Marzenie o Desdemonie
- Po doświadczeniach z tą formą muzycznego teatru [operetka] pomyślałam sobie niedawno, że mogłabym też spróbować sił w operze - mówi GRAŻYNA SZAPOŁOWSKA, która zagra Księżnę w "Księżniczce czardasza" w Mazowieckim Teatrze Muzycznym Operetka.
Jolanta Gajda-Zadworna: Pod koniec lutego zobaczymy Panią w Teatrze Polskim w operetce "Księżniczka czardasza". Kto stoi za tym debiutem?
Grażyna Szapołowska: Też operetkowa debiutantka, filmowa reżyserka - Marta Meszaros, z którą znamy się od lat.
Chyba nikt nie miał wątpliwości, że dla filmowej gwiazdy odpowiednia jest jedynie rola Księżnej?
Proszę nie szafować określeniem "gwiazda", a Księżna - choć bardzo się stara o zachowanie pozorów - nie do końca jest prawdziwa. Oburza się, że jej syn chce poślubić artystkę, a sama w młodości też była szansonistką - tytuł zdobyła przez małżeństwo. Od lat uczestniczy więc w grze pozorów, której i dzisiaj nie brakuje. Wystarczy przejrzeć kolorową prasę i okaże się, że w arystokratycznych rodach roi się od mezaliansów. Miło, gdy biorą się z uczucia, a nie wyrachowania; kiedy dla miłości rzuca się korony i zaszczyty.
W "Księżniczce czardasza" miłość też triumfuje.
I wszyscy są szczęśliwi, jak to w operetkach bywa. Wychodzi się po spektaklu w radosnym nastroju i nuci przez następne dni przepiękne melodie.
Chyba nie po raz pierwszy śpiewa Pani pod okiem Marty Meszaros?
Wystąpiłam w polskiej wersji sztuki "Edith i Marlene", napisanej i wyreżyserowanej przez Martę. Grałam Marlenę Dietrich, a Beata Fudalej wcieliła się w Edith Piaf.
Czy ostatnio nie śpiewała Pani też z Krzysztofem Kiljańskim?
Owszem, piosenkę Kory Jackowskiej "Kocham cie, kochanie moje". Bardzo ładnie brzmi na wydanej niedawno płycie "Ona i On 2" - składance miłosnych przebojów, wykonywanych przez muzyczno-aktorskie duety. Słucham tego nagrania i zastanawiam się, czy nie wrócić do śpiewania, chociaż... moja mama mówiła mi zawsze, żebym nie śpiewała.
Śpiewająco - właśnie z "Kocham cię, kochanie moje" - wystąpiła Pani niedawno na gali Najpiękniejsi. Co sądzi Pani o podobnych wyborach? Czy jest jakiś uniwersalny kanon piękna?
Dla mnie jest nim Otylia Jędrzejczak i podobni jej ludzie, którzy czasami w sposób ekstremalny, dokonując nadludzkiego wysiłku, realizują swoje marzenia. Dążą do dobrego, szczytnego celu. I dają tym radość, spełnienie nie tylko sobie. Sprawiają, że inni też są szczęśliwi, uśmiechają się, stają się lepsi. W ich wypadku nie wygląd jest decydujący, piękno nie oznacza urody, atrakcyjnej fryzury czy stroju. To ludzie obdarzeni charyzmą.
Jak Krzysztof Kieślowski, który m.in. dzięki Pani tak pięknie mówił o miłości?
Kiedy to było... Brakuje mi takich reżyserów i takich filmów.
Teraz możemy Panią oglądać w modnym dziś kinowym gatunku - komedii romantycznej: "Tylko mnie kochaj".
To tylko epizodzik...
... i w serialu "Magda M"...
Tu także zaledwie się przez ekran przewijam. Chodzi o to, by coś robić, nie zapomnieć zawodu, spotkać się z kolegami.
Z tego powodu zagrała też Pani w nowym serialu Polsatu pt. "Kochaj mnie, kochaj!?
Prosił mnie producent. To tylko parę dni zdjęciowych.
O uczuciach, które zapowiada tytuł "Kochaj mnie kochaj!", na razie wiemy niewiele (premiera pierwszego odcinka - na początku marca - przyp. JGZ), a jak ocenia Pani miłość, której ulega w końcu Magda M. ?
Nie znam się na serialach i trudno mi się na ten temat wypowiadać.
A co sądzi Pani o miłości?
Na niej w ogóle się nie znam.
W "Magdzie M." gra Pani - jak czytamy w materiałach prasowych - "królową imperium kosmetycznego". A co dzieje się z Pani pozaekranowymi doświadczeniami w tej branży?
Seria Sza została zawieszona, bo mój produkt okazał się za drogi jak na polskie warunki. Jesteśmy wciąż zbyt biedni na luksusową jakość i najpierw musimy się dorobić, by móc się cieszyć dobrymi markami.
"Księżniczka czardasza" ma w operetkowym świecie znakomitą markę.
I z tego się cieszę. Ale wie pani, po doświadczeniach z tą formą muzycznego teatru pomyślałam sobie niedawno, że mogłabym też spróbować sił w operze. Jakiejś tragicznej historii, np. w "Otellu". Wymagałoby to wielu miesięcy ćwiczeń głosu i żmudnych prób, ale dla roli Desdemony byłoby warto.