Artykuły

Miłość i aspiryna

Leciwa sztuka Woody'ego Allena całkiem nieźle się trzyma i jest w stanie rozbawić publiczność. Deklarowanych przez reżysera gorzkich prawd o życiu trudno się co prawda w spektaklu doszukać, ale może to i lepiej.

Od 1969 roku, kiedy powstała ta sztuka, Woody Allen zmienił się i dojrzał (zmienia się i dojrzewa w tempie jednego filmu rocznie, pozazdrościć). Zmienił się też jego ulubiony bohater i alter ego — fajtłapowaty, hipochondryczny, gadatliwy intelektualista. W Zagraj to jeszcze raz, Sam główny bohater Allan jest jeszcze młodym (29 lat) kinoholikiem (i krytykiem filmowym), zażywa garściami aspirynę, rozpatruje odejście żony, ogląda filmy z Humphreyem Bogartem, który jest dla niego niedościgłym wzorem. Bogart schodzi z ekranu i udziela Allanowi życiowych rad, głównie w kwestiach męsko-damskich. Allan spotyka się z różnymi kobietami, ale prawdziwym oparciem jest dla niego Linda, żona przyjaciela, zapracowanego biznesmena.

Jak łatwo się domyślić, czułość Lindy, traktującej Allana jak niesforne dziecko, przerodzi się w coś więcej — a i Allan dostrzeże w przyjaciółce kobietę. Rozwój akcji nie jest tu jednak najważniejszy, charaktery nie grzeszą głębią (zwłaszcza gdy porównamy je z tymi, które Allen wymyślił później), a przewrotność, gorycz i żonglowanie konwencjami są jeszcze w powijakach. Ale sztuka jest zgrabna, dowcipna, ironiczna, trochę złośliwa, trochę sentymentalna. Krzysztof Babicki nie starał się jej przesadnie analizować czy pogłębiać — postawił na umiejętności aktorów, prostą scenografię, no i tekst, którego słucha się z przyjemnością.

Krzysztof Piątkowski w grubych okularach nawet trochę przypomina młodego Allena — z wdziękiem gra mężczyznę trochę dziecinnego, bezradnego i zagubionego, ale strzelającego co chwila inteligentnymi kwestiami (Allen oczywiście co lepsze bon moty napisał dla swojego alter ego). Piątkowski na szczęście nie celebruje dowcipów, płyną one z jego ust naturalnie, co znakomicie wzmacnia ich siłę. Dominika Bednarczyk obdarzyła swoją Lindę odpowiednimi proporcjami uczuciowości, ciepła i neurotyzmu. Marta Konarska w kilku wcieleniach (żona i liczne kobiety, do których zaleca się Allan) idzie po bandzie — ale też takie, przerysowane i z lekka karykaturalne, są postaci, które gra. Zabawny jest Maciej Jackowski jako Humphrey Bogart, zupełnie niepodobny do pierwowzoru, za to prostolinijny i poczciwy. Grzegorz Łukawski w roli przyjaciela może nie ma wiele do grania, ale to, co ma, wykonuje z godnością.

Nie jestem fanką tego tekstu (ani jego filmowej wersji z 1972 r.), ale trzeba przyznać, że przyzwoicie wykonany — tak jak na Scenie Miniatura Teatru im. Słowackiego — potrafi zapewnić miłe półtorej godziny.
 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji