Artykuły

Świat bez Boga

Lektura sztuk Mariusa von Mayenburga to dla mnie prze­życie niemal traumatyczne. Obraz świata, który nakreśla nie­miecki dramaturg, jest skrajnie pesy­mistyczny. Jego głównymi bohatera­mi są wchodzący w życie ludzie bez perspektyw, wyzuci z wszelkich zaha­mowań moralnych, skrajni nihiliści. Pojawiające się w tle starsze pokole­nie nie wygląda dużo lepiej. To za­zwyczaj osobnicy pospolici, mało lot­ni, naznaczeni piętnem przegranej. Anna Augustynowicz wystawiła "Pasożyty" Mayenburga w Teatrze Polskim w Poznaniu w koprodukcji z Teatrem Współczesnym w Szczecinie, gdzie w grudniu będzie miała miejsce druga premiera tej inscenizacji. 29-letni autor mieszka i pracuje w Berlinie. Sztuką, która przyniosła mu przed czterema laty sławę i liczne nagrody, był "Ogień w głowie", znany już i z na­szych scen.

W świecie kreowanym przez May­enburga nie ma nadziei. Nie ma idei. Poczynaniami bohaterów rządzą ob­sesje i wysoko rozwinięty instynkt sa­mozniszczenia. To świat skrajnie od­humanizowany. Zimny, nieludzki, bez Boga. Mayenburga nie potrafię czytać bez odrzucenia jego punktu widzenia. Świat nie do zaakceptowania.

Bohaterowie "Pasożytów" to pięć osób uwikłanych w sadomasochistycz­ne zależności. Jedynym motywem ich poczynań zda się być nienawiść do wszystkiego, co żyje i oddycha (z sobą włącznie). Friderike (Beata Zygarlicka) i Petrik (Roland Nowak) czerpią siłę z zadawania sobie nawzajem tortur psy­chicznych. Sprawia to wrażenie jakie­goś prymitywnego rytuału, w którym trudno jednoznacznie stwierdzić, kto jest katem, a kto ofiarą. Najprawdopo­dobniej ono, to trzecie, noszone pod sercem Friderike, które staje się za­kładnikiem brutalnych porachunków między dorosłymi.

Podobnie pasożytują na sobie sio­stra Friderike, Betsi (Beata Bandur­ska) i Ringo (Wojciech Brzeziński), który po ulicznym wypadku tkwi w wózku inwalidzkim i stroni od ludzi. Układu dopełnia samotny starszy pan Multscher (Lech Łotocki), sprawca zderzenia, który sparaliżowanemu od pasa w dół chłopakowi ustawicznie narzuca się z pomocą. Sztuka kończy się w punkcie wyjścia. Odrzucani i odrzucający, pogardzani i pogardzają­cy, nie kwapią się, by cokolwiek w so­bie zmienić.

Wystawiając "Pasożyty", Anna Augustynowicz dokonała cudu trans­formacji. Odpychająco nieprzyjazny zrazu tekst, dopełnił się prawdą gry aktorskiej znakomicie dostrojonego ansamblu, z doskonałą (jak zawsze!) Zygarlicką, świetnym Brzezińskim, cudowną Bandurską, perfekcyjnym Łotockim. Nie jest to oczywiście ani cała, ani jedyna prawda o współcze­snym świecie, choć warto ją przyjąć ja­ko rodzaj przenikliwego spojrzenia na nas samych. Odbitego, co prawda, w krzywym zwierciadle, ale... Krzywe zwierciadła mają to do siebie, że potę­gują wrażenie głębi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji