Artykuły

Małgorzata Abramowicz: Od Szekspira po songi Waitsa

Toruńska aktorka Małgorzata Abramowicz świętuje 25-lecie pracy na scenie. - Trafiłam tu z polecenie mojego profesora Bogdana Głuszczaka, który znał się z Krystyną Meissner. Upodobał mnie sobie już podczas studiów w rodzinnym Białymstoku. Zawsze powtarzał, że "szkoda mnie do lalek". Potrafiłam dobrze animować, ale nie czułam tej iskry bożej, jaka była potrzebna, aby się w tym spełniać - mówi aktorka.

Z Małgorzatą Abramowicz rozmawiamy o scenicznych wpadkach, miłości do muzyki, aktorskich wyzwaniach oraz zaglądającej do teatru komercji.

Przydeptuje Pani scenopis, gdy upadnie?

- Zawsze. To już naturalny odruch. Od kilkunastu lat weszło mi też w nawyk, aby przed spektaklem, w którym gram, być o wiele wcześniej w teatrze. Czasem półtorej godziny, czasem nawet dwie. Wtedy jestem spokojniejsza i bardziej skupiona. Z latami doświadczenia nabiera się większej odpowiedzialności za to, co się robi. Dzięki temu nie zdarza mi się już zaspać na spektakl.

Zaspać?!

- Raz przytrafiło mi się to przy okazji "Kopciuszka". Przyznaję się, że kiedyś raz nawet nie przyjechałam na spektakl, co jest moją plamą na honorze. To był "Kupiec wenecki" w reżyserii nie byle kogo, bo Krzysztofa Warlikowskiego. Pojechaliśmy wówczas z mężem do rodziców. Do dziś nie wiem, dlaczego zapomniałam, że gram. Spektakl odwołano. Dyrektorką była wówczas Krystyna Meissner. Stanęłam przed nią tak skruszona, że obyło się bez obciążenia mnie kosztami. Wyprosiłam później dodatkowy spektakl, aby koledzy nie byli stratni.

Przy okazji Pani 25-lecia będzie co wspominać. Również te zabawne historie.

- Oj, będzie! Krystyna Meissner wpadła kiedyś na pomysł, aby w "Zemście" ustawić na scenie prawdziwą wierzbę. I zaległy się w niej... jelonki. Jako Klara idę do Wacława granego przez Jarosława Felczykowskiego z faworkami. On patrzy, a z ciasta wychodzą ogromne chrząszcze! Wiele było momentów, w których bywaliśmy "ugotowani". Z "Żołnierzem królowej Madagaskaru" pojechaliśmy na festiwal. Na scenie była drabina, która raz odgrywała tory kolejowe, a raz wykorzystywaliśmy ją do układu choreograficznego. Proszę sobie wyobrazić nasze zdziwienie, gdy schyliliśmy się, aby ją podnieść, a okazało się, że wciąż jest przybita do podłogi. Próbujemy ponownie, a ona ani drgnie. Podobnie nie odhaczono drzwi w szafie, przez które przebiegał Jarosław Felczykowski... Choć jestem osobą, która w takiej sytuacji bardziej śmieje się niż płacze, to wówczas poleciały mi łzy.

Do Teatru Horzycy trafiła Pani od razu po szkole teatralnej. Ten Toruń to był wymarzony wybór czy przypadek?

- To był zwykły nepotyzm (śmiech). Trafiłam tu z polecenie mojego profesora Bogdana Głuszczaka, który znał się z Krystyną Meissner. Upodobał mnie sobie już podczas studiów w rodzinnym Białymstoku. Zawsze powtarzał, że "szkoda mnie do lalek". Potrafiłam dobrze animować, ale nie czułam tej iskry bożej, jaka była potrzebna, aby się w tym spełniać.

Nie ciągnęło Panią na studia do Warszawy?

- Chciałam tak zrobić, ale mama z tatą powtarzali: "Dziecko, w Białymstoku też jest szkoła. Będziesz miała obiadki u nas, a nie gdzieś w akademiku". Ostatecznie i tak częściej nocowałam w akademiku niż w domu. Z perspektywy czasu żałuję, że do tej Warszawy nie wystartowałam. Lubię stawiać sobie wysoko poprzeczkę. Dlatego też nie zdecydowałam się stworzyć programu poświęconego Agnieszce Osieckiej albo Edith Piaf, tylko porwałam się na Toma Waitsa. Zawsze gdy coś robię, musi mnie to mocno dotykać. A jak już w coś wejdę, to wyłączam się na resztę.

Mój kolega ze studiów siedem razy poszedł na "Herbaciane nonsensy", aby usłyszeć jak Pani śpiewa "Na zakręcie" z tekstem Osieckiej.

- Koledzy nie znosili tego utworu. Trwa siedem minut! Za każdym razem wydawało im się, że to najdłuższy utwór świata (śmiech). Gdy ja go śpiewałam, oni musieli cały czas siedzieć na scenie przy barze. Zagraliśmy ten spektakl 100 razy! Powiem szczerze, że piosenek Osieckiej - choć bardzo je szanuję - mam już na razie dosyć.

Za czyje utwory chciałaby się Pani więc zabrać? Był już program z utworami Stanisława Staszewskiego, był z kompozycjami Toma Waitsa...

- Nick Cave. Marzę od dawna, aby zaśpiewać zbiór "Murder Ballads". To jest moc. Dodałam do tego zestawu dwie piosenki i ułożyłam z tego całą historię. Projekt leży na razie w szafie. Zaśpiewałabym ten program razem z Pawłem Kowalskim.

Cave to muzyczne marzenie, a dramatyczne?

- Za chwilę w teatrze premiera "Króla Leara". Gram jedną z sióstr, Reganę. Jestem szczęśliwa, ponieważ nie liczyłam, że znajdę się w obsadzie. Reżyseruje Grzegorz Wiśniewski. Nie jest łatwo z nim pracować, ale warto, bo dobrze jest czasem zrobić sobie marmoladę z mózgu. Oczywiście w pozytywnym kontekście. Rozbudował role, aby nie były jednoznaczne. Wachlarz środków jest ogromny. Jeśli mam wyłupić na scenie oko, to musi wydarzyć się coś, co do takiego ekstremum doprowadzi. I będę musiała to uwiarygodnić. Zadbał, aby postacie nie były wymyślone, tylko jak najbardziej dotykały ludzi. Szekspir zagrany na płasko może bowiem okazać się "Kopciuszkiem" o złych siostrach i ich tacie. Ta rola to zatem trochę taki prezent na to 25-lecie.

To są interesujące rzeczy do zagrania dla aktora, ale niestety publiczność zaczyna to coraz mniej interesować. Każdy kto śledzi, co dzieje się w polskich teatrach widzi, że pojawia się coraz więcej komercji. Próbuję to sobie wytłumaczyć, że mamy tak trudne czasy, że ludzie chcą pójść do teatru przede wszystkim, aby popatrzeć na swoich ulubionych aktorów z seriali. Niestety.

***

Teczka osobowa

Teatr i muzyka

Małgorzata Abramowicz od początku swojej kariery związana była z Teatrem Horzycy. Zagrała ponad 50 ról teatralnych. Była m.in. Klarą w "Zemście", Telimeną w "Panu Tadeuszu", Basią w "Krakowiakach i Góralach" oraz Jessicą w "Kupcu weneckim". Obecnie możemy zobaczyć ją na scenie także w spektaklach: "Koncert życzeń", "Pięć róż dla Jennifer", "Bóg mordu", "Kansas" i "Noc w Kosmosie". Jako wokalistka zrealizowała dwa projekty muzyczne: "Marabut" z piosenkami Stanisława Staszewskiego oraz"Rybi Puzon" z piosenkami Toma Waitsa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji