata w Czulimsku" Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu, obecnie zaś trwają prace nad tą sztuką w Teatrze Polskim w Warszawie.
Drugą ważną premierą Wampiłowa na polskiej scenie było przedstawienie "Anegdot prowincjonalnych" w Teatrze Dramatycznym Warszawy. Złożyły się na nie dwie jednoaktówki: "Historia z metrampażem" i "Dwadzieścia minut z aniołem". Są to dwa odrębne utwory, które łączy tylko jedno: obydwa rozgrywają się w pokoju hotelowym, a ich bohaterami są "panowie na delegacji", jak w "Czarownej nocy" Mrożka. W warszawskim przedstawieniu "Anegdot prowincjonalnych" bryluje przede wszystkim Józef Nowak, grający centralne postacie w obu jednoaktówkach. Doszła tu do głosu jego niezwykła siła komiczna, umiejętność obserwacji życia i ludzi oraz głęboka i pełna dramatyzmu refleksja nad ludzkim życiem i losem. Można zresztą oczekiwać z zainteresowaniem następnych premier sztuk Wampiłowa, a szczególnie jego "Polowania na kaczki".
Przed nami jeszcze dwa ważne przedstawienia, nad którymi pracują wybitni reżyserzy. Konrad Swinarski przygotowuje w Teatrze Narodowym premierę "Pluskwy" Majakowskiego. Można tu oczekiwać wielkiego wydarzenia artystycznego. Zaś w Teatrze Małym Andrzej Wajda rozpoczął próby swojej adaptacji "Idioty" Dostojewskiego, mając do dyspozycji dwóch świetnych aktorów: Daniela Olbrychskiego i Jana Nowickiego. Praca z nimi rokuje wielkie nadzieje.
Na koniec warto raz jeszcze upomnieć się o nagrodę dla tłumaczy. Nie została ona przyznana w roku 1974. A przecież od tłumaczy tak wiele zależy, ich działalność ma dla popularyzacji dramaturgii narodów Związku Radzieckiego w Polsce nie mniejsze znaczenie niż praca reżyserów i aktorów.
Zbliżają się Dni Kultury Radzieckiej, które obchodzić będziemy w tym roku 30-lecia wspólnego zwycięstwa nad faszyzmem i pierwszego układu, zawartego pomiędzy Polską i Związkiem Radzieckim. Nigdy dotąd nie miały one w Polsce tak wielkiego rozmachu, tak ogromnego zasięgu. Przyjadą do nas trzy teatry radzieckie: MChAT, Teatr im. Iwana Franki z Kijowa i Teatr im. Janki Kupały z Mińska. Pojawi się w prasie wiele esejów krytycznych, poświęconych dramaturgii i teatrowi radzieckiemu. Kto wie, czy nie warto skorzystać z tej okazji i przyznać także w tym roku nagrodę za najwybitniejsze osiągnięcia w dziedzinie publicystyki i krytyki, poświęconej problemom radzieckiej literatury scenicznej i sztuki teatralnej.